MŚ 2014. Argentyna - Belgia. "Duet afro", który wcale nie jest duetem

Oglądając spotkania reprezentacji Belgii, trudno nie zwrócić uwagi na ich środek pola. Występują w nim obok siebie Axel Witsel i Marouane Fellaini, dwaj zawodnicy o niezwykle charakterystycznej fryzurze afro. Problem w tym, że na boisku już tak dobrze do siebie nie pasują. To potwierdziło się po raz kolejny w przegranym 0-1 ćwierćfinale z Argentyną.

Relacje Z Czuba i Na Żywo ze wszystkich meczów MŚ na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE na smartfony >>

W 1/8 finału z USA to właśnie środek pola był najsłabszym punktem Belgii. Nie panował on zbytnio nad wydarzeniami boiskowymi, które w konsekwencji ogarnął chaos. Ale ze swoich zadań mimo wszystko Witsel wywiązywał się na tym mundialu dobrze; gorzej z Fellainim.

Bo piłkarza Manchesteru United bardzo trudno porównać do jakiegokolwiek innego zawodnika. Jest unikatowy. Wystawiany na środku pomocy zupełnie nie spełnia swojej funkcji. Nie jest przypadkiem to, że najlepszy okres w swojej karierze miał w pierwszej połowie sezonu 2012/13, gdy jeszcze w barwach Evertonu grał jako ofensywny pomocnik, podwieszony za napastnikiem.

Gdy występuje w środku i tak ciągnie go do przodu. Zresztą jego zdolności destrukcyjne stoją na dość niskim poziomie i głównie ucieka się do fauli - pięć z Argentyną, z czego cztery w pierwszej połowie. W jednej z akcji na skraju własnego pola karnego Lionela Messiego powstrzymywał tak, że sędzia mógłby odgwizdać rzut wolny w trzech różnych momentach! Nie dawał sobie rady z gwiazdą Barcelony czy Angelem Di Marią, czyli zawodnikami niezwykle ruchliwymi, bazującymi na szybkości. Dziennikarz "The Independent" Sam Wallace stwierdził, że Fellaini i Messi na pewno nie uprawiają tego samego sportu.

Jeśli chodzi o kreowanie okazji, również nie daje swojemu zespołowi zbyt wiele. Jego podania zbyt często są niedokładne, nawet jeśli chodzi o bardzo proste zagrania. W trakcie spotkania z USA po ponad 20 minutach miał skuteczność podań na poziomie 44 procent! To liczba urągająca standardom mistrzostw świata, nie udawały mu się nawet najprostsze zagrania. Do przerwy miał więcej kontaktów z piłką wyłącznie od bramkarza oraz napastnika Divocka Origiego! W drugiej połowie oraz dogrywce zdołał się już poprawić.

Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu

To nie jest środkowy pomocnik

Ale czy można tak naprawdę obwiniać za to Fellainiego? Po raz kolejny udowadnia, że nie jest środkowym pomocnikiem. Największe zagrożenie stwarzał, gdy grał wyżej. Tak jak w pierwszym meczu z Algierią, gdy przesunięty do ataku odmienił losy meczu, wyrównując stan spotkania na 1-1. Z USA podobnie, lepiej spisywał się w pobliżu pola karnego rywala, gdy mógł walczyć o górne piłki posyłane w jego kierunku. Zgrywał je w kierunku kolegów, dzięki czemu stworzył dwie groźne okazje.

Gdy podczas spotkania z Argentyną podszedł wyżej, zrobiło się nieco groźniej. Bo Belgowie nie mieli innego pomysłu na atak niż zagrywanie piłek górą w jego kierunku lub dośrodkowania na jego głowę. W ten sposób doszedł do jednej dobrej sytuacji, ale strzelił obok bramki.

Kluby zainteresowane nim - bo istnieją spore szanse na to, że odejdzie z Manchesteru United, miejsca w swoich planach nie przewiduje dla niego Louis van Gaal - powinny zwrócić uwagę na jego występy na mundialu. Bo nie interesują się środkowym pomocnikiem, tylko zawodnikiem bardziej ofensywnym, do którego trzeba dostosować swój styl gry. Dla takich zespołów jak chociażby West Ham byłby ogromnym wzmocnieniem, choć czy sam zainteresowany chciałby przenieść się do zespołu ze środka tabeli, to zupełnie inna kwestia.

Uniwersalny i odmieniony Witsel

Zabezpieczać Belgów miał Axel Witsel, znany głównie z tego, że niegdyś złamał Marcinowi Wasilewskiemu nogę. Ale to już trochę inny zawodnik, na pewno nie tak agresywny. Od tego czasu występował na skrzydle, jako ofensywny czy defensywny pomocnik, a nawet jako prawy obrońca. Obecnie najbliżej mu do pomocnika w stylu "box-to-box", biegającego na całej długości boiska.

Ale w reprezentacji Belgii jego aktywność w ofensywie została znacznie ograniczona właśnie wskutek gry w duecie z Fellainim. Stał się metronomem "Czerwonych Diabłów", regulatorem tempa ich gry. I z tego zadania wywiązuje się dobrze, przede wszystkim nie traci piłek. Z Argentyną na 55 podań tylko 5 nie dotarło do adresata.

Problem w tym, że nie stworzył zbyt wielkiego zagrożenia. Oczywiście nie należy to do podstawowych jego zadań, ale od zawodnika Zenitu Sankt-Petersburg, gdzie trafił za ponad 40 milionów euro, wymaga się czegoś ekstra. W trzeciej części boiska, tej najbliższej bramki rywala, podawał 11 razy, z czego dwukrotnie niecelnie. Ale jedynie te dwa nieudane zagrania były próbami zagrania czegoś "ambitniejszego".

W defensywie nie radził sobie najlepiej z ruchliwymi Argentyńczykami. Na pięć odbiorów piłki aż trzy mu się nie udały. Dorzucił do tego jeszcze trzy przechwyty. Pojedynki powietrzne są jego mocną stroną, ale w tym meczu nie miał okazji do zademonstrowania tych umiejętności; bo "Albicelestes" ze zrozumiałych względów nie zagrywali górnych piłek.

Współpraca Witsela z Fellainim nie wyglądała najlepiej, o ile w ogóle istniała. Fellaini otrzymał od Witsela piłkę siedem razy, a sam podawał mu ją czterokrotnie. W środku pola Belgów zbyt często na tym mundialu pojawiała się spora dziura.

Trudno podejrzewać, by już w eliminacjach Euro 2016 obaj panowie grali znowu obok siebie. Może po prostu trzeba znaleźć im nieco odpowiedniejsze role - bo to nadal zbyt dobrzy zawodnicy, by ot tak z nich rezygnować.

EMBED: Sprawdź, którym jesteś piłkarzem [PSYCHOTEST]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.