Reprezentacja Niemiec doznała dotkliwej porażki w pierwszym meczu podczas mundialu w Katarze. Mistrzowie świata z 2014 roku przegrali 1:2 z Japonią. Choć po pierwszej połowie w lepszych nastrojach byli nasi zachodni sąsiedzi, dwa ciosy rywali w drugiej części nie pozostawiły żadnych złudzeń. Azjaci cieszyli się ze zwycięstwa, a do zawodników Hansiego Flicka wróciły demony sprzed czterech lat.
Porażka w meczu otwarcia bardzo skomplikowała sytuację jednego z faworytów. Niemcy zajmują 3. miejsce w grupie E z zerowym dorobkiem punktowym. To sprawia, że aby awansować do 1/8 finału muszą oni wygrać dwa najbliższe spotkania. Sprawę z tego faktu zdaje sobie Thomas Muller. - Potrzebujemy dwóch zwycięstw, a nie można tak po prostu zamówić dwóch zwycięstw. Musimy się ponownie zebrać. Mamy jakość, pewność siebie i styl gry, by pokonać Hiszpanię - przekonywał napastnik.
Właśnie niedzielny mecz z Hiszpanią może mieć kluczowe znaczenie dla Niemców. Najlepszym scenariuszem byłoby zwycięstwo, które przedłużyłoby nadzieję na grę w kolejnej fazie. Porażka może oznaczać koniec mundialu, co podkreślili dziennikarze n-tv.de. - Jeśli drużyna trenera Hansiego Flicka przegra z Hiszpanią, a Japonia zdobędzie wcześniej co najmniej punkt z Kostaryką, czterokrotny mistrz świata nie może już awansować do 1/8 finału. Byłby to drugi krach na mundialu z rzędu, po żenującym nokaucie w fazie grupowej w Rosji cztery lata temu - czytamy.
Taki obrót wydarzeń sprawiłby, że mistrzowie z 2014 roku pożegnaliby się z mistrzostwami już w niedzielę 27 listopada po meczu z Hiszpanami. Wtedy wynik ostatniego spotkania z Kostaryką (1 grudnia) nie miałby już żadnego znaczenia.