Mundial 2014. Wzrokiem za piłkarzem (16): Bernard i Oscar w meczu Brazylia - Niemcy (1:7)

Ani Oscar, ani Bernard nie tylko nie zastąpili Neymara, ale w ogóle nie potrafili zagrać po brazylijsku, czyli tak jak Niemcy.

Po kontuzji Neymara to miał być wielki dzień dla jego zmienników. Najpierw wydawało się, że zagra Willian, ale jednak to miejsce zajął maleńki Bernard (162 cm wzrostu), który na co dzień gra w Szachtarze Donieck. Zajął miejsce na prawym skrzydle, podczas gdy nominalnie na lewym grał Oscar, również - jak się wydawało - wart obserwacji. Razem z Hulkiem we trzech mieli zmieniać pozycje, grać do przodu, robić zamieszanie, dryblować, dostarczać piłki napastnikowi.

Ale właśnie. Luiz Felipe Scolari od początku tego turnieju żartował dość niesmacznie, wystawiając w ataku Freda. To chyba było zagranie pod hasłem "jesteśmy Brazylia, gramy u siebie, to nawet w dziesięciu z przypadkowym przechodniem w ataku wygramy!". Żarty te okazały się w sumie mało śmieszne, niektórych na stadionie doprowadziły do łez.

W meczu z Niemcami Fredami byli jednak wszyscy Brazylijczycy. Bernard nawet nie robił wiatru. Zanim doszło do strzelenia czterech goli między 23. a 29. minutą, podał celnie trzy razy, w tym dwa razy do tyłu. Oscar w tym czasie dotknął piłki 11 razy, z czego cztery stracił, a żadne podanie nie było ważne. Podania obu naszych bohaterów były mocno niecelne lub bezpieczne, wręcz proszące o spokój, do tyłu.

Tym razem z ekranu telewizora nie padło słynne "domyślam się, co się dzieje w państwa domach w Polsce". A tymczasem w domach była panika. Kto wyszedł do toalety, stracił dwie bramki. Kto poszedł po kawę, mógł przeoczyć nawet trzy. Rozpaczliwie trzeba było pisać od nowa SMS-y i maile, robić wpisy, bo kto nie zdążył wysłać do znajomych, że jest 2:0, ten musiał szybko poprawiać.

Grający po brazylijsku Niemcy pokonali w ten sposób Brazylijczyków, grających - chciałoby się napisać po niemiecku, ale raczej jak parodia Niemców. Topornie, siłowo, bez techniki i z pojedynczymi zaledwie piłkarzami, którzy poruszali się i zagrywali z sensem. Bernard i Oscar do nich nie należeli. Ten pierwszy zagrywał na kilka metrów, miał same niecelne dośrodkowania, fatalnie przyjmował piłkę, ale przynajmniej biegał. Oscar najwyraźniej wpadł w depresję, bo od 30. minuty niemal nie zaistniał, unikał gry. Mógł strzelić gola w 52. minucie, ale Manuel Neuer świetnie obronił w sytuacji sam na sam. W 90. minucie się udało, Niemcy nie bronili, Jerome Boateng pozwolił strzelić celnie i było 1:7.

W sumie nic dziwnego, że komentatorzy TVP i eksperci w studiu byli bardzo smutni. "Piłka jest okrutna" - podsumował już w przerwie Antoni Piechniczek jeden z najpiękniejszych meczów w historii mistrzostw świata. Na pewno pamiętał ból Haitańczyków w 1974 roku, kiedy po 30 minutach meczu z ekipą Kazimierza Górskiego było 5:0 dla Polski. Gdzieś przed telewizorem w Port-au-Prince 67-letni Philippe Vorbe, jeden z liderów drużyny Haiti z 1974 roku, mógł z dumą powiedzieć do wnuka: "Patrz, chłopcze, dziadek kiedyś na mundialu też zagrał tak jak Bernard i Oscar".

Zobacz wideo

Statystyki Oscara i Bernarda

Brazylia płacze po klęsce w półfinale. Zobacz zdjęcia

Więcej o:
Copyright © Agora SA