Reprezentacja Niemiec w pierwszym spotkaniu mistrzostw świata w Katarze mierzyła się z Japonią. W pierwszej połowie prezentowała się bardzo dobrze i prowadziła 1:0 po bramce Ilkaya Guendogana z rzutu karnego. W drugiej części gry lepsza była Japonia, która dzięki trafieniom Ritsu Doana oraz Takumy Asano zwyciężyła 2:1.
Taki wynik spotkał się z ostrą reakcją niemieckich mediów. - Flick najpierw zdjął wybitnego w tym meczu Ilkaya Guendogana, potem zmienił młodego "geniusza" Jamala Musialę. Z minuty na minutę znikała kontrola, cel, pewność siebie. Łatwo jest powiedzieć, że trener doprowadził do porażki, ale w tym przypadku to prawda - pisał "Der Spiegel".
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ostatnio trenerowi oberwało się po raz kolejny. Jak informuje "Bild", do hotelu reprezentacji zostały wpuszczone partnerki i rodziny piłkarzy, w dodatku selekcjoner pozwolił na to, aby zostali o dzień dłużej, bo do piątku. - Hansi, mistrzostwa świata to nie wakacje - wskazuje gazeta.
W Niemczech zastanawiają się, czy te decyzje nie sprawiają, że ucierpi autorytet selekcjonera. Kai Havertz, reprezentant Niemiec, uważa, że tak się nie stanie. - Nie miałem gości, ale dla wielu piłkarzy było to miłe. Ostatnią rzeczą, o którą można oskarżyć trenera, jest to, że nie przekazuje jasno swoich poleceń i nie chce nas pobudzić. Każdy zdaje sobie sprawę, jaka jest sytuacja. Mówienie, że jest zbyt miły, kompletnie mija się z prawdą - powiedział.
Atmosfera w szatni Niemców zdaje się być napięta. Po porażce z Japonią pretensje do kolegów z zespołu miał Guendogan. - Czułem, że nie wszyscy tak naprawdę chcieli mieć piłkę przy nodze, w dodatku często ją traciliśmy. Zespół w ogóle nie miał pewności siebie - stwierdził
W niedzielę 27 listopada o godzinie 20 Niemcy zagrają o być albo nie być na mistrzostwach świata. W drugim spotkaniu grupowym ich rywalem będzie Hiszpania. Relację tekstową będzie można śledzić na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.