Najpierw kapitalna, bardzo mocna "główka" po błyskawicznej, dwójkowej akcji z Luisem Suarezem. Później fantastyczny, techniczny strzał z kilkunastu metrów w kierunku dalszego słupka portugalskiej bramki - tak Cavani strzelał w sobotnim meczu.
A tak - z pomocą Cristiano Ronaldo, który chciał, by próbującej gonić wynik Portugalii zmiana w zespole rywali zabrała jak najmniej czasu - schodził z boiska.
Kibicom Urugwaju kontuzja Cavaniego na pewno zmąciła nieco radość z awansu do ćwierćfinału. Ale już z wypowiedzi piłkarza Paris Saint Germain wynika, że on sam szczególnie się nie przejął.
- Jestem szczęśliwy i podekscytowany. Brak mi słów, żeby wyrazić, jak bardzo. Zastanawiam się, jak świętują ludzie w Urugwaju. Dalej gramy o nasze marzenie - mówił. - Kontuzja? Poczułem ukłucie w łydce. Ale mam nadzieję, że to nic poważnego. Czekam na badania - dodał.
W nieco innym tonie o urazie swojego zawodnika mówił Oscar Tabarez. - Jesteśmy zmartwieni kontuzją Cavaniego, ale jeszcze nie wiemy jaka będzie diagnoza - stwierdził trener Urugwaju.
Cavani będzie miał kilka dni na dojście do pełnej dyspozycji. Ćwierćfinałowe starcie Urugwaju z Francją zaplanowano na 6 lipca.