Historia miała miejsce już kilka dni temu, jednak dopiero teraz jej bohater miał okazję opowiedzieć o wszystkim mediom. Jak podaje "Daily Mirror", Jessa Dehal, kibic reprezentacji Anglii, wybrał się ze znajomymi do Kataru, by na miejscu dopingować swoich ulubionych piłkarzy. Gdy cała grupa siedziała w hotelowym barze, zaczepił ich, jak się okazało, lokalny milioner.
Mężczyzna o imieniu Omar, podszedł do obcych, gdyż spodobało mu się, że Dehal ma na sobie koszulkę Wolverhampton Wanderers. Jak się okazało, milioner jest wielkim fanem angielskiego futbolu i kibicuje Manchesterowi United. - Miał naprawdę dużą wiedzę, sporo wiedział np. o "Wilkach". Wiedział, że zwolniliśmy menedżera. Był tak miłym, gościnnym człowiekiem, że zaczął kupować nam jedzenie i napoje i nie pozwalał nam płacić. Chciał, abyśmy czuli się mile widziani w jego rodzinnym kraju - opowiada podekscytowany kibic.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Grupa spędziła razem miły wieczór, jednak na tym nie koniec. Milioner zaprosił wszystkich do swojego domu na obiad następnego dnia. Gdy nadeszła pora, przysłał też kierowcę z limuzyną, by ten zabrał ich na miejsce spotkania. - Nie mogliśmy w to uwierzyć. Byliśmy w szoku - mówi Jessa Dehal "Daily Mirror".
- Poszliśmy do jego domu, który był ogromną rezydencją. Potem usiedliśmy z nim, wypiliśmy herbatę i zjedliśmy ciastka, a on oprowadził nas po domu. Potem wszyscy razem obejrzeliśmy mecz Niemcy-Japonia i usiedliśmy z nim w jadalni przy ogromnym stole - relacjonował dalej mężczyzna.
Katarski milioner przygotował dla swoich gości prawdziwą ucztę. Oprócz głównego dania, na Anglików czekał też specjalny półmisek owoców, zaprezentowanych z motywem piłkarskim. To jednak nie był koniec atrakcji.
- Kiedy chodziliśmy po domu, zabrał nas na basen i powiedział, że możemy popływać, ale nie byliśmy do tego odpowiednio ubrani. To było po prostu surrealistyczne doświadczenie i pokazuje, że gościnność Katarczyków jest najwyższej klasy - podsumował Dehal.