Czy zgromadzeni wokół murawy przedstawiciele mediów mogą czasem wpłynąć na przebieg meczu? Okazuje się, że tak. Weston McKennie w meczu z Anglią wspomógł się jednym z nich. Wszystko oczywiście w zachowane w ramach sportowej rywalizacji.
Mecz Anglii z USA miał być wisienką na torcie czwartkowych zmagań na mistrzostwach świata, które zainaugurowały drugą serię starć grupowych. Z dużej chmury mały deszcz - mecz nie porwał swym przebiegiem. Działo się względnie niewiele i choć obie strony zostawiły na murawie sporo zdrowia, to końcowy wynik wskazywał 0:0. Przez całe spotkanie oddano tylko cztery celne strzały.
Dlatego o samym przebiegu czy wnioskach z gry nie ma co za bardzo się wypowiadać. Uwagę komentatorów i mediów zwróciła za to sytuacja z 38. minuty meczu, kiedy to Weston McKennie szykował się do wyrzutu piłki z autu na połowie rywala.
Amerykanin planował nieco dalszy wyrzut, a najwyraźniej miał śliskie ręce. By nie zaliczyć wpadki i dopieścić dogranie, zawodnik wpadł na dość oryginalny pomysł. Mianowicie podbiegł do siedzącego przy linii fotografa i... wytarł ręce w jego kamizelkę medialną.
Więcej treści sportowych na Gazeta.pl.
Nikt nie odebrał jednak tego zachowania obraźliwie. Sam fotoreporter zaśmiał się z incydentu i podobnie zrobili siedzący obok inni przedstawiciele mediów. Komentujący mecz w TVP Mateusz Borek zasugerował żartobliwie, że McKennie ewidentnie musiał znać wspomnianego fotografa.
Podobne sytuacje w piłce nożnej się zdarzają. Szerokim echem swego czasu odbiło się zachowanie kibica w jednej z niższych angielskich lig. Ten, chcąc pomóc zawodnikowi swojej drużyny, rzucił mu własny sweter, aby piłkarz wytarł piłkę i z większym komfortem wyrzucił piłkę z autu.