Francuzi strzelili sobie w kolano? "Mbappe niech nie schodzi po schodach"

Kacper Sosnowski
"Kto stoi w miejscu, ten się cofa" - mówi jedno z francuskich powiedzeń. Jednak pewny awansu do 1/8 finału selekcjoner Francji w meczu z Tunezją (porażka 0:1) zdecydował się posadzić na ławce niemal wszystkich kluczowych piłkarzy. Inni trenerzy w takich sytuacjach na wielkich imprezach robili podobnie. Przeważnie łączyło się to z krytyką i wątpliwościami. A jakie przynosiło efekty?

Dziesięć. Dokładnie tyle zmian w wyjściowym składzie na mecz z Tunezją zrobił Didier Deschamps w porównaniu z pierwszym meczem z Australią. W stosunku do drugiego na mundialu starcia z Danią dokonał dziewięciu korekt. Pewni awansu, a w praktyce także pierwszego miejsca w grupie Francuzi, dali swym gwiazdom odpocząć. Wsparcie w postaci Kyliana Mbappe czy Adriena Rabiot pojawiło się dopiero w 63. minucie meczu, gdy "Trójkolorowi przegrywali 0:1. Kilkanaście minut później na boisku pojawili się też Antoine Griezmann oraz Ousmane Dembele. Wyniku nie udało się im odwrócić, choć Francja była tego blisko.

Zobacz wideo Co tu się działo?! Ostatnie minuty Polska - Argentyna. "MAMY TO"

Tydzień przerwy Francji. "Mbappe niech nie schodzi po schodach"

Oznacza to, że mniej więcej połowa piłkarzy, którzy zagrają z Polską, będzie miała 8 dni meczowej przerwy, a druga połowa w nogach raptem po dwadzieścia parę minut meczu z Tunezją. W zestawieniu z ekipą Michniewicza, która biegała za piłką i za Argentyńczykami to spora różnica. O tym zmęczeniu w pomeczowym wywiadzie dla TVP wspominał choćby Kamil Glik. - Głowę mam spuszczoną ze zmęczenia trochę. Bardzo dużo biegaliśmy za piłką. To był specyficzny mecz - mówił obrońca.

Polska w 1/8 finału mundialu znalazła się pierwszy raz od 36 lat. Didier Deschamps jako selekcjoner już po raz piąty przekroczył fazę grupową mistrzowskiej imprezy. Za każdym razem był w takiej samej sytuacji. Awans miał już po dwóch meczach grupowych. Do trzeciego podchodził więc w sposób luźniejszy. W 2014 roku na zakończenie fazy grupowej dokonał 6 zmian. W 2016 roku pięciu. Dwa lata później znów wstawił do składu sześciu nowych graczy. Wyjątkiem było tylko ostatnie Euro. Francja w trudnej grupie z Niemcami, Portugalią i Węgrami, walczyła o pierwszą pozycję w grupie, więc na ostatni mecz Deschamps skorzystał z dziewięciu "używanych" wcześniej graczy. To wtedy na 1/8 finału przejechał się najbardziej. Prowadzący ciężkie boje w fazie grupowej Francuzi, choć pierwsze miejsce w grupie zdobyli, to w kolejnym meczu odpadli ze Szwajcarią po dogrywce i rzutach karnych. To była jedna z niespodzianek Euro.

W futbolu jednak pojęcia takie jak regeneracja i odpoczynek są równie ważne co rytm meczowy, czy zarządzanie drużyną i zwracanie uwagi na ego gwiazd. W 2014 Karim Benzema po tym, jak strzelił 3 gole w pierwszych dwóch meczach, miał chrapkę na tytuł króla strzelców mundialu. Deschamps nie posadził go wtedy na ławce. Napastnik zagrał też w trzecim grupowym spotkaniu. Gola nie strzelił żadnego i to już do końca imprezy. Teraz największa dyskusja nad Sekwaną dotyczyła Kyliana Mbappe. Gwiazda PSG też ma na tym turnieju 3 gole i też spogląda w stronę indywidualnego wyróżnienia.

