Niemcy - Portugalia. Beckenbauer od zera do Kaisera. I z powrotem?

Franz Beckenbauer z zakazem stadionowym w Brazylii, tego by nawet Monty Python nie wymyślił. Ale Kaiserowi przestało być do śmiechu

Niemcy grają dziś w Salvadorze wielki mecz z Portugalią. Ale jego nie będzie. Ani na trybunach, ani w ogóle w Brazylii. Nie wolno mu. Nie wolno mu też pójść na żaden inny mecz, gdziekolwiek na świecie, bez względu na to, czy służbowo czy prywatnie, czy jako kibic, czy ekspert telewizyjny. Franz Beckenbauer, mistrz świata jako piłkarz i trener, organizator mistrzostw świata w Niemczech w 2006, libero w każdej futbolowej jedenastce wszech czasów, jest od ostatniego piątku pariasem. Na 90 dni wprawdzie, ale pariasem.

FIFA wykluczyła go na trzy miesiące ze "wszelkiej działalności związanej z futbolem", tak zdecydowała Komisja Etyki, bo Beckenbauer nie chciał złożyć zeznań w sprawie możliwej korupcji przy wyborze gospodarzy mundiali w Rosji w 2018 i Katarze w 2022. Wezwał go zatrudniony przez FIFA prokuratora Michael Garcia, uznając, że wiele się może od Niemca dowiedzieć. Beckenbauer był podczas tamtych wyborów jednym z najważniejszych członków komitetu wykonawczego FIFA. A potem szybko odszedł z władz światowej piłki i został m.in. sportowym ambasadorem zdominowanej przez Gazprom spółki rosyjskich eksporterów gazu. Widywano go też jako biznesowego pośrednika w Katarze, miał taką umowę z hamburskim funduszem współpracującym z Katarczykami. Pytań przybywa. A Beckenbauer nie tylko odmówił współpracy. On Garcię zwyczajnie wykpił. - Gdy dostałem pismo, spojrzałem, czy nie jest z pierwszego kwietnia, przecież to jest jakiś prima aprilis - mówił.

Cesarz w Canossie

Teraz zrozumiał, że przeszarżował. Zapowiada, że chce współpracować, złoży zeznania do 27 czerwca, myślał, że skoro już nie jest członkiem władz FIFA, to zeznawać nie musi, ale już wszystko jasne. Tłumaczył m.in. że pismo dostał po angielsku, a w tym języku nie mówi wystarczająco swobodnie, o takich poważnych sprawach może tylko po niemiecku. Komisja Etyki odpowiedziała, że pismo było i po angielsku, i po niemiecku. Zresztą akurat na brak dobrego prawnika Beckenbauer, który na swoim nazwisku zbudował reklamowo-sponsorskie imperium, narzekać nie może.

Beckenbauer prosi o wyrozumiałość, chciałby przyjechać na półfinały, na 8-9 lipca. Teraz piłka po stronie FIFA. Cesarz poszedł do Canossy, więc może się ugną. On schował dumę do kieszeni, ale widać, że zabolało. - Pierwszy raz się zdarzyło, że w FIFA nie wiedzieli, jak się do mnie dodzwonić - mówi. Dziś poza honorową prezydenturą w Bayernie rzeczywiście żadnej funkcji w futbolu już nie pełni. Poza tym, przyzwyczaił się, że jest z teflonu. I to z powłoką nie do zdarcia. Żadne oskarżenie nie przywrze na dłużej. Tak jak nie przywarły swego czasu oskarżenia, że Niemcy też kupili sobie mundial 2006, a Beckenbauer musiał o tym wiedzieć, bo był w centrum wydarzeń jako główny ambasador kandydatury, a potem główny organizator. Tamte wybory miała wygrać RPA, miała mundial obiecany, ale czekała kolejne cztery lata, bo Kaiser okazał się lepszy w budowaniu koalicji. Wiemy już, że jednym z elementów układanki przy zbieraniu głosów było poparcie Kataru i ówczesnego szefa azjatyckiej federacji Mohammada bin Hammama, dziś będącego w centrum afery korupcyjnej i dożywotnio wykluczonego z FIFA.

