Reprezentacja Belgii skompromitowała się na mistrzostwach świata w Katarze. Wiceliderzy rankingu FIFA i brązowi medaliści sprzed czterech lat, nie zdołali awansować do 1/8 finału. Wygrana z Kanadą (1:0), porażka z Marokiem (0:2) i remis z Chorwacją (0:0) dały im tylko 4 punkty. Okazało się to za mało, by wywalczyć awans z grupy F. Dalej przeszły Maroko i Chorwacja.
Być może los Belgów byłby inny, gdyby nie Romelu Lukaku. Napastnik Interu Mediolan długo leczył kontuzję i podczas mundialu zagrał tylko dziewięć minut przeciwko Maroku. W czwartek wszedł na boisko w meczu z Chorwacją dopiero po przerwie. I samodzielnie mógł dać swojej drużynie awans. Gdyby tylko był bardziej skuteczny.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Lukaku marnował doskonałe okazje na potęgę. Pierwszą miał w 47. minucie. Wyskoczył najwyżej do dośrodkowania w polu karnym, ale z bliskiej odległości uderzył wprost w ręce Thibauta Courtois. W 60. minucie w zamieszaniu w polu karnym uderzył natomiast w słupek, choć zdecydowanie mógł oddać bardziej precyzyjny strzał. Później zachował się fatalnie, gdy znalazł się sam na sam z bramkarzem. Trzeba zauważyć, że obok byli obrońcy, ale zupełnie zaskoczyło ich podanie Thomasa Meuniera. Lukaku, kolejny raz, powinien trafić do siatki. Posłał jednak piłkę obok bramki.
Kolejną świetną okazję, piłkę meczową wręcz, zmarnował cztery minuty później. Thorgan Hazard dośrodkował z prawej strony. Piłka minęła już Thibauta Courtois i wylądowała prosto na klatce piersiowej Lukaku. Ten, zamiast uderzyć do pustej bramki, pozwolił futbolówce odbić się wprost w ręce wracającego bramkarza.
Jak się okazało, Romelu Lukaku nie tylko pogrzebał nadzieje Belgów na awans, ale pobił też przy okazji niechlubny rekord mistrzostw. Jak wyliczył portal Squawka, zajmujący się statystykami sportowymi, Lukaku został piłkarzem z największą liczbą zmarnowanych doskonałych okazji bramkowych (cztery). Potrzebował do tego zaledwie 45. minut. Tyle samo ma Kylian Mbappe, który potrzebował do tego 180 minut. Wysoko z trzema zmarnowanymi okazjami stuprocentowymi jest także Robert Lewandowski.
Frustrację Belg postanowił wyładować jeszcze na Ahmad bin Ali Stadium. Gdy schodził z boiska, wściekły uderzył pięścią w plastikową ściankę ławki rezerwowych. Konstrukcja zupełnie się rozleciała.