Wcześniej między irańskim narodem a Portugalczykiem czuło się wzajemny szacunek, który trwał, odkąd w 2011 roku zaczął trenować reprezentację. Relacje nabrały wyrazistych barw po tym zdarzeniu. Zaciśniętą pięścią Queiroz chciał odpowiedzieć na słowa Koreańczyka, który przed pierwszym meczem tych drużyn narzekał, że Irańczycy nie zagwarantowali odpowiedniego boiska treningowego. Wywiązała się szamotanina, po której m.in. bramkarz Sosha Makani został zawieszony na pierwsze spotkanie mundialu.
Gorący Iran to dziś właściwe miejsce dla trenera próbującego odbudować reputację m.in. po porażce w 1/8 finału mundialu 2010, którą poniósł jako prowadzący Portugalię. Z najwyższą średnią widzów na świecie w meczach eliminacyjnych - niektóre spotkania obserwowało po 100 tysięcy - Iran to wedle słów Queiroza śpiący gigant futbolu. - Tu nie trzeba promować piłki, ten naród jest zwariowany na jej punkcie - mówi.
Przed mundialem Queiroza martwiły problemy ze znalezieniem sparingpartnerów. Międzynarodowe sankcje za rozwijanie programu nuklearnego doprowadziły do bojkotu Iranu przez liczące się w futbolu federacje. Przez trzy miesiące po awansie zespół Quei-roza nie rozegrał więc żadnego meczu, a tuż przed mundialem zmierzył się z Białorusią, Angolą, Czarnogórą oraz Trynidadem i Tobago. Queiroz: - Bez odpowiednich przygotowań może być ciężko. Ludzie uważają, że jedziemy na wakacje do Brazylii i będziemy workiem bokserskim, który można dowolnie okładać.