Pionierzy biorą wszystko

Niemcy 2006 to był mundial u Franza. Beckenbauer latał wtedy po całym kraju helikopterem, ściskał dłonie, odwiedzał studia, czarował szefów państw i koronowane głowy. Ten czar, dobry humor - on nawet w sprawie obecnej kary kaja się z uśmiechem, inaczej nie umie - zapewniał mu przez lata milionowe kontrakty i sympatię Niemców, nawet jeśli czasem podszytą lekką kpiną. Beckenbauer został żywym pomnikiem niemieckiego futbolu, ale też niemieckiego dobrobytu i wychodzenia z powojennej traumy. Najbardziej znaną i lubianą postać z pierwszego pokolenia urodzonego tuż po wojnie.

Syn biednego urzędnika pocztowego, który został cesarzem na miarę nowych czasów, nigdy się ze swoim karierowiczostwem nie krył. Jako piłkarz kłócił się o każdą markę, przyjmował każdą propozycję. Trafił na czas, gdy futbolowy kapitalizm dopiero się rodził, pionierzy zgarniali wszystko. A w Niemczech pionierzy byli z Bayernu Monachium. Zarabiali na wszystkim. Gdy Beckenbauer powiedział kiedyś do Ulego Hoenessa, że to jednak przesada, że sprzedał mediom prawa do swojego ślubu, Hoeness odburknął mu coś o sesjach rozdawania autografów, za które Franz też kazał sobie płacić. Paul Breitner, dyżurny buntownik niemieckiej piłki z tamtych czasów, kpił z Beckenbauera, że przylgnie do każdej władzy. Ale on nie chował urazy. Ani do niego, ani do zazdrosnych kolegów, którzy drwili, że sponsorzy strzelają do cesarza Franza milionami euro, a on skrzętnie wszystkie zbiera. O jeszcze ten, i ten, danke schoen.

Rummenigge i jego zegarki

On wybaczał, i jemu Niemcy wybaczali. Nawet aferę podatkową, poważną, to z jej powodu w latach 70. odjechał z Monachium do Cosmosu Nowy Jork, by być z dala od zamieszania. I znów mu się udało. Pytanie, po co jeszcze dziwne interesy z Gazpromem i Katarem człowiekowi, którego szczęście nie opuszcza, który siedzi na takiej fortunie i mógłby ją pomnażać na dziesięć innych sposobów. Ale o to pewnie lepiej teraz pytać Ulego Hoenessa, niedawno skazanego za uchylanie się od podatków. A i trzeci z bawarskich tenorów, Karl Heinz Rummenigge, nie będzie miał na razie spokoju. On, jak Beckenbauer, ze strony FIFA. Nie ukrywał przez ostatnie lata, że chce odejścia Seppa Blattera, a teraz jest kampania wyborcza i Blatter w walce z Michelem Platnimi jeńców nie bierze. Prokurator Garcia chce porozmawiać z Rummeniggem, który z jednej z wizyt w Katarze wrócił z luksusowymi prezentami od gospodarzy, dwoma zegarkami - jest ich kolekcjonerem - i zapomniał o tym powiedzieć celnikom. Zapłacił za to aż 250 tysięcy euro kary. Teraz prokurator FIFA ma zapytać, czy z zegarkami jest związana jeszcze jakaś inna ciekawa historia, którą Rummenigge chciałby opowiedzieć.

Czy Blatter będzie też podsyłał Garcii na przesłuchania swoich stronników z Afryki i Ameryki Południowej, którzy przez lata nie brzydzili się łapówkami, czy na razie tylko tych, którzy mogliby pomóc w zwycięstwie Platiniego, to się wkrótce okaże. Wiele jest jeszcze skeczów w cyrku FIFA, o których się Pythonom nie śniło.

Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu

Piękne kibicki, zwycięstwa Szwajcarii i Fracji, czyli czwarty dzień na mundialu

Więcej o: