5:0 z Macedonią i 3:1 z Portugalią - to dotychczasowe wyniki Hiszpanów na MME. Chociaż obecność w składzie takich gwiazd jak m.in. Marco Asensio z Realu Madryt, Saúla Ñígueza z Atlético czy Denisa Suáreza z Barcelony sprawiała, że zespół Alberta Celadesa był faworytem do zdobycia tytułu, to styl drużyny i tak robi niesamowite wrażenie.
Poza wysoką jakością i kulturą gry, Hiszpanie prezentują też indywidualne umiejętności, których nie powstydziliby się najlepsi gracze piłkarskich symulacji na konsolach. W meczu z Macedonią Saúl zdobył bramkę uderzeniem z przewrotki, bramkarza Portugalii pokonał po indywidualnej akcji, mijając jak tyczki czterech rywali. Ponadto widzieliśmy też m.in. strzały w okienko w wykonaniu Asensio czy szybkie, bezbłędne kontrataki zakończone golami Sandro Ramíreza oraz Iñakiego Williamsa.
- Bycie faworytem to jedno, bo sam turniej jest tak mocno obsadzony, że można mówić tak o 3-4 drużynach. Hiszpanie jednak najbardziej udźwignęli ten status, bo grają z lekkością i jakością wyrastającą ponad inne zespoły. Łączą efektywność z efektownością, bo wcale nie jest tak, że wgniatają rywali w bramkę, nawet jeśli wyniki tak sugerują. Ich siłą jest nie tylko potencjał piłkarski, ale też mądrość w jego wykorzystaniu. Z Portugalią drugiego i trzeciego gola strzelili po pięknych kontrach - mówi nam Michał Zachodny z portalu „Łączny nas piłka”, który obserwuje polski turniej.
- Imponują mi piłkarze ofensywni, ale trzeba też wymienić innych. Jesús Vallejo został zawodnikiem meczu z Portugalią, wskazałbym jeszcze Marcosa Llorente, defensywnego pomocnika w stylu Sergio Busquetsa. Na pochwałę zasługuje również Héctor Bellerín. Prawy obrońca Arsenalu to mój cichy kandydat na MVP całego turnieju: świetny w obronie, do ataków biega jak lekkoatleta, a jego świadomość przestrzeni, pokazywania się do gry i wychodzenia na pozycję jest bardziej typowa dla zawodnika środka pola, a nie bocznego obrońcy.
Kto może zagrozić Hiszpanom w drodze po tytuł młodzieżowych mistrzów Europy? Portugalczyków zespół Celadesa już ograł, w grupie A przeciętnie prezentują się Anglicy. Na turnieju grają jeszcze m.in. Włosi i Niemcy. Obie drużyny rozegrały dwa mecze. Pierwsi pokonali 2:0 Danię i przegrali 1:3 z Czechami, drudzy wygrali 2:0 z Czechami i 3:0 z Danią.
- Włosi sami mówią, że mają najlepsze pokolenie od 30 lat, Niemcy piłkarzami podzielili się z kadrą Joachima Löwa na Puchar Konfederacji. Moim zdaniem to jedyne przeszkody Hiszpanii po pokonaniu Portugalii. Na razie jednak trudno określić ich szanse w kontekście walki z Hiszpanią. Jeden mecz to za mało - mówi Zachodny.
Nad grą ofensywną drużyny Celadesa można, a nawet trzeba się rozpływać. Zastrzeżenia budzi jednak jej postawa w defensywie. W obu dotychczasowych meczach to rywale Hiszpanów oddawali zdecydowanie więcej strzałów - Macedończycy 24 (Hiszpanie 11), Portugalczycy 21 (Hiszpanie 10). To, że zespół z Półwyspu Iberyjskiego stracił tylko jednego gola, w większej mierze jest kwestią szczęścia i nieskuteczności przeciwników.
- Czasami brakuje im koncentracji w obronie. Z Macedonią i Portugalią, zwłaszcza w pierwszych fragmentach spotkań, Hiszpanie oddawali pole, organizacja gry nie była najlepsza - zauważa Zachodny. - Momenty bardzo dobrego pressingu drużyna przeplata bojaźliwą obroną. Hiszpanie nie dopuszczają rywali do świetnych szans, ale zostawiają więcej miejsca na przedpolu. To pewnie jest jakaś nadzieja dla kolejnych ich rywali w turnieju, zwłaszcza w fazie finałowej.
Rozgrywki grupowe MME Hiszpanie zakończą w piątek w Bydgoszczy. O godz. 20.45 zmierzą się z Serbami, którzy na turnieju uciułali na razie tylko jeden punkt.