Katar chciał kupić trzy gwiazdy. FIFA postawiła weto, więc w ruch poszło 1,3 mld dolarów

W 2004 roku chcieli naturalizować Brazylijczyków Ailtona, Dede i Leandro, ale ich zapędy ukróciła FIFA. Katarczycy wybudowali więc akademię za 1,3 mld dolarów, sprowadzili trenerów z Niemiec i Hiszpanii, w tym skauta, który przyciągnął do Barcelony Leo Messiego. Aspire Academy wychowała gwiazdy reprezentacji Kataru. Choć wiele z nich pochodzi z innych krajów.

Gdy w 2010 roku FIFA przyznawała Katarowi organizację mistrzostw świata, reprezentacja tego kraju zajmowała najniższe w historii, 113. miejsce w światowym rankingu. Dziś, w przededniu mundialu, Katarczycy są na 50. pozycji - wciąż na szarym końcu w zestawieniu uczestników turnieju, ale z widokami na dalsze kroki w górę. Wielka inwestycja w Aspire Academy zaczyna się zwracać nie tylko dlatego, że jednym z jej wychowanków w reprezentacji jest nazywany katarskim Neymarem Akram Afif.

Zobacz wideo Dziennikarze Sport.pl są już w Katarze

Bułgarscy sztangiści dźwigają dla Kataru

Inwestowanie w akademię i szkolenie piłkarzy od małego nie było jednak pierwszym pomysłem Katarczyków. Gdy pod koniec XX wieku w tym malutkim kraju pojawiły się ogromne pieniądze pochodzące z wydobycia i eksportu gazu ziemnego, szybko pojawiła się chęć, by część zysków przeznaczyć na rozwój sportu i zyskać na nim wizerunkowo.

Ale jak budować wielki sport na pustyni? Region arabski nie jest pod tym względem atrakcyjny. Klimat nie pozwala na uprawianie wszystkich dyscyplin przez cały rok, brakuje historii, otoczki, bohaterów i legend, do których można się odwoływać. Władze musiały znaleźć inny sposób na sportowy progres i tak Katar zaczął kupować sportowców z innych państw, oferując życie w luksusie i dożywotnią pensję.

Jedni się zgadzali, drudzy odmawiali, próby podboju kolejnych dyscyplin też kończyły się różnie. Na Igrzyskach Azjatyckich w 1999 r. Katar został zdyskwalifikowany po tym, jak naturalizował czterech bułgarskich sztangistów i zmienił ich nazwiska, by to ukryć. Rok później, na igrzyskach olimpijskich w Syndey, nie było już problemu. Said Saif Asaad, urodzony w Bułgarii jako Angel Popov, zdobył brązowy medal.

Ten kontrowersyjny pomysł na szybki sukces przechodził w lekkiej atletyce, piłce ręcznej i kilku innych dyscyplinach. Głównie dlatego, że światowe federacje nie regulowały przepisów dotyczących obywatelstwa, a liberalne pod tym względem katarskie prawo pozwalało na kolejne naturalizacje.

Katarowi ciągle było jednak mało. Chciał stworzyć regionalną piłkarską potęgę, by mieć najlepszą reprezentację spośród wszystkich arabskich, a z czasem liczącą się w całej Azji. Na początku 2004 r. była duża szansa, by przyznać obywatelstwo trzem Brazylijczykom z Bundesligi - Ailtonowi, Dede i Leandro. Wszyscy byli chętni, nawet polecieli do Kataru podpisać dokumenty. Jednak sprawą zainteresowała się FIFA.

Tym bardziej że kupowanie piłkarzy przez reprezentacje było wówczas mocno krytykowane - m.in. ze względu na Togo, które ściągnęło pięciu Brazylijczyków. Dlatego światowa federacja szybko wprowadziła przepisy, które ukróciły zapędy Kataru. Teraz, aby reprezentować dany kraj, trzeba się w nim urodzić, mieć w nim przodków lub mieszkać nieprzerwanie co najmniej pięć lat.

Katar musiał znaleźć inny sposób na wzmocnienie piłkarskiej reprezentacji.

Akademia aspirująca. Wzorce z samej Barcelony

W 2004 roku została założona Aspire Academy. Na ultranowoczesną, kompleksową akademię przeznaczono 1,3 mld dolarów, zadbano o wszystkie szczegóły. Przykład pierwszy z brzegu? Mieszcząca się na terenie akademii hala Aspire Dome daje możliwość organizacji aż 13 wydarzeń jednocześnie. Oprócz boiska, basenu i amfiteatru znajdują się tam sale dydaktyczne, laboratoria, centrum medyczne i obiekty rekreacyjne.

Cel akademii jest oczywisty - rozwój młodych katarskich sportowców, którym zapewniano edukację, wyżywienie, stypendium i widoki na przyszłość, których rodzice dostawali nagrodę finansową za to, że ich dziecko zostało członkiem akademii. Na większości młodych sportowców kompleks robił ogromne wrażenie.

"Dla prawie wszystkich z nich podróż ta była pierwszą podróżą samolotem. Dorms Aspire, które przypominają ekskluzywne hotele, stanowiły kłopot. Niektórzy chłopcy potrzebowali pomocy przy poruszaniu się szklanymi windami. Klejnotem koronnym kampusu jest wielofunkcyjna kopuła, uważana za największą tego typu na świecie. Zakrywa ona boisko do piłki nożnej, basen olimpijski i amfiteatr na 1200 miejsc. W całym kampusie głośniki piszczą w odgłosach ptaków śpiewających przez cały dzień" – opisywał akademię w 2019 r. "The New York Times".

