Przed czterema laty w finale mistrzostw świata Casillas był jednym z bohaterów meczu z Holandią. Jego wspaniałe interwencje były kluczowe w marszu Hiszpanów po tytuł. W piątek zagrał jeden z najgorszych meczów w karierze, po jego kompromitujących błędach mistrzowie świata ponieśli klęskę w pierwszym meczu w brazylijskim turnieju.
Casillas miał walczyć o pobicie rekordu włoskiego bramkarza Waltera Zengi, który na mundialu w 1990 roku przez 517 minut gola nie puścił. Casillas musiał utrzymać czyste konto do 86. minuty. Bramkarz reprezentacji Hiszpanii piłkę z siatki musiał wyciągać już w 44. minucie, gdy dał się przelobować Robinovi van Persiemu. Casillas wyszedł z bramki za daleko, piłki nie mógł już sięgnąć.
Kolejny fatalny błąd bramkarz Realu popełnił przy golu na 4:1. Źle przyjął piłkę, ta mu odskoczyła, a dopadł do niej van Persie, uniknął wślizgu bramkarza i wpakował piłkę do siatki. "I jest prezent od Casillasa!" - tak pisała Marca tuż po czwartym golu. Przy bramce na 5:1 Casillas też się nie popisał. Dał się wykiwać Robbenowi, który po chwili zabawy w polu karnym huknął pod poprzeczkę. Dla Holendra był to swego rodzaju rewanż za sytuacje sprzed czterech lat, gdy w finale Casillas zatrzymał czubkiem buta strzał Robbena, który mógł dać tytuł Holandii.
Tak fatalnego meczu Iker Casillas nie zagrał w swojej karierze. Pisali o tym polscy dziennikarze:
Po kompromitacji z Holandią Hiszpania już zastanawia się nad tym, kto wybiegnie w wyjściowej jedenastce z Chile (18 czerwca). Czy trener Vicente del Bosque zdecyduje się na zmianę w bramce i wystawi Davida de Geę?
