Reprezentacja Polski zakończyła mistrzostwa świata w Katarze na 1/8 finału. Polacy zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony, ale ulegli mistrzom świata Francuzom 1:3.
Jednym z pozytywnych bohaterów tego spotkania, jak i całego turnieju w wykonaniu reprezentacji Polski był Bartosz Bereszyński. Obrońca Sampdorii Genua grając na lewej obronie był niezwykle solidnym ogniwem kadry Czesława Michniewicza, nawet pomimo faktu, że musiał radzić sobie nie tylko z rywalami, ale też z kontuzją.
- Żeby było śmieszniej, to dzisiaj już na rozgrzewce myślałem, że nie dam rady. To było jednak coś ważniejszego niż ból. Grać w takim meczu to wielka duma, a myślę, że każdy z nas miał w życiu takie momenty, gdy musiał coś przezwyciężyć - mówił Bartosz Bereszyński w rozmowie z TVP Sport po zakończeniu spotkania.
- W trakcie meczu było już w miarę dobrze, dopiero pod koniec może delikatnie coś bplało. Ale jeszcze na rozgrzewce myślałem, że nie dam rady. Natomiast dałem i tym bardziej szkoda, że ten turniej się kończy - opowiadał doświadczony obrońca.
Jak Bereszyński ocenia reprezentację Polski na mundialu w Katarze? - Osiągnęliśmy historyczny wynik. Wyjście z grupy było naszym planem minimum i z tego możemy być zadowoleni. Natomiast dzisiaj przegraliśmy, w drugiej połowie Francja była dużo lepsza, ale mamy duży niedosyt. Ja osobiście mam duży niedosyt po pierwszej połowie, bo momentami Francuzi nie wiedzieli, jak mają z nami grać. Pewnie spodziewali się czegoś innego, my graliśmy coś fajnego - analizował były piłkarz Lecha Poznań i Legii Warszawa.
- Myślę, że graliśmy dobry mecz, fajny futbol, tworzyliśmy sytuacje. To jest piłka nożna. Nikt nie wie, jak by się to skończyło, gdybyśmy wykorzystali te dwie okazje. Może nawet jedna z nich by wystarczyła, by ten mecz wyglądał inaczej. Później straciliśmy bramkę do szatni, w drugiej połowie tak doświadczona drużyna jak Francja nie pozwoliła nam na tak wiele - nie ukrywał.
- Musimy wracać do domu. Z jednej strony tęsknimy za rodzinami rodzinami, z drugiej chcielibyśmy, żeby ten turniej jeszcze dla nas trwał, bo to jest coś pięknego - podsumował Bartosz Bereszyński.