Spory wkład w rozwój szkolenia w Aspire Academy miał Niemiec Andreas Bleicher, który opracował odpowiedni system i stał się dyrektorem wykonawczym akademii. Do pracy w Katarze zaangażowano m.in. Josepa Colomera, skauta, który miał duży udział przy sprowadzaniu Leo Messiego do FC Barcelony. Inspiracji z Katalonii jest więcej - Felix Sanchez, który dzisiaj jest selekcjonerem kadry Kataru, przed przyjściem do Aspire pracował w Barcelonie jako trener zespołów młodzieżowych. W akademii jest niemalże od początku jej istnienia.

Sudan, Ghana, Irak - tam Katarczycy znaleźli reprezentantów 

Skauting, także międzynarodowy, był ważny, bo Katarczycy szybko zaczęli szukać kandydatów na piłkarzy poza granicami kraju. Z dość prostej przyczyny - sami wielu ich nie mają. Katar zamieszkuje 2,7 mln osób, z czego tylko ok. 40 proc. to Katarczycy i imigranci z innych państw arabskich. Liczną grupę stanowią Pakistańczycy i Hindusi (po 18 proc.) oraz Irańczycy (ok. 10 proc.). W dużej mierze są to robotnicy, handlowcy, biznesmeni. Katarczycy stwierdzili więc, że przyszłych reprezentantów muszą szukać w innych państwach - zaprosić ich do siebie z rodzinami i wychować na swoich obywateli. Także w Aspire Academy.

Do akademii sprowadzano młodzież m.in. z Francji, Portugalii, Iraku, Bahrajnu, Tajlandii, Algierii, Egiptu, Sudanu, Ghany, Gwatemali i Paragwaju. Zawodnicy i trenerzy będący jej członkami pochodzą z ponad 60 krajów, często objętych wojną lub z najbiedniejszych regionów Afryki. Na dodatek w Senegalu powstała druga placówka Aspire Academy, w obu krajach uczą się przyszli piłkarze, lekkoatleci, tenisiści stołowi, szermierzy i zawodnicy squasha. Jeśli chodzi o tych pierwszych, to młodzi futboliści wypuszczeni z akademii trafiają najczęściej do belgijskiego Eupen i hiszpańskiej Leonesy, których właścicielem jest powiązana spółka Aspire Zone Foundation.

Efekty są już widoczne, kadra Kataru na mundial składa się w dużej mierze z zawodników wychowanych w Aspire Academy. Sporą część skauci znaleźli w Afryce lub Azji i skusili perspektywą gry w piłkę nożną na dobrym poziomie. Do tej grupy zaliczają się m.in. Almoez Ali, Musab Kheder (obaj pochodzą z Sudanu), Mohammed Muntari (z Ghany), Ali Assadalla (z Bahrajnu) czy Mohammed Waad i Bassam Al-Rawi (obaj z Iraku). Nikt nie zrobił furory za granicą, wszyscy grają w lidze katarskiej, ale jednocześnie mają po kilkadziesiąt występów w reprezentacji.

W kadrze grają też jednak dzieci migrantów, których skauci znaleźli już w Katarze. Takimi są np. Meshaal Barsham, brat lekkoatlety Mutaza Essy Barshima, pochodzący z Egiptu napastnik Ahmed Alaaeldin i Akram Afif, zwany "katarskim Neymarem". Ten ostatni urodził się w Katarze, jest synem Tanzańczyka i Jemenki. 

Czy dyrektorzy akademii kupowali głowy w Gwatemali i Tajlandii?

Aspire Academy zadbała o wszystko, także o dobry PR. Działalność akademii była chwalona i ceniona przez uznanych ludzi sportu, m.in. Messiego, Pelego, Aleksa Fergusona i Thomasa Bacha, szefa MKOl. Wszyscy byli pod wrażeniem rozmiarów tego projektu.

Ale ten, choć robi wrażenie swoją wielkością i rozmachem, odzwierciedla kilka problemów Kataru. Państwa, w którym rządzi przepych, gdzie wszystko ma się pięknie prezentować na okładkach i w spotach reklamowych, podczas gdy jednocześnie łamane są prawa człowieka. Sama Aspire Academy jest zamieszana w aferę korupcyjną.

Tak, tę związaną z przyznaniem organizacji mundialu. Wielokrotnie mówiło się o tym, że Katar po prostu kupił u władz FIFA prawo do organizacji mistrzostw. Nie brak doniesień, że Aspire też miało mieć na to wpływ. Dyrektorzy akademii próbowali kupić głosy w Gwatemali i Tajlandii, przekonać do odpowiedniego głosowania ich delegatów w Komitecie Wykonawczym FIFA. Choć sama akademia wszystkiemu oczywiście zaprzeczyła.

A teraz czas na weryfikację, przede wszystkim sportową. W mundialowej grupie A Katar zagra kolejno z Ekwadorem, Senegalem i Holandią. Ten zestaw uznawany jest za jeden z najsłabszych w turnieju, co dla 50. w rankingu FIFA gospodarzy jest szansą na błyśnięcie. Ich aspiracje są duże - tak, jak w przypadku Aspire Academy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.