Åge Hareide: Nie tak dawno rywalizowaliśmy dwukrotnie w eliminacjach mistrzostw. Niekoniecznie więc chciałbym mierzyć się z wami już w fazie grupowej. Przyda się nam mała przerwa, haha.
Wiem, że macie spore doświadczenie turniejowe, poza tym przekonaliśmy się już, jak silną reprezentację prowadzi Adam Nawałka. Z Polską możemy zagrać, ale później. Na przykład w ćwierćfinale.
Mam przeczucie, że w takim meczu też padłby remis. I wtedy o wszystkim zdecydowałyby rzuty karne.
Pół roku w futbolu to bardzo długi okres. W tym czasie wiele może się zmienić. Ale nie sądzę, aby zmianie uległa filozofia waszej gry. Najważniejsza jest jednak regularna gra zawodników występujących w ligach zagranicznych. Nasi są ostatni w dobrej formie, więc wierzę, że w Rosji zaprezentujemy co najmniej to, co w Kopenhadze, gdy pokonaliśmy Polskę. Dla was niezwykle istotna jest też dobra forma Roberta Lewandowskiego. I jego zdrowie. Ten facet to prawie połowa wartości polskiej reprezentacji.
Będzie miał dużo trudniej, niż w eliminacjach. Za nim długi sezon, na pewno nie będzie narzekał na zbyt dużo sił. Kluczem jest także dyspozycja jego kolegów. Lewandowski potrzebuje wsparcia zespołu. Jeśli je dostanie, będzie strzelał.
Na pewno tak. Mamy w kadrze wielu młodych chłopców, którzy nie zdążyli zagrać na wielkiej imprezie, a takie obycie jest bezcenne. Lewandowski grał już na Euro 2012 i 2016. Wie z czym to się je. Nam pozostaje podejście do mistrzostw z wielkim entuzjazmem.
Na pewno sukcesem byłaby kontynuacja tego, co zaczęliśmy w grupie eliminacyjnej. Awans z grupy na mundialu to pierwszy krok do sukcesu. A później wiele może się wydarzyć. Zarówno Polska, jak i Dania, mogą być czarnymi końmi turnieju. Ale kluczem do jakichkolwiek dywagacji jest piątkowe losowanie.
Rosja byłaby świetna. Bo presja, jaka na nich spadnie będzie ogromna, a nie mają wystarczająco dobrej drużyny, aby ją udźwignąć. Ale nie mam specjalnych życzeń. Nie boję się zmierzyć z najlepszymi. Na przykład z Hiszpanią.