Niestety, to był jeden z najgorszych meczów tego mundialu. Głównie przez końcówkę. W ostatnich pięciu, a może nawet 10 minutach Japończycy nie chcieli już grać w piłkę, ale Polacy też nie chcieli. To było jak żart. Tylko że zupełnie nieśmieszny. Dla mnie to nie jest futbol. Rozumiem, że Japonii porażka 0:1 dawała awans, więc nie chciała się narazić na stratę bramki, a Polsce prowadzenie 1:0 też się podobało. Ale wielka szkoda, że obie drużyny się tak zachowały. Niestety, dla ludzi, którzy lubią piłkę to było po prostu g***ane.
Pomijając końcówkę to było lepsze spotkanie Polski od poprzednich. Dobrze zagrali Fabiański, Bednarek i Glik, podobali mi się też Bereszyński i Grosicki. Polska wreszcie więcej grała piłką, podaniami. Gdyby tak to wyglądało z Senegalem i Kolumbią, to też stworzylibyśmy sobie jakieś okazje. Z Japonią wreszcie gola mógł zdobyć Lewandowski. Nie strzelił, ale w końcu dostał dobrą piłkę, czego wcześniej nie dało się powiedzieć.
Żałuję, że z Senegalem i Kolumbią Polska nie próbowała grać kreatywnie. Tam była tylko obrona i długie piłki kopane w kierunku Lewandowskiego. Teraz polska drużyna wyglądała na luźniejszą, spokojniejszą. Może nerwy odeszły, bo już nie było gry o awans.
Ogólnie te mistrzostwa w wykonaniu Polski rozczarowały mnie tak jak Was. Przykro słuchać w Brazylii, jak wszyscy są zawiedzeni naszą drużyną. Na pewno kibice mieli prawo spodziewać się dobrej gry, mogli liczyć, że Lewandowski będzie strzelał, że koledzy będą potrafili go znaleźć i z nim pograć. Pozostaje mieć nadzieję, że już na Euro 2020 nasz zespół będzie grał lepszą piłkę.
James Rodriguez kontuzjowany. Kolumbia drży
Jeżeli lubisz czytać o sporcie, to na pewno zechcesz wypróbować nasz nowy newsletter