"Odpoczynek? On ma 23-lata i końskie zdrowie, jest najlepszy jak gra i jest w gazie. Kontuzje? To niech nie schodzi po schodach" - niemal kłócili się między sobą eksperci radia RMC Sport, wiedząc, że Mbappe usiądzie podczas meczu z Tunezją na ławce. "Jak coś jest rozpędzone, to lepiej tego nie zatrzymywać. Z jednej strony niech będzie świeży, niech się nie męczy, z drugiej to słabe, by nie grał przez 8 dni" - również opisywał problem wysłannik "L’Equipe"do Kataru Vincent Duluc.

Deschamps po meczu tłumaczył: Wiem, że będę na tym turnieju potrzebował wszystkich piłkarzy. Po dwóch pierwszych wymagających meczach, które nie trwały 90 tylko 110, czy 115 minut celem numer jeden był odpoczynek. Wątpliwości dziennikarzy selekcjonerowi nie przeszkadzały, bo miał on swoją koncepcję i pragmatyzm.

- Ta porażka jest częścią naszej mundialowej historii. Ona nie umniejsza temu, czego dokonaliśmy. Faza grupowa to jedno, a potem zaczyna się zupełnie inny turniej - bronił swej decyzji Deschamps, zaprzeczając, że przegrana źle wpłynie na morale zespołu, czy zatnie dobrze naoliwioną maszynę.

Kombinatoryka mundialowa "niezwykle ważna dla nastroju w drużynie"

Trenerów, którzy bez wahania robili to, co od lat robi Didier Deschamps, jest wielu. Na ostatnim mundialu po dwóch meczach pewnych awansu Anglików, Gareth Southgate wstawił na boisko ośmiu nowych graczy. Tak się złożyło, że Wyspiarze grali z Belgami, którzy też mieli awans. Roberto Martinez też dokonał zmian, nawet dziewięciu. Przegląd drugich garniturów obu ekip, nie porywał. Z przebiegu meczu można było odnieść wrażenie, że żadna z drużyn nie chce wygrać. Ostatecznie to Belgowie zgarnęli 3 punkty, a Southgate nie przejmował się krytyką mediów. Te pisały o "przeciwieństwie tego, czym mają być mistrzostwa świata" i pomijaniu istoty sportu i rywalizacji.

- Kiedy jesteś liderem, musisz podejmować decyzje, które są dobre dla grupy i dla wspólnego celu. Mamy swoje potrzeby fizycznie, medycznie i taktyczne. A teraz mamy też 20 graczy z pola, którzy grali na mundialu. To niezwykle ważne dla nastroju w naszej drużynie - mówił po starciu z Belgami. Sygnalizował, że dużo więcej da drużynie odpoczynek i szansa na pokazanie się dla innych graczy, niż nastawianie, za wszelką cenę, na zwycięstwo w grupie. On sam jeszcze jako piłkarz wiedział, jak frustrujące było latanie z drużyną po świecie i siedzenie na ławce.

Zarówno Anglikom, jak i Belgom ta kombinatoryka wyszła na dobre. Obie drużyny słusznie zakładały, że mundial będzie dla nich długi i nie straciły rozpędu z fazy grupowej. Ponownie spotkały się ze sobą w meczu o brązowy medal. Znów górą byli Belgowie. Podobny zabieg na tamtym mundialu zastosował zresztą Zlatko Dalić, selekcjoner Chorwacji. Pewny awansu, po dwóch wygranych w grupie, w trzecim meczu zmienił ośmiu piłkarzy. Wygrał i grupę i srebrny medal na mistrzostwach.

