Oto najmłodszy piłkarz w historii MŚ. Jego historia skończyła się tragicznie

Mając zaledwie 16 lat, stał się ulubieńcem fanów jednego z największych klubów piłkarskich na świecie. Niespełna rok po swoim ligowym debiucie pojechał na mistrzostwa świata. Jaka była historia Normana Whiteside'a, najmłodszego zawodnika w historii mundialu?

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Norman Whiteside urodził się w Belfaście 7 maja 1965 roku. Od najmłodszych lat chłopak uwielbiał piłkę nożną. Nie było dnia, w którym nie próbowałby swoich sił przeciwko innym dzieciom mieszkającym na ulicy Shankill. Młody piłkarz świetnie odnajdywał się w twardym stylu gry dominującym myśl szkoleniową Irlandii Północnej. Przez zamiłowanie do ostrego i fizycznego podejścia do futbolu, chłopak otrzymał pseudonim "Skinhead z Shankill".

Zobacz wideo Michniewicz: Nie będę robił z tego tajemnicy. Dosyć długo rozmawiałem z Robertem

Oprócz bezpardonowej gry Whiteside wyróżniał się na tle innych niezwykłą techniką i niezwalniającego ciągu na bramkę rywala. W późnych latach 70. chłopak brylował w amatorskich ligach Irlandii Północnej. To właśnie wtedy zauważył go legendarny skaut Manchesteru United - Bob Bishop - odpowiedzialny m.in. za sprowadzenie do klubu George’a Besta. Po latach poszukiwacz talentów przyznał, że Norman był jednym z jego najlepszych "znalezisk". Zdobycie uznania Bishopa zajęło piłkarzowi niecałe 20 minut - w tym czasie zdążył strzelić 7 bramek. 

Mając 16 lat, Whiteside przeniósł się do Manchesteru. Młody chłopak, który dopiero co ogrywał innych nastolatków, musiał nagle mierzyć się z dwukrotnie starszymi, zawodowymi piłkarzami. Pomimo ogromnej różnicy wieku, Norman szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu. Niestety, jeszcze przed swoim profesjonalnym debiutem, zawodnik doznał kontuzji kolana. Po operacji Whiteside odbudowywał formę w rezerwach, szybko jednak trafił do pierwszego składu. Podczas swojego debiutu w "Teatrze Marzeń", udało mu się nawet strzelić bramkę.

Norman równie prędko trafił do reprezentacji Irlandii Północnej. Selekcjoner Billy Bingham był zachwycony jego talentem i bez cienia wątpliwości wpisał go do składu zmierzającego na mistrzostwa świata (1982). Whiteside zabłysnął także podczas ostatniego zgrupowania poprzedzającego mundial, dzięki czemu znalazł się w pierwszej jedenastce kadry w meczu przeciwko Jugosławii. W ten sposób Norman został najmłodszym piłkarzem w historii mistrzostw świata, mając zaledwie 17 lat i 41 dni. 

W swoim debiucie młody piłkarz zaprezentował siłę fizyczną i agresywny futbol. Co prawda nie udało mu się wpisać na listę strzelców, a przez swój twardy styl gry został ukarany żółtą kartką. Finalnie na mundialu w Hiszpanii udało mu się zagrać 382 minuty w pięciu spotkaniach. Irlandia Północna odpadła z turnieju po porażce 4:1 z reprezentacją Francji. Młody napastnik zaprezentował się z naprawdę dobrej strony. Każdy z ekspertów wróżył mu wielką karierę. Niestety, szereg kontuzji uniemożliwił mu wykorzystanie w pełni swojego potencjału.

Przez następne kilka lat Whiteside brylował w szeregach zawodników Manchesteru United. Napastnik dał poznać się kibicom jako zawodnik, który błyszczy w ważnych spotkaniach. Irlandczyk strzelał bramki w finałach Pucharu Ligi i FA Cup. Norman został także najmłodszym kapitanem "Czerwonych Diabłów" od czasów Duncana Edwards’a. Jednak osiągnięcia młodego piłkarza szybko zaczęły odchodzić w niepamięć. Whiteside coraz częściej padał ofiarą kontuzji. Prawe kolano zawodnika, które uszkodził już na początku kariery, mocno dawało mu się we znaki. 

W 1986 roku menadżerem Manchesteru United został Sir Alex Ferguson. Sezon później Whiteside uszkodził ścięgno Achillesa. Do zdrowia wracał przez kolejny rok. Nowy szkoleniowiec postanowił sprzedać wciąż młodą, bo zaledwie 24-letnią gwiazdę do Evertonu. Norman w ciągu dwóch następnych sezonów rozegrał tylko 34 spotkania. W wieku 26 lat piłkarz, którego od lat prześladowały kontuzje, ogłosił swoje przejście na emeryturę.

W całej karierze Norman Whiteside zagrał w 176 spotkaniach, w których strzelił 47 bramek. Choć kontuzje nie odstępowały go na krok, trzeba przyznać, że gdy tylko dopisywało mu zdrowie, był naprawdę groźnym napastnikiem i futbolowym geniuszem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.