Kibice piłkarscy słyną z pomysłowości. Przydaje się ona nie przy zagrzewaniu do boju własnej drużyny, ale może mieć również bardziej praktyczne zastosowania. Jeden z fanów na mundialu w Katarze wykorzystał ją do stworzenia własnego systemu VAR. Czyżby nie wierzył w niezawodność tego, którym dysponuje FIFA?
W internecie prawdziwą furorę robi nagranie, na którym kibic siedzący na trybunach korzysta z własnoręcznie wykonanego urządzenia optycznego, dzięki któremu może z bliska ocenić np. czy napastnik był na pozycji spalonej. Aparatura jest banalnie prosta. Wystarczyło przyłożyć telefon do lornetki, uruchomić aparat i pobawić się zoomem. Efekt? Oszałamiający, co zresztą widać na nagraniu poniżej.
Filmik z miejsca stał się hitem. Oryginalne nagranie doczekało się ponad 24 milionów wyświetleń na TikToku i aż miliona polubień. Teraz dostępne są jedynie kopie. Tę na profilu Bestoffootball obejrzało już ponad 3,4 miliona użytkowników.
Na kreatywnego kibica posypały się gromy w komentarzach. Oczywiście te odnoszące się do bezsensowności tego pomysłu stanowiły znaczną mniejszość. Większość dotyczyła natomiast wyboru telefonu. Wprawne oczy internautów wypatrzyły w dłoni kibica Samsunga S22 Ultra. Nie mogło więc zabraknąć złośliwości ze strony użytkowników iPhone'ów.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Dla FIFA uciekanie się do tego typu domowych rozwiązań zapewne jest zupełnie niepotrzebne. System VAR wykorzystywany jest na mistrzostwach świata już po raz drugi z rzędu. Technologia zadebiutowała na mundialu w Rosji. Teraz została dodatkowo udoskonalona o system tzw. półautomatycznego wykrywania spalonego. Technologia ta zapewnia automatyczne rysowanie linii oraz powtórki w wirtualnej rzeczywistości. Aby to osiągnąć, zawodnicy na boisku śledzeni są przez 12 kamer w jakości 4K.