W Iranie trwają protesty, które rozpoczęły się po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, którą pobito za niedostateczne nakrycie głowy. Ludność buntuje się z powodu archaicznych obyczajów oraz kultury panującej w kraju, a władza tłamsi protestujących siłą. Mówi się, że na ulicach Iranu zginęło już 360 osób. W geście solidarności z rodakami piłkarze postanowili nie śpiewać hymnu narodowego podczas pierwszego meczu mundialu przeciwko Anglii. Dziennikarze CNN informowali, że oficerowie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zagrozili zawodnikom piłkarskiej reprezentacji Iranu więzieniem i torturowaniem ich rodzin w przypadku powtórzenia się tej sytuacji przed meczem z USA.
Irańscy piłkarze już przed kolejnymi meczami z Walią i USA postanowili odśpiewać hymn narodowy, ale według selekcjonera reprezentacji, nie mało to nic wspólnego z rzekomymi groźbami. - Jeśli ktoś bierze informacje z anonimowego źródła, nie jest to profesjonalne. To smutne. W ciągu dwóch godzin głupota zamienia się w rzekomą prawdę. Taki jest świat, w którym żyjemy. Słyszeliśmy wiele historii o groźbach, które rzekomo otrzymywali gracze. To wstyd - stwierdził po meczu z USA Carlos Queiroz. Oznacza to, że wbrew doniesieniom piłkarze mogą spokojnie wrócić do ojczyzny.
Reprezentacja Iranu zakończyła katarskie zmagania porażką 0:1 z USA i tym samym zajęła trzecie miejsce w grupie B. Dobra postawa piłkarzy, zdaniem Querioza wynikała przede wszystkim tego, że podczas turnieju tworzyli kolektyw. - Mogę powiedzieć, że dzięki pracy zespołowej mamy graczy, którzy znów się uśmiechają. Świetnie rozumieli zadania na boisku oraz to, że ich misją jest gra dla Iranu - podsumował turniej portugalski szkoleniowiec cytowany przez niemiecki "Sport1".