MŚ 2014. Zachodny: Mundial ryzykantów

Ile do udowodnienia mają na tym mundialu Messi z Cristiano Ronaldo? Dlaczego to powinien być mundial ryzykantów? Czy Francja wreszcie zagra na poważnie? Te i inne najważniejsze kwestie zaczynającego się dziś turnieju w Brazylii zebrał Michał Zachodny.

KONKURS! Zobacz decydujące mecze MŚ w niezwykłej jakości!

Pierwszy mecz mundialu Brazylia - Chorwacja już dziś o 22 - Relacja Z Czuba i Na Żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE na smartfony >>

Messi wytrzyma porównanie?

Chociaż cztery lata temu do Diego Maradony miał bliżej - i to dosłownie, bo przecież legendarny Argentyńczyk był selekcjonerem reprezentacji swojego kraju - dopiero teraz porównanie się urzeczywistnia. Co prawda Messi jest teraz rok starszy od Maradony z 1986 roku, gdy kapitanował drużynie i poprowadził ją do zwycięskiego finału. Po drodze wpakował pięknego gola Anglii po rajdzie od połowy boiska i ominięciu połowy zawodników rywala. Zagrał w każdym meczu tamtego turnieju, oprócz pięciu bramek zaliczył też pięć asyst - Messi teraz o takim dorobku może wyłącznie marzyć. Ale Sabella ufa mu w równym stopniu, jak 28 lat temu naród ufał Maradonie. Napastnik Barcelony jest kapitanem drużyny, a taktyka selekcjonera ma całkowicie odciążyć Messiego z jakichkolwiek zadań defensywnych. Towarzystwo takich piłkarzy jak Aguero czy Higuain na pewno przyda się w realizowaniu tej misji i... także własnych marzeń. Najwyższa pora.

Ronaldo zacznie strzelać na mundialu?

Genialny w eliminacjach do mistrzostw świata w 2006 roku, gdy strzelił dla Portugalii siedem goli, a w turnieju w Republice Południowej Afryki w każdym ze spotkań fazy grupowej dostawał tytuł piłkarza meczu... tylko co z tego? Jego rekord na mistrzostwach jest mierny, strzelał jedynie Iranowi z rzutu karnego i Korei Północnej, gdy wynik był już kompletnie nieistotny. Tak naprawdę, najlepiej pamiętanym epizodem Cristiano Ronaldo z mistrzostw świata jest... mrugnięcie okiem, które miało sugerować, że Portugalczyk wymusił na arbitrze wyrzucenie Wayne'a Rooneya z boiska osiem lat temu. Jak na prawie 30-letniego piłkarza o tak fenomenalnych możliwościach i takich dotychczasowych osiągnięciach to bardzo mało. Cristiano Ronaldo jest u szczytu swojej kariery i, pomimo niedoskonałości reprezentacji Portugalii, może potwierdzić swoje znaczenie dla kadry z meczów barażowych przeciwko Szwecji. Tak by nikt nie marudził, że w Brazylii chętniej zobaczyliby Zlatana...

Czy Francuzi wyjdą z autobusu?

Po skandalicznym zachowaniu całej reprezentacji przed czterema laty, teraz przyszedł czas, by "Tricolores" znów zjednali sobie tłumy kibiców. Częściowo udało im się dzięki ośmiu golom strzelonym ostatnio Jamajce, ale niech nikt nie da się oszukać - w bramce rywali był bezrobotny golkiper, a przeciwnicy faktycznie grali, jakby ściągnięto ich kilka godzin wcześniej z plaży. To oczywiście nie zmienia faktu, że nawet brak Francka Ribery'ego nie może umniejszyć podziwu nad skalą talentu, jaką Didier Deschamps ma do dyspozycji. Selekcjoner Francuzów jeszcze pewnie nieraz odwoła się do wygranego meczu z Ukrainą w barażach o awans do mistrzostw świata, ale to wtedy jego pomysł na ułożenie środka pola okazał się trafiony. Pogba, Matuidi i Cabaye świetnie się uzupełniają, w tym samym stopniu wspierając obronę i atak. Zresztą ten pierwszy może być największą młodą gwiazdą turnieju, drugi najbardziej niedocenionym zawodnikiem, a oglądać jak trzeci rozgrywa powinno być czystą przyjemnością. O ile oczywiście Francuzi tym razem wysiądą z autobusu...

Niemcy znów będą... Niemcami?

Może trochę brakuje im napastnika z prawdziwego zdarzenia, może kontuzje Larsa i Svena Bendera trochę wstrząsnęły reprezentacją Niemiec, ale z europejskich drużyn to oni są najczęściej wymieniani w kontekście szans na wygranie brazylijskiego mundialu. Jednak zespół Joachima Löwa ma bardziej problem mentalny niż piłkarski - przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że z piłkarzami o klasie Mario Götzego, Mesuta Özila i choćby Toniego Kroosa nie da się powalczyć o tytuł mistrzów świata. Zwłaszcza że również w defensywie jest kim się chwalić i z kim o to trofeum walczyć. Jednak w ostatnich dwóch turniejach mistrzowskich reprezentacja Niemiec pękała w półfinale, dając się pokonać bardziej doświadczonym Włochom i bardziej opanowanym Hiszpanom. A przecież przed laty, na przykład z Lotharem Matthäusem w składzie, po prostu prześlizgnęliby się przez kolejną przeszkodę, denerwując świat swoją determinacją i konsekwencją. Jeśli teraz Joachim Löw wpoi drużynie te cechy z mistrzowskich reprezentacji Niemiec, Europa może wreszcie wygrać w Ameryce Południowej.

Czy Neymar wytrzyma presję odpowiedzialności?

Świetni środkowi obrońcy, nieustępliwi pomocnicy, kilku naprawdę wysokiej klasy skrzydłowych, ale oczy Brazylii koniec końców zwrócą się w stronę Neymara. Może w swoim kraju nie jest takim ulubieńcem jak go kreują media, może częściej słychać śmiechy, że służy za słup reklamowy tuzinom firm, ale ten młody, sprytny drybler ma potencjał, by zostać gwiazdą tego mundialu. Niech Brazylia się nie oszukuje, że Fred czy Hulk będą największymi zaletami gry ofensywnej drużyny Luisa Felipe Scolariego, niech nie sądzą, że William, Oscar lub Bernard mogą nagle wskoczyć na ten poziom - zwłaszcza że Neymar już tam jest. Po przyzwoitym, choć naznaczonym wstydliwymi epizodami nurkowania pierwszym sezonie w Hiszpanii ma on okazję przypomnieć kibicom o talencie, który rok temu celebrowano, a nie wyśmiewano. Brazylia bez wspaniałego Neymara może rozbić się na trudniejszych rywalach, którzy czekają ją w drugiej fazie mistrzostw - z nim w formie może nie mieć sobie równych.

 

Tiki-taka się nie starzeje?

Xaviemu jeszcze setki razy wypomni się wiek i malejącą przydatność w kadrze, ale za losy tiki-taki odpowiedzialny jest także ktoś inny. To Vicente del Bosque decyduje o tym, w jaki sposób Hiszpania będzie bronić swojego mistrzostwa - oczywiście znów wymieniając setki podań, dominując posiadanie i męcząc rywala. Czyżby znów nudząc minimalnymi zwycięstwami? Niekoniecznie. Del Bosque zdaje sobie sprawę, że rywalom coraz łatwiej przychodzi tłamszenie tiki-taki, a problemów może nie rozwiązać nawet wprowadzona do ataku bestia (Diego Costa). Stąd jego obietnica, że Hiszpanie będą bardziej agresywni w odbiorze piłki, wyżej atakując przeciwnika, szybciej organizując się po stracie futbolówki. Wciąż jednak największym atutem selekcjonera mistrzów świata jest to, że w składzie ma piłkarzy o profilu pozwalającym szybko i skutecznie zmienić styl gry na bardziej bezpośredni. Tylko jak w tym wszystkim odnajdzie się wspomniany na wstępie Xavi? Del Bosque go uwielbia, nie ma zamiaru z racji jego wieku oszczędzać pomocnika Barcelony, na nim wciąż opierając ciężar gry Hiszpanii. Ma rację - bez Xaviego tiki-taka nie byłaby tym samym.

Kto zaatakuje z drugiego szeregu?

Tu kandydatów jest prawie tuzin. Wspomniana na wstępie Portugalia, którą w górę turniejowej drabinki ciągnąć za uszy będzie Cristiano Ronaldo? Anglia inspirowana świetnym w ostatnich miesiącach Liverpoolem? Młoda Holandia z przebiegłym taktykiem Louisem van Gaalem? Nowe pokolenie Szwajcarów z doświadczonym Hitzfeldem u sterów? Urugwaj z naprędce doprowadzonym do stanu używalności Luisem Suarezem? Chorwaci pod dowództwem Luki Modricia? Atakujący bardzo wysokim pressingiem Chllijczycy? Może całkiem nieźle zrównoważona reprezentacja Ghany? Belgowie z Edenem Hazardem kandydującym do miana najlepiej dryblującego na całym turnieju? Drogba prowadzący po raz ostatni Wybrzeże Kości Słoniowej? Rzucający wszystko na szalę Bośniacy? Może i nazbyt wszyscy skupiamy się na Brazylii, Hiszpanii czy Argentynie, by dostrzec, jak wielki potencjał drzemie w drużynach z drugiego szeregu. To zresztą byłoby miłą odmianą od poprzedniego, całkiem nudnego turnieju, zobaczyć, jak wielcy potykają się w starciach z mniejszymi. Przynajmniej możemy być pewni, że to właśnie wymienione ekipy zagwarantują gole i emocje - bo tak w zasadzie oni nie mają nic do stracenia. Niech to będzie mundial ryzykantów!

Piłka jest okrągła? Nie zawsze! Niesamowite historie mundialowych futbolówek

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.