Co za gol Richarlisona. Najpiękniejsza bramka. Brazylia zatańczyła sambę

Brazylia udanie rozpoczęła rywalizację w mistrzostwach świata. "Canarinhos" pewnie pokonali Serbię 2:0 po dwóch golach Richarlisona. Drugi z nich będzie kandydatem na bramkę całego turnieju.

W pierwszej połowie mecz wyglądał tak, jak można było się tego spodziewać. Serbowie skupili się na defensywie, natomiast Brazylijczycy szukali luk w serbskim murze. Zajęło im to trochę czasu, bo pierwszy raz Vanja Milinković-Savić został zmuszony do interwencji w 22. minucie. Z dystansu potężnie uderzył Casemiro, ale dokładnie w to miejsce, gdzie stał golkiper.

Zobacz wideo Zmiana składu? Thomas Mueller reprezentacji Polski ma pomóc Lewandowskiemu

W 27. minucie musiał wykazać się bardziej, chociaż w tym wypadku nie chodziło o strzał. Fantastycznym prostopadłym podaniem w pole karne popisał się Thiago Silva, a Milinković-Savić zerwał się do sprintu i rzucił się, żeby uprzedzić szarżującego Viniciusa. Zrobił to skutecznie. Cztery minuty później złapał piłkę po bardzo sprytnym rozegraniu rzutu rożnego. Bliski wbicia jej do bramki był Silva, ale był minimalnie spóźniony. W końcu świetną okazję w 35. minucie miał Raphinha. Po ładnej kombinacji z Paquetą miał na wprost siebie tylko bramkarza, ale z okolic 15. metra uderzył lekko i prosto w bramkarza. Natomiast w 41. minucie Serbowie mogli stracić gola w nieco kuriozalnych okolicznościach. Milinković ścigał się z Viniciusem i próbując wybić piłkę trafił nią sobie w twarz. Ta trafiła do skrzydłowego Realu, ale nie zdołał on wykończyć akcji. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. I cieszyć z tego mogli się Serbowie, bo ich obrona czasami przeciekała, a w ofensywie nie zaprezentowali niczego godnego uwagi.

Brazylia nie zostawiła złudzeń Serbom. Cudowny gol Richarlisona

W drugiej połowie wzrósł napór Brazylijczyków. Co kilka minut tworzyli sobie kolejne sytuacje. Zaraz po wznowieniu gry stuprocentową sytuację miał Raphinha. Serbowie popełnili fatalny błąd pod własnym polem karnym i piłkarz Barcelony stanął oko w oko z Milinkoviciem-Saviciem, jednak górą był bramkarz Serbów. W 50. minucie dobrą okazję z rzutu wolnego miał Neymar, ale trafił w mur. W 55. minucie piłkarz PSG dostał piłkę od Viniciusa ze skrzydła na 11. metr, lecz nieczysto trafił w piłkę. Z kolei w 60. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Alex Sandro, a po jego atomowym strzale piłka trafiła w słupek.

Brazylia naciskała i w końcu wcisnęła piłkę do siatki na sam koniec 63. minuty. Neymar wpadł w pole karne i w pewnym momencie za daleko wypuścił sobie piłkę. Skorzystał z tego Vinicius, który uderzył na bramkę w kierunku dalszego słupka. Milinković-Savć odbił piłkę, ale był już bezradny wobec dobitki Richarlisona. Cztery minuty później mogło być 2:0, ale w doskonałej sytuacji Neymar nie zdołał dograć do Viniciusa, a potem sam piłkarz Realu przejął piłkę, wpadł w pole karne, ale skiksował i posłał piłkę w trybuny.

W 73. minucie Brazylii znowu zagrało wszystko, a nawet więcej. Vinicius zagrał zewnętrzną częścią stopy ze skrzydła do ustawionego w środku Richarlisona. Ten podbił sobie piłkę, a potem kapitalnie uderzył z półobrotu potężnie i nie do obrony. Krótko mówiąc - kandydat do bramki turnieju!

Brazylijczycy się nie zatrzymywali i dalej nękali Serbów, całkowicie kontrolując mecz. W 82. minucie w poprzeczkę po technicznym strzale trafił Casemiro. Chwilę później Milinković-Savić obronił strzał Rodrygo, a kilkadziesiąt sekund później - Freda. Bramkarz Serbów był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w swoim zespole, ale to było zdecydowanie za mało. W 87. minucie jeszcze Rodrygo miał mnóstwo miejsca przed polem karnym, ale uderzył niecelnie.

Brazylia pod koniec meczu wręcz się bawiła i piłką. ostatecznie pewnie wygrała 2:0 i objęła prowadzenie w grupie G. Brazylijczycy zmierzą się jeszcze ze Szwajcarią (28 listopada) i Kamerunem (2 grudnia).

Więcej o: