MŚ 2014. Nigeria - Argentyna. Enyeama, czyli czarny jednak umie bronić

Czarni zawodnicy nie są najlepszymi bramkarzami. Taka opinia jest dość powszechna w świecie futbolu. Jednak Vincent Enyeama, bramkarz reprezentacji Nigerii, robi wiele, by zaprzeczyć temu twierdzeniu.

- Numer telefonu Enyeamy powinien być oficjalnym numerem ratunkowym w Nigerii - napisał jeden z kibiców na Twitterze podczas meczu Nigerii z Argentyną. To dzięki golkiperowi Lille mistrzowie Afryki pierwszą bramkę w tym turnieju stracili dopiero po 183 minutach gry.

Z Iranem Enyeama musiał obronić zaledwie jeden strzał, ale z Bośnią i Hercegowiną powstrzymywał rywali aż siedmiokrotnie. Skapitulował dopiero po uderzeniu Leo Messiego w 3. minucie spotkania z Argentyną. Cztery lata temu Enyeama stał się koszmarem gwiazdy Barcelony, broniąc w fenomenalny sposób kilka jego strzałów, zyskując tym samym spory rozgłos. Enyeama obejrzał przed tym meczem prawie 20 spotkań, by wiedzieć, jak zatrzymać Messiego.

Tym razem chyba nie obejrzał aż tylu spotkań. Messiemu drugi raz dał się pokonać pod koniec pierwszej połowy po strzale z rzutu wolnego. W tej sytuacji mógł zachować się dużo lepiej. Zatrzymał się w pewnym momencie, nie rzucił się, starając się wybić piłkę, odprowadzając ją jedynie wzrokiem. Co ciekawe, chwilę wcześniej kapitalnie obronił jego uderzenie idące w okienko bramki, które było dużo trudniejsze do obrony.

Ale to był jego jedyny błąd na tym mundialu. Tylko z Argentyną aż dziesięciokrotnie musiał ratować Nigeryjczyków przed stratą kolejnego gola. Bo Enyeama nie jest przyzwyczajony do wyciągania piłki z siatki.

W lidze francuskiej w barwach Lille nie puścił gola w 14 kolejnych spotkaniach rozegranych pomiędzy 15 września a 9 grudnia. Gdy w końcu został pokonany, zrobił to jego własny obrońca Simon Kjaer. Ta seria trwała aż 1062 minuty. Do rekordu ligi ustanowionego przez Gaetana Huarda w sezonie 1992/93 zabrakło 114 minut. Za to w 38 meczach ligowych zachował aż 21 czystych kont - a przecież jego klub zajął dopiero 3. miejsce, 18 punktów za Paris Saint-Germain. W całym sezonie obronił 110 strzałów, czyli 2,9 na mecz. Bramkę tracił co 4,2 strzały. Znalazł się praktycznie w każdej jedenastce sezonu, również tej "L'Equipe".

Wyróżnia się przede wszystkim refleksem i świetnie potrafi bronić strzały, zarówno z bliższej, jak i dalszej odległości. Ma jednak pewne wady, przede wszystkim jest niepewny przy wyjściach do górnych piłek.

Można jedynie żałować, że na najwyższym poziomie gra od niedawna. Na początku kariery spędził aż trzy sezony w nigeryjskiej Enyimbie, pomimo sporego zainteresowania europejskich klubów. Odejście opóźniał ze względu na studia biochemiczne - dopiero gdy je ukończył, zdecydował się na odejście i trafił do... Izraela, gdzie w trzech różnych klubach spędził aż sześć lat.

Przez kolegów nazywany jest "pastorem"; prowadzi modlitwy przed każdymi sesjami treningowymi, meczami oraz posiłkami. Selekcjoner Stephen Keshi żartuje, że Enyeama mógłby spokojnie otworzyć własny Kościół.

Ma już 31 lat, ale kolejny świetny występ na mundialu może sprawić, że w końcowej fazie swojej kariery zdoła zagrać w jeszcze silniejszej lidze niż francuska. Bo solidny bramkarz jest zawsze w cenie. Niezależnie od wieku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA