W wyniku śledztwa do aresztu trafiło 11 tzw. koników zarabiających na biletach. Podejrzany działacz miał pomagać w ich rozprowadzaniu i dostarczać m.in. do stref, do których postronni kibice nie mają wstępu (np. biur na stadionach).
Policja nie ujawniła imienia i nazwiska podejrzanego. Poinformowała jedynie, że nie jest obywatelem ani mieszkańcem Brazylii.
Z kolei rzeczniczka prasowa FIFA przekonuje, że policja nie zgłosiła się do federacji w tej sprawie. - Być może podejrzany wcale nie jest przez nas zatrudniony - stwierdziła Delia Fischer.
Niewykluczone, że bilety, które zarekwirowali policjanci, trafią do ponownej (legalnej) sprzedaży.