Francuzi wyjście z grupy zapewnili sobie jako pierwsi, wygrywając w drugim meczu z Danią (2:1). Do starcia z Tunezją podeszli względnie spokojni, nawet o pierwsze miejsce w grupie, gdyż Australia, aby ich wyprzedzić, potrzebowała wysokiego zwycięstwa w swoim meczu. "Trójkolorowych" musieliby doznać natomiast dotkliwej porażki.
Didier Deschamps z tego powodu dokonał w składzie bardzo dużo zmian. Z podstawowej jedenastki został tylko Varane i Tchoumaeni, a na boisku pojawił się m.in. 37-letni Steve Mandanda czy Eduardo Camavinga, ale w roli lewego obrońcy. Nic dziwnego, że w takim składzie personalnym reprezentacja Francji nie potrafiła znaleźć swojego rytmu. W pierwszej połowie nie oddali nawet celnego strzału.
W 58. minucie Tunezję, która miała matematyczne szanse na awans, na prowadzenie wyprowadził Wahbi Khazri. To zmusiło selekcjonera mistrzów świata z 2018 roku do reakcji. Deschamps dokonał czterech zmian, a na murawie pojawili się Kylian Mbappe czy Antoine Griezmann. Ten drugi zdobył wyrównującą bramkę pod koniec doliczonego czasu gry, w 98. minucie, lecz sędzia po interwencji VAR dopatrzył się spalonego.
Francuska Federacja Piłkarska złożyła w czwartek skargę do FIFA. Ich zdaniem VAR został użyty "po wznowieniu gry i po zakończeniu meczu", co jest sprzeczne z protokołem jego korzystania. FIFA nie skomentowała sytuacji.
Ewentualne przychylenie się do protestu przez światową federację piłkarską nie wpłynęłoby na wyniki grupowe. Wszak trudno jednak oczekiwać, że FIFA w ogóle odniesie się nie do sprawy. Francja w niedzielę w 1/8 finału zmierzy się z Polską. Pierwszy gwizdek o 16:00.