Dziesiątki tysięcy ekwadorczyków - w tym prezydent kraju Rafael Correa - w sierpniu ubiegłego roku odprowadzały na cmentarz w Quito Christiana Beniteza. Jego śmierć w wieku zaledwie 27 lat zszokowała kraj, którego był 58-krotnym reprezentantem i strzelił w jego barwach 24 goli.
Grał w katarskim klubie Al-Jaish. W domu zaczął się skarżyć na ból brzucha. Żona wezwała pogotowie, trafił do szpitala. Tam najpierw zapadł w śpiączkę, a potem zmarł. Powód? Zatrzymanie akcji serca.
Teraz Ekwadorczycy swoją grą chcą czcić jego pamięć. - Christian zawsze będzie w naszych sercach i naszych umysłach. Bez względu na to z kim i gdzie będziemy grali - mówi Antonio Valencia.
Benitez pomógł w tym, by Ekwador zagrał na mundialu. Zagrał w dziewięciu meczach eliminacyjnych, strzelił w nich cztery gole.