Również ostatnie Euro 2020 pokazało, że rotacje w składzie opłaciły się triumfatorom grup. Roberto Mancini przy trzecim meczu grupowym wymienił 8 graczy, a Włosi szli jak burza i zdobyli mistrzostwo Europy. Podobny scenariusz zastosowali Belgowie (6 zmian), których Włosi zatrzymali w ćwierćfinale. Nieco bardziej sceptyczny co do zmian zwycięskiego składu był Frank de Boer. "Oranje" po dwóch wygranych na Euro 2020, również w trzecim meczu z najsłabszą w swej grupie Macedonią Płn. zagrali w teoretycznie najmocniejszym zestawieniem, z raptem dwoma korektami. Selekcjoner tłumaczył, że chce poprawić grę zespołu i wykorzysta mecz do pracy nad konkretnymi elementami. Co z odpoczynkiem graczy przed fazą play-off? - Mamy wystarczająco dużo czasu, aby się zregenerować po meczu - mówił szkoleniowiec. Holandia z Macedonią wygrała w sposób przekonujący (3:0), ale Euro skończyło się dla niej nieoczekiwanie na 1/8 finału i potyczce z Czechami (0:2). Pech, czerwona kartka w tym meczu Matthijsa de Ligta, dobra forma dnia Czechów, którzy sami mieli przecież jeden dzień mniej na odpoczynek niż Holendrzy? Tłumaczeń porażki było sporo. Tak czy inaczej, de Boer po turnieju podał się do dymisji.

Im dalej wstecz, tym sprawa luzowania zawodników wygląda podobnie. Przeważnie, gdy stawka meczu była niewielka, trenerzy dawali podstawowym graczom wolne, różna była tylko skala zmian i wolnego. Włosi na Euro 2016 w trzecim meczu pojawili się z ośmioma zmiennikami. Holendrzy z czterema. Za to na mundialu w Brazylii skuteczni byli Argentyńczycy, którzy po dwóch meczach mieli komplet punktów. Ich trener Alejandro Sabella dokonywał między wszystkimi meczami tylko pojedynczych zmian. Być może bał się głębszych korekt, bo "Albicelestes" i tak przepychali mecze jedną bramką i nie tworzyli wiele sytuacji. Grający właściwie takim samym składem zespół dostał się do finału. Argentyńczycy mieli przed nim jeden dzień na odpoczynek mniej niż Niemcy. O mistrzostwie świata rozstrzygała dogrywka, wygrali podopieczni Joachima Loewa.

"Piłkarz to nie maszyna"

-To jest takie poszukiwanie złotego środka - mówi nam doświadczony trener Bogusław Kaczmarek, który pracował m.in. jako asystent selekcjonera polskiej kadry, Leo Beenhakkera. - Oczywiście rozumiem, że francuscy dziennikarze patrzą przez pryzmat tego, co jest tworzywem futbolu i atrakcyjnego meczu z udziałem Mbappe, ale będąc obiektywnym trudno z zasadnością decyzji Deschampsa polemizować. On wie, czego potrzeba piłkarzom, bo sam był kapitalnym graczem. Teraz jest trenerem z sukcesami, wyposażonym w narzędzia, które o każdym zawodniku powiedzą mu wszystko. On też dobrze wie, jak zarządzać drużyną - mówi nam Kaczmarek. Trener dodaje, że na piłkarzy trzeba też patrzeć jak na ludzi, którzy podlegają normalnym prawom.

- Piłkarz jak każdy człowiek to nie maszyna. Nawet niektóre maszyny potrzebują czasem wyłączenia, przeglądu, czy resetu. Gospodarowanie siłami i zasobami ludzkimi na każdych mistrzostwach jest kluczowe. Pamiętajmy też, że na tych szczególnie. Tu piłkarze faworytów imprezy byli przecież niedawno zaangażowani w ligę, czy rozgrywki pucharowe. Z marszu weszli na wielką imprezę. Nie było tak jak zawsze, czyli 4 tygodni regeneracji i przygotowań do mistrzostw, kilku mikrocykli treningowych - mówi nasz rozmówca. Przypomina, że faworytów mundialu zwykle czekają też na imprezie dogrywki, rzuty karne, które zabierają sporo sił, czy wykluczenia za kartki oraz kontuzje. Tych Francuzi i tak już mieli sporo tracąc przez urazy choćby takich graczy, jak: N'Golo Kante, Karim Benzema, Paul Pogba czy Lucas Hernandez. - W naturze jest czas na pracę i odpoczynek – puentuje Kaczmarek.

Mecz Polaków z wypoczętą Francją w niedzielę o godzinie 16.00.

Więcej o:
Copyright © Agora SA