Ostatnia seria spotkań zadecyduje, kto awansuje do 1/8 finału mistrzostw świata z grupy C. Po dwóch kolejkach jej liderem jest Polska, która ma cztery punkty - za nami są Argentyna i Arabia Saudyjska (po trzy punkty), a tabelę zamyka Meksyk (jeden punkt). Szansę na awans ma każda z drużyn.
Zwycięstwo Polaków da im pierwsze miejsce w grupie, remis na pewno oznacza co najmniej drugie. Ale do 1/8 finału Biało-Czerwoni mogą awansować nawet wtedy, jeśli przegrają, o ile w spotkaniu Arabia Saudyjska - Meksyk padnie odpowiedni wynik.
W znacznie gorszej sytuacji są Argentyńczycy. Choć plasują się na drugim miejscu w grupie, nadal mocno zagląda im w oczy widmo klęski i pożegnania się z turniejem już po fazie grupowej. Byłaby to dla nich absolutna katastrofa. Do Kataru przyjechali jako jeden z największych faworytów do tytułu mistrzowskiego. Za sobą mieli serię 37 meczów bez porażki i jedną dodatkową, wielką motywację - deklarację Lionela Messiego, który przyznał, że to jego ostatni mundial w karierze.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Jak dotąd jednak Argentyńczycy nie zachwycili. Na inaugurację przegrali sensacyjnie z Arabią Saudyjską 1:2, a i w drugim meczu długo męczyli się z Meksykiem. Bramki na wagę zwycięstwa zdobyli dopiero w drugiej połowie. W 64. minucie trafił Lionel Messi, a w 87. rewelacyjny młodzian, Enzo Fernandez.
Warto na dłużej zatrzymać się przy tym drugim, gdyż to właśnie on, zdaniem ESPN, ma być kluczem do sukcesu Argentyny w meczu z Polską. W poprzednich dwóch meczach Fernandez zaczynał na ławce rezerwowych. Na boisku pojawiał się dopiero w drugiej połowie. Za każdym razem gra Argentyny wyglądała znacznie lepiej z nim niż bez niego.
ESPN zwraca uwagę na fakt, że przed wejściem Fernandeza, poczynania naszych najbliższych rywali w drugiej linii wyglądały bardzo chaotycznie. Piłkarze Lionela Scaloniego mieli problem z utrzymaniem piłki w tym rejonie boiska, a przede wszystkim w konstruowaniu akcji ofensywnych. Wszystko zmieniało pojawienie się na murawie właśnie Fernandeza.
21-latek pokierował grą Argentyny w środku. To on zapoczątkował akcję, która dała im pierwszego gola z Meksykiem. Fernandez odegrał piłkę na skrzydło do Angela Di Marii, ten podał do Messiego, a gwiazdor PSG strzałem z dystansu pokonał Guillermo Ochoę. "Nagle Argentyna wreszcie operowała piłką na połowie rywala" - argumentuje ESPN. Fernandez spuentował swój występ kapitalną akcją i golem. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry ograł trzech rywali w polu karnym i zdobył jedną z najładniejszych bramek turnieju.
"Messi i spółka nie stali się nagle złymi graczami, kiedy Argentyna męczyła się, by złamać Meksyk. Drużyna nie operowała wystarczająco dobrze piłką, by robić to, co potrafi najlepiej - dopóki nie wszedł Fernandez. Teraz z pewnością wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce przeciwko Polsce" - podsumowuje ESPN.
Enzo Fernandez dopiero od niedawna występuje w reprezentacji Argentyny. Rozegrał jak dotąd tylko pięć spotkań, a gol przeciwko Meksykowi był jego pierwszym w narodowych barwach. Środkowy pomocnik uważany jest za wielki talent, co dostrzegła Benfica Lizbona. Latem portugalski zespół wyłożył na Fernandeza 12 milionów euro. Już niedługo może zarobić na nim znacznie więcej.