Maski ochronne na twarzach piłkarzy nie są nowością w futbolu. Zawodnicy stosują je od wielu lat w przypadku kontuzji nosa czy twarzy. Nie brakuje ich także w Katarze, choć są nieco inne niż wszystkie inne ze względu na materiał, z którego zostały wyprodukowane.
Na mistrzostwach świata w Katarze z maskami ochronnymi na twarzach wystąpiło kilku zawodników. Joško Gvardiol miał ją na sobie najpierw w meczu z Marokiem, a później w starciu z Kanadą. Dlaczego? To efekt licznych obrażeń nosa i twarzy, których nabawił się 10 listopada podczas meczu Bundesligi, w którym jego RB Lipsk mierzył się z Freiburgiem. W masce gra także lider reprezentacji Korei Południowej Son Heung-Min, który 1 listopada złamał oczodół. Napastnik Tottenhamu doznał obrażeń po zderzeniu z ramieniem obrońcy Marsylii, Chancela Mbemby.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Oprócz nich obrażeń twarzy w ostatnim czasie nabawili się też Tunezyjczyk Ellyes Skhir czy też bramkarz reprezentacji Iranu Alireza Beiranvand.
Maski ochronne nie są także obce dla reprezentantów Polski. Obecnie występuje w niej Kamil Grabara, który w lipcu nabawił się złamania nosa oraz kości twarzoczaszki. W przeszłości w masce grali także m.in. Robert Lewandowski, jeszcze za czasów gry w Bayernie Monachium, a także Przemysław Frankowski.
Maski wykonane są m.in. z poliwęglanu i nie utrudniają zawodnikom gry. Są lekkie i nie zmniejszają pola widzenia. - Jest wygodniejsza, niż myślałem. Jest wykonana z dobrego materiału, lekka, twarda w noszeniu na twarzy i chroni przed uderzeniami - powiedział Son Heung-Min cytowany przez "The Guardiana". Warto dodać, że niektóre maski drukowane są w drukarkach 3D.