Katastrofa Argentyny na MŚ. Batistuta i Crespo we łzach. Teraz drżą przed Polską

"Odpadnięcie z Messim w składzie oznaczałoby największą porażkę reprezentacji we współczesnych mundialach" - bije na alarm portal clarin.com. Argentyńczycy drżą przed starciem z Polską i obawiają się powtórki z 2002 roku. Wówczas ich reprezentacja, naszpikowana gwiazdami, jak Batistuta, Veron i Crespo, także jechała na mundial jako jeden z faworytów. A skończyło się kompromitacją i powrotem do domu już po trzech meczach.

Argentyńczycy na mistrzostwa świata w 2002 roku jechali w doskonałych nastrojach. W eliminacjach strefy południowoamerykańskiej nie mieli sobie równych. Drużyna prowadzona przez Marcelo Bielsę zapewniła sobie pierwsze miejsce i awans z przewagą aż 12 punktów nad drugim Ekwadorem. Ich wielcy rywale, Brazylijczycy, zgromadzili aż o 13 punktów mniej i zajęli dopiero trzecie miejsce. Argentyńczycy mieli jeden cel, zdobyć w Korei Południowej i Japonii złote medale.

Zobacz wideo Mężczyzna w garniturze wyjął telefon i zaczął nagrywać. Inwigilacja irańskich kobiet. Mamy dowód

Genialne pokolenie Argentyńczyków jechało do Korei i Japonii po mistrzostwo świata. Skończyło się na trzech meczach, niedowierzaniu i łzach 

Wszystko temu sprzyjało. Wystarczy spojrzeć na ówczesny skład. W ataku brylował Gabriel Batistuta. Najlepsze lata miał już wprawdzie za sobą, ale nadal zaliczał się do grona najlepszych napastników świata. Jak inaczej określić zawodnika, który strzelił dla kadry narodowej aż 55 goli. Dopiero Leo Messi zdołał przebić jego osiągnięcie. 

Batistuta mógł liczyć na pomoc Hernana Crespo, innego rewelacyjnego napastnika. Tak rewelacyjnego, że Lazio Rzym w 2000 roku postanowiło zapłacić za jego transfer Parmie aż 56 milionów euro, a Crespo stał się najdroższym piłkarzem w historii futbolu. Niespełna dwa tygodnie później tytuł ten odebrał mu Luis Figo, który przeniósł się z FC Barcelony do Realu Madryt. Argentyńczyk już zawsze będzie mógł się jednak chwalić, że był pierwszy. 

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

W pomocy szalał natomiast Juan Sebastian Veron. Sir Alex Ferguson zakochał się w piłkarzu z La Platy do tego stopnia, że pobił transferowy rekord Premier League. Sprowadzając go do Manchesteru United z Lazio w 2001 roku, wydał ponad 42 miliony euro. Veron został najdrożej zakupionym piłkarzem przez jakikolwiek angielski klub. 

Na innych pozycjach Marcelo Bielsa też miał kim grać. Po prawej stronie obrony biegał Javier Zanetti, jako stoper straszył rywali Walter Samuel, któremu partnerował Mauricio Pochettino. W pomocy błyszczeli Diego Simeone i Kily Gonzalez. Do tego kilku solidnych rezerwowych, jak napastnik Claudio Lopez, czy dopiero rozpoczynający wielką karierę Pablo Aimar, a mieliśmy przepis na sukces. 

Argentyńczycy na mundialu w Korei Połudiowej i Japonii trafili do grupy F, gdzie ich rywalami zostali Anglicy, Szwedzi i Nigeryjczycy. Pierwszy mecz rozegrali 2 czerwca 2002 roku w Kashimie, przeciwko przedstawicielom Afryki. Nigeryjczycy dysponowali dobrą drużyną z takimi piłkarzami jak Jay-Jay Okocha, czy Celestine Babayaro. Długo stawiali opór faworytom, jednak ostatecznie zwyciężyli 1:0. Gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 63. minucie zdobył Gabriel Batistuta. Wynik może o tym nie świadczy, ale Argentyńczycy zdominowali ten mecz. Oddali aż 20 strzałów, z czego dziewięc w światło bramki. Wszystko zaczęło się zatem dobrze. 

 

Później było jednak już tylko gorzej. W drugim meczu grupowy, Argentyna zmierzyła się z Anglią. Był to rewanż za 1/8 finału MŚ z 1998 roku, w którym po karnych wygrali właśnie Argentyńczycy, a David Beckham wyleciał z boiska z czerwoną kartką za słynny już faul na Diego Simeone. Anglik był wyjątkowo zmotywowany, by odpłacić się Argentyńczykom. Po mundialu we Francji stał się w ojczyźnie wrogiem numer jeden. Otrzymywał pogróżki i obwiniano go o wszystko, co najgorsze.

