Polska - Korea 3:2 Przedmundialowy casting zakończony: świetnym wieczorem Piotra Zielińskiego i Kamila Grosickiego

Wynik dużo lepszy niż z Nigerią, ale sama gra w 3:2 z Koreą wcale tak wiele lepsza niż we Wrocławiu nie była. Najważniejsze jednak, że z marcowego castingu kadry odjeżdża całkiem wielu wygranych

To było zakończenie świetne dobrane do tego meczu: to że gola strzelił właśnie Piotr Zieliński, i że Polska jednak wygrała, nawet jeśli w drugiej połowie zrobiła wiele, by nie wygrać. Ta jedna bramka nie zmieni wiele w notesach selekcjonera i jego sztabu przed wyborem kadry na mundial. Ale zwycięstwo obniży ciśnienie wokół kadry, poprawi nastrój odliczania do mistrzostw. I byłoby świetnie dla kadry, gdyby to 3:2 z Koreą było też kiedyś wspominane jako kolejny przełom w reprezentacyjnej karierze Piotra Zielińskiego. Ten pierwszy raz, gdy wszyscy spojrzeli na niego: teraz jest twój moment, musisz. I on ten moment wykorzystał.

Zieliński, 4,5 roku czekania na gola

Polacy jeszcze byli oszołomieni stratą dwóch goli w kilka minut, zerwali się do jednego z ostatnich ataków, by spróbować jeszcze odzyskać prowadzenie, na które bardzo zasłużyli w pierwszej połowie, i zmarnowali je po przerwie, otwierając dla rywali środek boiska i interweniując zbyt nerwowo w obronie. Piłkę dostał Zieliński, uderzył z dystansu, pewnie, ładnie. Aż dziw bierze, że taki piłkarz zapisał sobie dopiero czwartego gola w kadrze. I że czekał na tę czwartą bramkę od 4,5 roku.

Zieliński nie strzelił do wtorku ani jednego gola u Adama Nawałki. U trenera, za którego rządów stał się podstawowym piłkarzem reprezentacji. Mimo nieudanego występu z Ukrainą w Euro 2016 wyrósł niedługo później na jednego z najważniejszych polskich piłkarzy - choć też pewnie najczęściej kwestionowanych – w eliminacjach mundialu 2018. Ale ciągle to jest piłkarz ze znakiem zapytania: a dlaczego nie gra z większą werwą, a dlaczego bywa za mało widoczny, itd. Ale tym marcowym dwumeczem pokazał, że ciągle rośnie i bywa dla kadry bezcenny.

Grosicki z asystą, golem i opaską. – Nigdy nie byłem kapitanem w seniorach

Rozegrał bardzo dobrą drugą połowę z Nigerią (a w pierwszej też pojawiał się tam, gdzie było zagrożenie dla bramki rywala),  przeciw Korei też widział więcej niż którykolwiek z polskich pomocników, dokonywał świetnych wyborów w kontratakach, każde jego podanie do przodu coś wnosiło, a przy golu na 2:0 najwięcej zrobił tym, że uchylił się od piłki. Zmylił i przyciągnął w swoją stronę rywali, Krzysztof Mączyński (bardzo dobry mecz) miał więcej swobody i świetnie podał do Kamila Grosickiego, a ten pokonał bramkarza. I z tym golem, z wcześniejszą asystą przy golu Roberta Lewandowskiego na 1:0, oraz z opaską kapitana na ramieniu w drugiej połowie (- Nigdy nie byłem kapitanem w seniorach – mówił później), Grosicki dołączył razem z Zielińskim do zwycięzców tego zgrupowania. Wcześniej byli w tym gronie głównie piłkarze z drugiego czy trzeciego szeregu. Tacy piłkarze jak Rafał Kurzawa, czy Jacek Góralski z Nigerią, czy debiutujący w dobrym stylu Taras Romanczuk z Koreą. Ale na trzy miesiące przed mundialem najważniejsza jest jednak forma tych z pierwszego szeregu. Zwłaszcza tych, którzy mają z przodu stwarzać jak najlepsze okazje Robertowi Lewandowskiemu. Bo jeśli chodzi o zabezpieczanie własnej bramki, to nowe ustawienie już swoją przydatność pokazało. Z atakiem bywało różnie.

Szkoda, że nie zdążył Kuba Błaszczykowski

Ani Zieliński ani Grosicki nie musieli przekonywać Adama Nawałki, że należy im się miejsce na mundialu. Są też w zupełnie innej sytuacji w klubach: Zieliński prowadzony przez Maurizio Sarriego ostrożnie, ale z pełną wiarą w umiejętności Polaka. I Grosicki, który najpierw był w Hull mężem opatrznościowym, a teraz poznaje, jak to jest odbudowywać formę po kontuzji przy wariackim kalendarzu angielskiej drugiej ligi i od kwietnia będzie to robił pod okiem specjalisty przysłanego przez sztab kadry. Ale obaj, choć są w różnej sytuacji, bardzo potrzebowali sygnału, że sprawy idą w dobrą stronę. Zwłaszcza Grosicki, który żyje meczami kadry jak mało kto i jak sam często mówi, potrzebuje „liczb”, żeby się podbudowywać. Jeśli chodzi o liczby, wpadły asysta i gol. Dobra motywacja do kwietniowej pracy nad kondycją. Szkoda, że Kuba Błaszczykowski wrócił do treningów zbyt późno, by też mieć szansę na takie wzmocnienie na zgrupowaniu.

Na razie koniec prób przy otwartych drzwiach

W Chorzowie dobiegł końca przedmundialowy casting przy publiczności. Więcej meczów aż do ogłoszenia kadry na mundial już nie będzie. Teraz jeszcze tygodniami będą spływać szczegółowe raporty z meczów w klubach. Będą cotygodniowe nasiadówki sztabu w Warszawie, będą analizy wszystkich nagrań ze zgrupowania: z meczów i treningów. Będą indywidualne plany treningowe dla tych, którzy muszą jeszcze odrobić jakieś zaległości. Będą badania, regeneracja i treningi w Juracie a potem w Arłamowie, najpierw w szerszym gronie, potem węższym. Ale nie będzie już żadnego sparingu, zanim 5 czerwca Adam Nawałka ogłosi 23-osobową kadrę na mundial. Próby przy otwartych drzwiach właśnie się zakończyły.  Reszta się już rozegra za bramami stadionów treningowych i podczas nocnych narad sztabu.  Narad kogo jeszcze trzeba odbudować według indywidualnej rozpiski, kogo powołać, kogo skreślić. Aż do sparingów z Chile i Litwą tuż przed wylotem na mundial. Tych sparingów, które zakończą czas budowania. A zaczną czas dbania o to, co udało się zbudować, aż do meczu otwarcia z Senegalem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.