Mundial 2018. Brazylia - Meksyk. Samara dla Neymara: gol, asysta, trochę udawania. Ale wreszcie mecz, za który to jemu Brazylia będzie wdzięczna

Neymar wcisnął Brazylię do ćwierćfinału: z najbliższej odległości, golem i asystą. Po meczu w którym i on i Brazylia mieli problemy. Ale są dziś na to przygotowani dużo lepiej niż w mundialu u siebie.

Wreszcie to ma: gola w fazie pucharowej mundialu. Messi i Cristiano nie mają. Brazylia gra dalej, a Argentyna i Portugalia nie. Scena jest wolna, by powalczyć o tytuł najlepszego piłkarza turnieju z Kylianem Mbappe i innymi. I wreszcie Neymar ma w tej walce argumenty. Bo dotychczas nie był nawet najlepszy wśród Brazylijczyków. W meczu z Meksykiem też długo nie był. Ale ostatecznie to on wybawił Brazylię z kłopotów.

Sam strzał, którym zdobył bramkę na 1:0, piękny nie był. Wystarczyło wepchnąć z najbliższej odległości piłkę podaną po rajdzie Williama, znakomitego w tym meczu. Być może piłkarza meczu. Ale też chwała Neymarowi, że ustawił się do tego idealnie. Zamykający tę akcję obok niego Gabriel Jesus nie sięgnął piłki. Neymar to zrobił. I Guillermo Ochoa został wreszcie pokonany, a był już moment, gdy się wydawało, że wpadł w taki trans na który trudno będzie strzelcom coś poradzić. Obronił dwa strzały Neymara, strzał Coutinho, Paulinho, ratował Meksyk w każdej sytuacji. W 51. minucie musiał przegrać. Podobnie jak w 88. ale tym razem to Neymar zrobił rajd trasą Williana z pierwszej bramki i podał do wbiegającego Roberto Firmino.

Faza grupowa była dla Neymara bolesna. Jeden gol, na 2:0 z Kostaryką. Mnóstwo krytyki, za to że udaje faule, nie panuje nad emocjami, obraża sędziów, za to że od miesiąca przygotowań Brazylii ani razu nie pojawił się na konferencji prasowej. Przyjechał do Rosji z wielkimi oczekiwaniami, wygłodzony po tym, jak kontuzja zabrała mu dużą część sezonu. A nie potrafił wejść w ten mundial tak, jak tego oczekiwał. I jak wypadałoby piłkarzowi z takimi aspiracjami i taką pozycją, bo jeśli Brazylijczyk zakłada na mecz koszulkę reprezentacji (często woli założyć klubową), to najczęściej z nazwiskiem Neymara. A do 1/8 finału najlepszym piłkarzem Brazylii był Phillipe Coutinho.

Mecz z Meksykiem też nie był dla Neymara łatwy. Długo był pod dobrą opieką meksykańskiej obrony, a jeśli uciekał, wyrastał przed nim Ochoa. A w drugiej połowie prywatną wojnę Neymarowi wydał Miguel Layun. Wprowadzony po przerwie, skorzystał z każdej okazji, by Neymara sprowokować. A to zaczepiając nogą, a to popychając w walce o piłkę, albo podnosząc go z trawy, żeby już dłużej nie udawał. I w końcu Layun przeszarżował, powinien wylecieć z boiska, albo przynajmniej dostać żółtą kartkę. Ale na Neymarze zemściło się to, że jego symulowanie przy każdej okazji osłabia czujność sędziów w sytuacjach, gdy nogi Brazylijczyka rzeczywiście wymagają ochrony. A tak było, gdy w 71. minucie przy stanie 1:0 Layun za linią boczną wyjmował piłkę spomiędzy nóg grającego na czas Neymara i robił to stojąc na jego stopie. A Neymar dołożył od siebie tyle, że sędzia GIanluca Rocchi nabrał wątpliwości i rozstrzygnął je na niekorzyść Brazylijczyka. Głupota depczącego, poprawiona głupotą udającego i jeszcze z dziwną decyzją sędziów na dokładkę.

Ale Brazylia wygrała i ta scena będzie tylko anegdotą z meczu. Znacznie ważniejsza może się okazać dla Brazylijczyków inna sytuacja: ta w której żółtą kartkę dostał Casemiro i będzie musiał pauzować w ćwierćfinale. Meksyk okazał się dla kolejnego kandydata do wygrania mundialu trudną przeszkodą. W pierwszym kwadransie ta drużyna fruwała na boisku, nie dając Brazylijczykom zrobić niczego. Meksykanie wygrywali pojedynki, szli na przebój, podwajali i zostawało tylko pytanie: jak długo da się to robić w takim tempie. Przy takiej strategii zawsze kluczowe jest, czy początkowy szturm skończy się bramką, czy nie. Szturm Meksyku się nie skończył golem. Brazylia zaczęła odzyskiwać kontrolę nad meczem, szukać dobrego sposobu na przechytrzenie rywali, miała natchnionego Williana. A potem w odpowiednim miejscu znalazł się Neymar. Brazylia czeka  teraz w ćwierćfinale na lepszego z pary Belgia-Japonia. A Meksyk znów, jak zawsze od 1994 roku, odpadł w 1/8 finału. Tym razem z podniesionymi głowami. Choć akurat Layun powinien ze spuszczoną

Więcej o: