Lady Pank zagrał dla kadry: Glik z Grosickim? Chcieli zaśpiewać "Kryzysową narzeczoną", to dałem im mikrofon. Z refrenami radzili sobie znakomicie

- Mieliśmy grać przez godzinę, ale zrobiła się taka atmosfera, że wyszło jak mecz, 90 minut z kilkoma bisami - mówi Sport.pl Janusz Panasewicz wyraźnie podekscytowany czwartkowym koncertem dla kadry. Zespół Lady Pank miał też okazje wysłuchać specjalnej przemowy Adama Nawałki i porozmawiać z piłkarzami.

- Najpierw było trochę spokojniej. Na koncercie były rodziny piłkarzy z małymi dzieciakami, które sobie przytupywały. Na początku miałem wrażenie, że wszyscy patrzyli na nas z dystansem. Zespół gra – posłuchamy, ale szybko weszli w nasz rytm i zaczęła się zabawa. Wszyscy się podnieśli, były ręce w górze tańce i śpiewy. Nagle na scenie miałem „Kamiloduez” - bo tak nazwałem duet Glika z Grosickim. Zażyczyli sobie zaśpiewać „Kryzysową narzeczoną” - więc dałem im mikrofon. Nie znali dobrze zwrotni, ale z refrenami radzili sobie znakomicie – opisuje Sport.pl lider Lady Pank.

Janusz Panasewicz z z koncertu dla kadry był bardzo zadowolony, czego dowodem jest, że kadrowicze nie chcieli puścić zespołu ze sceny.

- Mieliśmy grać przez godzinę, ale zrobiła się taka atmosfera, że wyszło jak mecz, 90 minut z kilkoma bisami. Nie spieszyliśmy się, byliśmy na miejscu, więc mogliśmy się z nimi pobawić – opisuje.

Na specjalne życzenie dla Tomasza Iwana repertuar na czwartkowy wieczór przewidywał „Małą wojnę”. Jak zapewnił nas wokalista jedną z osób, która znała na pamięć wszystkie numery był selekcjoner kadry.

- Z Adamem znamy się jeszcze za czasów złotej Wisły, ekipy jego oraz Iwana czy Kmiecika – wtedy też powstawał przecież zespół Lady Pank. Nic dziwnego, że Nawałka zna nasze teksty. On był zresztą jedną z tych osób, która optowała za naszym występem w Juracie – zdradza Panasewicz.

Dodaje też, że selekcjonerem zespół miał możliwość dłuższego spotkania. Trener trochę ich zaskoczył i dołączył do gości, gdy ci jedli obiad.

- Zszedł stanął przy naszym okrągłym stole i powiedział, że wymyślił, że zrobi nam przemowę motywacyjną. Opowiadał, słuchaliśmy z otwartymi gębami, a potem mogliśmy zadawać pytania. Pytaliśmy m.in. o regenerację, co przy trasie koncertowej bardzo nam się przydaje. Było o żywieniu, metabolizmie, ruszaniu się. Super rozmowa, miła i bardzo konkretna – podsumował nam wokalista. Podkreślił, że bardzo pozytywne wrażenie zrobił na nim Jakub Błaszczykowski, z którym rozmawiał przez pół godziny.

- Wiedziałem, że to fajny facet, ale aż miałem łzy w oczach, gdy słuchałem jego mądrych opowieści. O pracy, o kontuzjach, poświeceniu Kloppie. Super piłkarz, ale przede wszystkim znakomity człowiek – podsumował Panasewicz.

Zespół Lady Pank pożyczył też zespołowi zwycięstw w Rosji i wymienił się autografami.

- Super pamiątka, mam podpisaną przez wszystkich piłkę i koszulkę. Będę miał co zawieść moim dzieciakom – skomentował Panasewicz. Dodał, że mundial w Rosji, z racji koncertów, będzie musiał zobaczyć w telewizji, ale jest szansa, że pojawi się na którymś meczu kadry w Polsce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.