Minęło zaledwie 20 sekund, a Szwajcaria już powinna prowadzić. Najpierw oddał strzał Granita Xhaka, ale piłkę zablokował obrońca. Dopadł do niej Breel Embolo, jednak V. Milinković-Savić obronił jego strzał oraz dobitkę Xhaki.
Dziesięć minut później szczęście mieli Szwajcarzy, bo piłka po strzale z dystansu Żivkovicia trafiła w słupek.
Na pierwszego gola nie trzeba było jednak długo czekać, bo tylko do 20. minuty, gdy Xherdan Shaqiri, który rozgrywał 111. mecz w kadrze, precyzyjnym strzałem pokonał V. Milinkovicia-Savicia. Chwilę później znowu był remis. Filip Kostić, król asyst z Juventusu, w swoim stylu dośrodkował lewą nogą, a Aleksandar Mitrović celnie główkował.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem 2:2, bo do siatki trafili także Dusan Vlahović oraz Embolo. Serb oddał lekki, ale precyzyjny strzał lewą nogą, tuż przy słupku, a urodzony w Kamerunie Szwajcar dostawił nogę do świetnego podania Silvana Widmera.
Po 45 minutach awans mieli Brazylijczycy oraz Szwajcarzy. Serbowie w wirtualnej tabeli zamykali grupę G. Ale już w 48. minucie sytuacja drużyny Dragana Stojkovicia była jeszcze trudniejsza, bo Szwajcaria wyszła na prowadzenie. Piękną asystę zaliczył Vargas, który dograł do Remo Freulera. Ale cała akcja była zjawiskowa.
- Ta akcja to nie był majstersztyk! To był kosmos! - zachwycał się Kazimierz Węgrzyn z TVP Sport.
O gustach się nie dyskutuje, ale obok trafienia Richarlison z nożyc, to akcja Szwajcarów kandyduje do miana najpiękniejszej bramki fazy grupowej. Więcej goli w piątkowym meczu nie padło. W drugim meczu tej grupy Kamerun pokonał Brazylię 1:0.
Grupa G
W 1/8 finału Brazylia zagra z Koreą Południową, a Szwajcaria z Portugalią.
Cztery lata temu Serbowie gładko przeszli przez eliminacje i spekulowano, że mogą pozytywnie zaskoczyć w Rosji, ale wewnętrzne konflikty w kadrze i słaba gra sprawiły, że odpadli już w grupie. Teraz też przeszli przez eliminacje jak burza, o czym świadczy choćby to, że Portugalia - na której nabili cztery punkty - musiała się męczyć w barażach.
Wydawało się, że w Katarze mogą zostać "czarnym koniem", ale zostali ostatnim zespołem grupy G z zaledwie jednym punktem.