Już w środę o godz. 20:00 reprezentacja Polski zagra z Argentyną w ostatnim, decydującym meczu fazy grupowej mundialu. Po remisie z Meksykiem (0:0) i zwycięstwie z Arabią Saudyjską (2:0) drużynie Czesława Michniewicza do awansu do 1/8 finału wystarcza remis. W przypadku porażki będziemy nerwowo spoglądać na inny stadion, na którym Arabia Saudyjska zagra z Meksykiem.
Przed nami bardzo trudne zadanie, bo przed rozpoczęciem katarskiego turnieju Argentyńczycy byli wymieniani w ścisłym gronie głównych faworytów do zdobycia tytułu mistrzów świata. Nie jest jednak tak, że drużyna Lionela Scaloniego nie ma powodów do obaw przed meczem z nami. A podkreślają to tamtejsze media.
Argentyński ESPN jako największą broń naszej drużyny wskazał zdecydowaną przewagę wzrostu Polaków. Dziennikarze wyliczyli, że drużyna Michniewicza ze średnią wzrostu (1,84 m) jest siódmą najwyższą reprezentacją na mistrzostwach świata. Wyżsi są jedynie Serbowie, Niemcy, Belgowie, Senegalczycy, Koreańczycy oraz Chorwaci. Średnia wzrostu Argentyńczyków to zaledwie 1,78 m, co daje im przedostatnie miejsce w turnieju jedynie przed Australijczykami.
"Różnica wzrostu nie była decydującym czynnikiem w dwóch pierwszych meczach Polaków. Chociaż ani Meksyk, ani Arabia Saudyjska nie zagroziły im po stałych fragmentach gry, to piłkarze Michniewicza też nie mieli okazji do zdobycia bramki po nich. Oddali co prawda kilka strzałów głową, ale żaden z nich nie przyniósł gola" - napisali dziennikarze ESPN i skrupulatnie podali wzrost naszych reprezentantów.
Argentyńczycy dodali też, że zmiany w składzie na mecz z Arabią Saudyjską sprawiły, że średnia wzrostu Polaków w stosunku do jedenastki na spotkanie z Meksykiem jeszcze wzrosła. W drugim meczu od początku zagrali Bielik, Frankowski i Milik, którzy zastąpili niższych Jakuba Kamińskiego (1,79 m), Sebastiana Szymańskiego (1,74 m) i Nicolę Zalewskiego (1,64 m).
"W pierwszych meczach drużyna Scaloniego nie ucierpiała ani po stałym fragmencie gry, ani po dośrodkowaniu w pole karne. W meczu z Polską Argentyna będzie musiała jednak dużo bardziej uważać, bo selekcjoner rywali z pewnością będzie chciał wykorzystać przewagę fizyczną swoich zawodników" - podsumowali artykuł dziennikarze ESPN.