Mistrzostwa świata w Katarze rozpoczęły się w niedzielę. Za nami dopiero dwa dni turnieju, a już można go nazwać historycznym. Wszystko z uwagi na skandaliczne działania organizatorów i FIFA, o których głośno było na długo przed pierwszym gwizdkiem w meczu otwarcia. Katarczycy oskarżani są o korupcję, łamanie praw człowieka i mniejszości, czy zamiatanie pod dywan faktu, że przy budowie ich stadionów zginęły tysiące pracowników.
Sam turniej na początku to organizacyjny chaos. Począwszy od dróg na stadion, przez strefy kibica po niezwykle utrudnioną pracę przedstawicieli mediów. O dramatach, na które trafili ludzie, którzy wybrali się do Kataru, pisał na Sport.pl Dawid Szymczak, jeden z naszych korespondentów >>>. FIFA robi jednak wszystko, by przekonać świat, że Katar to idealny gospodarz najważniejszej piłkarskiej imprezy świata. W swoich skandalicznych działaniach jest gotowa posunąć się tak daleko, że wprost okłamuje kibiców.
Liczne zachodnioeuropejskie media, choćby "Daily Mail" podają, że FIFA zawyża frekwencję podczas pierwszych dwóch dni mundialu. W meczu otwarcia zmierzyły się Katar z Ekwadorem. Gospodarze po słabej grze zasłużenie przegrali 0:2. Ich klęskę, zdaniem FIFA, oglądało na żywo na stadionie Al Bayt 67 372 kibiców. Problem w tym, że obiekt ten może pomieścić tylko 60 tys. kibiców.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
To zwykła pomyłka? Można tak uznać, jednak FIFA szybko rozwiała wątpliwości. We wtorek podano, że mecz Holandii z Senegalem (2:0) w grupie A, oglądało dokładnie 41,721. Pojemność stadionu Al Thumama w Doha, to jednak tylko 40 tys. krzesełek. Co więcej, w sieci pojawiło się mnóstwo zdjęć, na których widać, że stadion dosłownie świecił pustkami. Nie ma zatem wątpliwości, że FIFA za wszelką cenę stara się przekonać wszystkich, że turniej to wielki sukces, podczas gdy wychodzi wielka klapa.
Liczby, teoretycznie, zgadzały się w przypadku meczów rozgrywanych w grupie B, w których Anglia pokonała Iran 6:2 (45 334 widzów na stadionie Khalifa International Stadium o pojemności 45 416), a Walia zremisowała z USA 1:1 (43 418 widzów na Ahmad bin Ali Stadium o pojemności 44 740).
Mała frekwencja podczas spotkań MŚ w Katarze nie może dziwić. Oprócz wspominanych już kontrowersji i pewnego rodzaju bojkotu turnieju należy wziąć pod uwagę czynniki ekonomiczne. Podróż na Półwysep Arabski to przyjemność, na którą nie każdy może sobie pozwolić. Polacy za same bilety na mecze naszej kadry muszą zapłacić nawet 900 złotych. Dodając do tego przelot, zakwaterowanie i wyżywienie, czy zwiedzenie atrakcji związanych z mundialem, mówimy o wydatku rzędu kilkunastu tysięcy złotych.