Spotkanie, które odbyło się na stadionie w Sapporo, było bardzo wyrównane. Wystarczy spojrzeć na statystykę posiadania piłki. Jest idealnie podzielona 50/50. O wyniku zadecydowała jedna akcja. Tuż przed końcem pierwszej połowy Mauricio Pochettino sfaulował w polu karnym Michaela Owena. Pierluigi Collina bez wahania wskazał na rzut karny. Do piłki podszedł nie kto inny jak David Beckham. Wziął głęboki wdech, a po chwili pokonał osłupiałego Pablo Cavallero płaskim strzałem. 

 

Argentyńczycy przegrali 0:1 i ich sytuacja w grupie zrobiła się nieciekawa. W drugim meczu Szwedzi pokonali 2:1 Nigerię. Wcześniej zremisowali 1:1 z Anglią i - podobnie jak Beckham i spółka - mieli już cztery punkty, Argentyna tylko trzy. O tym, kto awansuje dalej, miał zadecydować bezpośredni pojedynek. 

Gabriel Batistuta twarzą klęski. Koniec ery

Mecz Szwecja-Argentyna odbył się 12 czerwca 2022 roku w japońskim mieście Rifu. Argentyńczycy od początku ruszyli do ataku. Próbowali raz za razem, ale nie byli w stanie pokonać Magnusa Hedmana. Brakowało szczęścia lub odrobiny dokładności. Wydawało się jednak, że gol dla piłkarzy Marcelo Bielsy to tylko kwestia czasu. 

Po zmianie stron Argentyna przeżyła szok. W 59. minucie Szwedzi wykonywali rzut wolny. Anders Svensson podszedł do piłki ustawionej około 35 metrów od bramki Pablo Cavallero i zdecydował się na strzał. Kapitalnie uderzona piłka, po chwili wylądowała w siatce. W tym momencie sytuacja Argentyńczyków stała się dramatyczna. Musieli strzelić przynajmniej dwa gole, by wygrać. Remis eliminował ich z turnieju. 

W kolejnych minutach uderzać na bramkę Szwedów próbowali m.in. Zanetii, Lopez i Ayala. Bezskutecznie. Zawodnikom i Marcelo Bielsie zaczęły puszczać nerwy. Juan Sebastian Veron, kapitan drużyny podczas turnieju, pokrzykiwał na kolegów i starał się ich motywować. Kolejne cenne minuty jednak mijały, a gola dla Argentyny nadal nie było. Udało się dopiero w 87. minucie. Ariel Ortega został sfaulowany w polu karnym. Sędzia Ali Bujsaim wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł sam poszkodowany, jednak uderzył źle. Magnus Hedman odbił piłkę, na swoje nieszczęście, przed siebie. Dopadł do niej Hernan Crespo i wpakował do bramki, wyrównując na 1:1. 

Argentyńczycy mogli marzyć jeszcze przez kilka minut, że uda im się zmienić przeznaczenie. Jakież było ich rozczarowanie, gdy arbiter zagwizdał po chwili po raz ostatni. Momentalnie dotarła do nich brutalna prawda - odpadli z mistrzostw świata (w drugim meczu Anglia zremisowała z Nigerią 1:1 i podobnie jak Szwecja, z pięcioma punktami przeszła dalej). Marcelo Bielsa stał przy linii bocznej i ciężko oddychał, nie dowierzał w to, co się stało. Jego piłkarze byli załamani. Wielu z nich padło na murawę i schowało twarz w dłoniach. Płakali Veron i Crespo. Płakał też Gabriel Batistuta, dla którego miał to być "ostatni taniec". . Ostatecznie w druzgocący sposób pożegnał się z reprezentacją. Po spotkaniu ze Szwecją już nie założył koszulki w błękitno-białe pasy.

 

Tabela grupy F mistrzostw świata 2002:

  1. Szwecja  5 punktów, 4-3 bramki
  2. Anglia  5 pkt, 2-1
  3. Argentyna  4 pkt, 2-2
  4. Nigeria  1 pkt, 1-3

- Po odpadnięciu w szatni stało się coś dziwnego. Marcelo BIelsa po meczu ze Szwecją próbował spotkać się z zawodnikami, ale nie mógł. Próbował do nich mówić, ale zaczął płakać. Wstałem i podszedłem go przytulić - po latach w rozmowie z "Marcą" wyznał German Burgos, rezerwowy bramkarz Argentyny na tym turnieju. 

Mundial w Korei Południowej i Japonii, jak się wkrótce później okazało, był turniejem sensacji. Po fazie grupowej do domu pojechali też Francuzi i Portugalczycy. Szybko w fazie pucharowej odpadli też Włosi i Hiszpanie. Prawdopodobnie w żadnym kraju jednak rozczarowanie nie było tak ogromne, jak w Argentynie. Złote pokolenie argentyńskich piłkarzy, które miało nawiązać do wielkich sukcesów swoich wielkich poprzedników na czele z Diego Maradoną, skompromitowało się na oczach całego świata. Po raz pierwszy od 1962 roku, Argentyna nie przeszła fazy grupowej mundialu. Dziś, dwadzieścia lat później, Argentyńczycy obawiają się powtórki z rozrywki. A w rolę Szwecji, może wcielić się Polska. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.