Dwa z trzech turniejowych spotkań pokazały, jak można ograniczyć jego wpływ na grę włoskiej drużyny. Przy nieustannym pressingu rywala ciężko mu pozbyć się kryjącego go natręta. Przez to ma mniej czasu przy piłce i nie może posyłać swoich długich, przeszywających obronę rywala podań. Pozostają mu podania bardziej "oczywiste".
Właśnie dlatego przez niemal całe życie występuje na pozycji registy, czyli cofniętego rozgrywającego. Tam łatwiej uciec od pressingu. To przydatne zwłaszcza w meczach ze słabszymi rywalami. Ciężej naciskać na zawodnika grającego w tej strefie boiska, gdyż równałoby się to z większym otworzeniem na rywala. A Pirlo mający piłkę przy nodze i kilka bądź kilkanaście sekund na jej zagranie to jedna z najbardziej śmiercionośnych broni na świecie.
Może w tym należy upatrywać czasem gorszej postawy Pirlo w najważniejszych meczach. Jak wyłączyć go z gry pokazał choćby Bayern Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Juventusem przed rokiem. "Stara Dama" nie była w stanie zagrozić Bawarczykom w jakikolwiek sposób, gdyż Pirlo w rozegraniu cały czas przeszkadzał desygnowany do tego zadania Mario Mandżukić. W dwumeczu Bayern wygrał 4:0, a mózg Juventusu i reprezentacji Włoch podawał piłkę z zaledwie 78- i 70-procentową skutecznością. Gdy w niedawnym meczu z Anglią zdołał uwolnić się spod krycia Jordana Hendersona, jego podania docierały do adresata aż w 95 proc.
Z Kostaryką kryli go Yeltsin Tejeda i Celso Borges. Wychodziło im to nieźle, choć po strzeleniu gola Kostarykanie przyjęli nieco inną strategię. Bo Pirlo uciszyć można, dokładnie kryjąc jego kolegów, nie dać mu okazji do posłania świetnego podania. Tak więc "Pirlinho" mógł rozgrywać piłkę, ładnie podawać do najbliższego mu zawodnika albo na skrzydło, ale zabrano mu możliwość stworzenia "czegoś z niczego". W takich wypadkach zazwyczaj mówi się, że zagrał źle, ale to nie do końca prawda. Być może źle jak na Pirlo, ale oczekiwania wobec niego są bardzo wygórowane.
Dlatego tak bardzo potrzebni są mu "ochroniarze", zawodnicy występujący obok niego w linii pomocy. Najlepiej, by biegali jak najwięcej i odbierali rywalom piłkę, a następnie oddawali ją właśnie jemu. W klubie taką rolę spełniają - ze świetnym skutkiem - Arturo Vidal czy Paul Pogba. W reprezentacji na tym turnieju byli to Marco Verratti czy Claudio Marchisio. I nie jest przypadkiem, że największe problemy Włochów w meczu z Urugwajem zaczęły się w chwili, gdy zmieniony został Verratti.
Pirlo jest niemal cały czas taki sam. To sama gra się zmienia i zawodnicy wokół niego. Piłka nożna jest coraz szybsza, trzeba nie tylko myśleć prędzej, ale również biegać. Pirlo zazwyczaj pokonuje jeden z największych dystansów w trakcie spotkania, ale on to robi w swoim własnym tempie, w truchcie. On nie dostosowuje się do tempa spotkań; on je wyznacza. Gdy to mu się nie udaje, zaczynają się problemy.
Inna sprawa, że nawet podczas tego mundialu potrafił nieco gasnąć w końcówkach spotkań. Nic dziwnego, w końcu warunki klimatyczne pokonały całą włoską kadrę (i nie tylko), a w dodatku ma już 34 lata.
To oczywiście tylko jedna strona medalu. Druga zawiera wszystkie jego sukcesy klubowe oraz reprezentacyjne, choćby mistrzostwo świata z 2006 roku czy awans do finału EURO 2012. Być może nie zobaczymy prędko na wielkim turnieju drugiego gracza takiego jak on - eleganckiego, traktującego futbol niczym sztukę. Ale podczas swojej ostatniej misji został pokonany przez rock'n'rollowców.