Mistrzostwa świata w piłce nożnej. Francja - Argentyna. "Trójkolorowi" zaczynają poważne granie, tak jak 1986 roku. Powtórzyć go bardziej woleliby Albiceleste

Pewnie lepszym, bo teoretycznie mniej groźnym rywalem w 1/8 finału byłaby dla Francji Islandia lub Nigeria. Afrykańczycy przegrali awans w ostatnich 240 sekundach meczu z Albiceleste. Na Kazań Arenie zobaczymy ostatecznie jedenastki Deschampa i Sampaoliego. Jeśli europejski team myśli poważniej o zwojowaniu Rosji, to od wygranej z mającą swoje problemy Argentyną, powinien zacząć medalowy marsz. Tak jak robił to niegdyś.

W gronie drużyn, które na tym mundialu nie przekonywują, a może nawet nieco rozczarowują Francuzi znaleźliby się pewnie gdzieś niedaleko Brazylii. Ich awans do 1/8 finału po bezbramkowym meczu z Danią trafnie podsumował Christophe Dugarry: Ta kwalifikacja nie była radością, była ulgą – stwierdził mistrz świata z 1998 roku.

Mimo tego, że „Trójkolorowi” wyszli z grupy z pierwszego miejsca (7 pkt) to wygrane z Australią (po samobójczym golu rywali w końcówce) czy Peru (skromnym 1:0) kibiców wielce nie ucieszyły.

Jak w 1986 i 2006

Dwukrotny mistrz świata, w 1/8 finału rosyjskiej imprezy dla Francuzów ma być jednak, meczem od którego zacznie się marsz na turniejowe podium. Drużyna złożona z gwiazd i jednej z najbardziej wartościowych generacji piłkarzy lubi i potrzebuje wielkich wyzwań. Podczas przygotowań do MŚ, to właśnie mecze z Włochami (3:1) Rosją (3:1) Niemcami (2:2) czy nawet przegrane starcie z Kolumbią (2:3) pokazywały drużynę ciekawą, walczącą, momentami zachwycającą w ofensywie, taką jaką chcieli by oglądać fani mówiący nie tylko językiem Moliera.

Poza tym na mundialach, które Francja rozpoczynała w sposób niemrawy, a kończyła z medalem, przełomem był właśnie pierwszy mecz fazy play-off. W 1986 roku po mało błyskotliwej części grupowej (2. miejsce za ZSRR, wymęczone zwycięstwo z Kanadą 1:0) podopieczni Henri Michela w sposób jednoznaczny rozprawili się w 1/8 z obrońcami tytułu Włochami. Pokonali ich 2:0. W tamtej imprezie podołali roli jednego z faworytów. Ostatecznie zdobyli brązowe medale.

Podobnie było zresztą w 2006 roku. Wtedy trudne grupowe remisy ze Szwajcarią czy Koreą Południową zaowocowały efektownym zwycięstwem nad Hiszpanią w 1/8 finału. Francuzi przegrywający 0:1, triumfowali ostatecznie 3:1. Eliminacja ekipy Luisa Aragonesa otworzyła im drogę do późniejszego pokonania Brazylii, Portugalii i finałowego boju z Włochami, zakończonego  przegranymi karnymi i srebrnymi medalami.

Jeśli Francja w swoich dobrych latach rozkręca się powoli, to Argentyna na wrzucenie kolejnego biegu wydaje się idealna.

- Chcemy rozwiać wątpliwości naszych kibiców i odpowiedzieć na krytykę– zapewniał w rozmowie z reprezentacyjnymi mediami Paul Pogba, pamiętający sukcesy swych poprzedników w kadrze. Francuzi swoje argumenty mają zresztą i teraz.

Messi ich nie zaskoczy

Jeśli w 90 procentach pytań i tematów związanych z Argentyną przejawia się Messi, to Francuzom geniusz futbolu snu z powiek nie spędza. Tym bardziej, że na tych mistrzostwach świata jest wolnym elektronem oddalonym od pola karnego rywali, które jakby nieco go parzyło, lub które sprawia, że zbliżając się do niego traci swoją moc. Jeśli popatrzymy na przestrzenie boiska z meczów z Chorwacją czy Nigerią, w których głównie operował Messi, to widać wyraźniej jak daleki był od gola.

Jeśli podczas sobotniego meczu znów będzie biegał bardziej z prawej strony, to na boisku próbował go będzie zatrzymać klubowy kolega Samuel Umtiti, który na treningach w Barcelonie zdążył się na sztuczki „Atomowej pchły” napatrzeć. Wspierać ma go w tym Lucas Hernandez. Jeśli Messi, tak jak w meczu z Islandią, będzie straszył rywala bardziej w środkowej części boiska, to spotka Raphaela Varana, którego spotyka regularnie od 7 lat w La Liga, mierząc się z Realem Madryt.

Dla naszpikowanej wartościowymi piłkarzami ekipie z Francji, sama gra przeciw Messiemu nie będzie wielkim wydarzeniem i problemem, raczej okazją to udowodnienia, że nad gorzej radzącym sobie w reprezentacji i na tym mundialu Messim łatwo jest zatriumfować. Szybkość Messiego -Varana czy Umtitiego nie zaskoczy. To też jedni z inteligentniejszych taktycznie piłkarzy. A przecież Francja oprócz solidnej obrony, ma jeszcze swoje straszaki w ofensywie.

Boją się Francji?

Przeglądając media z Ameryki Południowej można nawet odnieść pewne wrażenie, że Argentyna złapała przed Francją małego stracha. „Mocniejsi zespołowo”, „z wielkim potencjałem w ataku” - to tylko niektóre komplementy o drużynie Deschampa. Drużynie, która ma swoje gwiazdy - i te młode i te bardziej doświadczone.

- Griezmann i Mbappe są w piątce najlepszych napastników świata, to będzie trudny test dla obrony Argentyny – komplementuje rywali Eduardo Barraza dyrektor medialnej grupy Bitbol.

Mbappe na tych mistrzostwach jest jednym z Francuzów, który nie zawodzi. Jakby było mu obojętne czy biega między obrońcami rywali w Ligue 1 czy na mistrzostwach świata w Rosji. Prędkość ta sama, kreatywność i zaskoczenie też. Jeśli sporo w argentyńskim kontekście mówiło się o gwiazdach, które zawodzą (w polskim zresztą też) to Mbappe na razie robi to czego wszyscy od niego oczekują.

Na złapanie formy przez Griezmanna (najlepiej tej z Euro 2016) Deschampes odpowiadał jeszcze doświadczeniem Giroud. Napastnik Chelsea wypracował mu zresztą gola w meczu z Peru. Grający nieco mniej Dembele ciągle jest nabitą strzelbą. Selekcjoner wie, że jak ta w końcu wypali, to huk będzie mocny. W kolejnym szeregu ma też N'Golo Kante, który np. przez dziennik „Ole” wskazywany jest „prawdopodobnie najlepszym pomocnikiem tych mistrzostw.” Z argumentacją o zawsze dobrym ustawieniu na boisku, przecinaniu akcji rywala i bezbłędnym wyprowadzaniu futbolówki do przodu ma być niebawem tak głośnym nazwiskiem jak jego koledzy.

Już mogą budzić uznanie jego statystyki na tym mundialu z 29 odzyskanymi piłkami na czele, a przecież w kolejce na komplementy w ofensywie czekają jeszcze Pogba czy chimeryczny Matuidi.

Argentyński Kazań

Dlatego właśnie mecz zapowiada się ciekawie. Nakreślaną w teorii przewagę i rolę małego faworyta, ekipa z Europy będzie musiała jednak potwierdzić na boisku. W Kazaniu Argentyna zagra jednak przed ponad 15 tysiącami swoich kibiców. Ci, choć do Rosji mieli dalej, na meczu będą czterokrotnie liczniejsi niż fani z Francji. Z trybun na pewno przypomną swoim ulubieńcom po co przyjechali do Rosji i czym dla nich jest futbol. Diego Maradona, który spotkanie też chce obejrzeć, pewnie swoje dorzuci. A skoro my przypominamy o niezłym dla Francji 1986 roku, może i on przypomni kto wtedy tamtą imprezę wygrał i na Francuzów patrzył stojąc dwa stopnie wyżej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA