Mundial 2018. Skoro rozkochał nas w sobie Adam Nawałka, rozkochać może też Jerzy Brzęczek

Skoro rozkochał nas w sobie Adam Nawałka, rozkochać może też Jerzy Brzęczek. Trzeba mu zaufać. A nawet nie tyle trzeba, ile po prostu wypada - o nowym selekcjonerze reprezentacji Polski pisze Bartłomiej Kubiak ze Sport.pl.

Jakie ten Brzęczek ma doświadczenie? Co osiągnął w pucharach? Ile razy wygrał ligę? Z kim pracował? Że niby ktoś taki zbuduje autorytet wśród takich piłkarzy jak Robert Lewandowski, Kamil Glik, Wojciech Szczęsny? Mnóstwo pytań, masa wątpliwości i znowu praktycznie zero radości.

Na szczęście przerabialiśmy to też poprzednio, bo kiedy pięć lat temu Zbigniew Boniek wybierał na selekcjonera Adama Nawałkę, dominowały podobne nastroje. A może nawet jeszcze gorsze, bo wtedy dla wszystkich to była nowość. Totalne zaskoczenie, że kadra trafia w ręce trenera bez sukcesów i większego doświadczenia.

Nawałka był tym pierwszym. Przecierał szlaki, też Brzęczkowi, który teraz może poruszać się po jego śladach. Ale musi też wydeptać swoją ścieżkę. W spadku po nieudanym mundialu dostaje bowiem drużynę rozbitą. Na dodatek wymagającą gruntownej przebudowy, bo większość piłkarzy z obecnego składu na Euro 2020 będzie miało ponad 30 lat.

To ogromne wyzwanie, ale teraz za takie można uznać wszystko. Poczynając od zbudowania zaufania i ułożenia sobie relacji w grupie, gdzie sprawy może nie ułatwiać powiązanie z Jakubem Błaszczykowskim (Brzęczek jest dla niego jak ojciec). Od razu pojawiły się skojarzenia, że zmiana selekcjonera może sprawić, iż Kuba będzie chciał odzyskać w kadrze władzę. Poprawić swoją reputację, którą w dużej mierze nadszarpnął Nawałka, odbierając mu opaskę kapitańską.

Pracy jest dużo, ale sprzymierzeńcem Brzęczka jest czas. Eliminacje do mistrzostw Europy ruszają dopiero w marcu. Wcześniej czekają nas mecze w Lidze Narodów. Spotkania z silnymi rywalami (Włochy i Portugalia) mogą pokazać, w którym miejscu jest kadra, ale wcale nie muszą. Bo będą też okazją do eksperymentów. Brzęczek będzie mógł w nich testować do woli, a nikt z wyników - przynajmniej w PZPN - rozliczać go nie będzie.

Wszyscy, którzy go znają, twierdzą, że posiada naturalny talent do liderowania. Ale jest też cała masa ludzi, która go nie zna. Ale to ta sama masa, która pięć lat temu najpierw wieszała psy na Nawałce, a potem się w nim zakochała. Dlatego dajmy Brzęczkowi czas, obdarzmy go przynajmniej odrobiną zaufania. Bo nic tak naprawdę nie stoi na przeszkodzie, by rozkochał nas w sobie tak samo, jak Nawałka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA