Łukasz Jachimiak: 5:0 z Arabią Saudyjską, 3:1 z Egiptem i pewny awans z grupy, a wraz z nim rosnąca nadzieja na sukces w mundialu - tak wyglądała niedawno Rosja w swoim mundialu. Ale później przyszło 0:3 z Urugwajem i teraz chyba trudno wierzyć w wyeliminowanie w 1/8 finału Hiszpanii, nawet jeśli ona ma swoje problemy?
Roman Kosecki: Nie przeceniałbym znaczenia meczu Rosji z Urugwajem. Gospodarze już wiedzieli, że mają awans, do tego mieli pecha, bo Igor Smolnikow jeszcze w pierwszej połowie dostał czerwoną kartkę. Generalnie Czerczesow pozwolił swojej drużynie grać ofensywnie, a teraz tak na pewno nie będzie. Nie wiem czy tu nie będzie takiej myśli, żeby doprowadzić do dogrywki i rzutów karnych. A może Igor Akinfiejew okaże się ich bohaterem?
Tego się Pan spodziewa?
- To podpowiadałaby logika, bo Hiszpania jest lepsza i nie wiem czy warto wyjść na nią zdecydowanie, grać otwarcie. Ale oczywiście Czerczesow pokazuje się jako trener, u którego nie ma kunktatorstwa. W każdym razie Rosjanie na pewno są dobrze przygotowani fizycznie i to może być bardzo ważne, bo Hiszpanie będą dużo grali piłką i przegonią rywali.
Fernando Hierro został trenerem Hiszpanii dzień przed startem mistrzostw. Pana znajomy z czasów gry w Primera Division radzi sobie dobrze, czy z Julenem Lopeteguim Hiszpanie graliby lepiej?
- Z Fernando dobrze się znamy, wiele razy przeciwko sobie graliśmy. Ostatnio rozmawialiśmy dwa miesiące temu, gdy poleciałem do Madrytu na finał Pucharu Króla, w którym Barcelona grała z Sevillą. Oczywiście wtedy nie wiedziałem, że Hierro będzie trenerem Hiszpanii. I on też nie wiedział. W tej dziwnej i trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się hiszpańska federacja, on był chyba jedynym dobrym kandydatem. Pracował w kadrze, był jej dyrektorem sportowym. Zresztą, Hierro działa też w federacji, kiedy Polski Związek Piłki Nożnej nawiązywał z nią współpracę, to przed podpisaniem umowy byliśmy tam i widzieliśmy, jak pracuje Hierro i co robią inni. Z Hierro działa Vicente Del Bosque, a i Hierro, i Lopetegui to jego wychowankowie. Hierro przejmując kadrę na pewno nie czuł się zdezorientowany, bo w Hiszpanii we wszystkich reprezentacyjnych rocznikach jest jeden system gry, zawodnicy od najmłodszych lat wiedzą, co mają grać, a Hierro to jeden z tych ludzi, którzy opracowują model gry. On odpowiada za wszystkie reprezentacje i uczestniczy w jej treningach. A teraz pracuje z ludźmi, których dobrze zna i którzy znają jego. I bardzo cenią.
Na pewno Hierro ma u piłkarzy szacunek, ale czy ma też umiejętności, by pomóc im w trudnym momencie? Czy nie zabraknie mu doświadczenia?
- Zobaczymy. Ale moim zdaniem na razie widać, że objęcie kadry przez Hierro nie zmieniło jej stylu gry. Może tylko Diego Costa dostał większe zaufanie niż miał do niedawna. I na tym Hierro wychodzi dobrze, bo przecież facet strzelił w fazie grupowej trzy gole.
Według Pana nie było innego wyjścia i Lopetegui po tym jak w tajemnicy związał się z Realem Madryt, musiał odejść tuż przed startem mundialu?
- Piłkarze szybko zdali sobie sprawę z tego, że federacja musiała się tak zachować.
Nie wszyscy.
- Nawet Sergio Ramos w końcu ostro zareagował, mówiąc dziennikarzom, że to nie pogrzeb i że z Hierro Hiszpania będzie Hiszpanią. Moim zdaniem jest. A federacja musiała zwolnić człowieka, który najpierw przedłużył z nią umowę do 2020 roku, a nagle, tuż przed startem mundialu, w tajemnicy dogadał się z Realem. Lopetegui na pewno był w trudnej sytuacji, bo dostał pewnie jeszcze lepszą propozycję i nie wiedział, co zrobić. Ale zachował się bardzo źle. Nie powinno być tak, że jego pracodawca praktycznie dopiero z mediów dowiedział się, że on zmienia plany.