W 2006 roku występował w wygranym przez Ekwador meczu z Polską na mistrzostwach świata w Niemczech. Objawieniem brazylijskiego mundialu może być Enner Valencia. Nie jest spokrewniony ze sławniejszym i starszym o cztery lata kolegą, choć obaj zaczynali karierę w tej samej znakomitej szkółce klubu Deportivo Caribe Junior.
Pod koniec zeszłego roku Enner Valencia przeniósł się do meksykańskiej Pachuki i zrobił tam wejście smoka: w debiutanckim sezonie (Clausura 2014) wywalczył z Pachucą wicemistrzostwo Meksyku, został też królem strzelców ligi (12 goli), a magazyn "Record" uznał go za najlepszego zawodnika. Występy na obczyźnie zmieniły go jako piłkarza - wcześniej grał na prawym skrzydle, teraz przekwalifikowano go na klasycznego środkowego napastnika. Tworzy w tym klubie groźny duet z innym Ekwadorczykiem powołanym na brazylijski mundial - Walterem Ayovi.
Jego klubowy trener Enrique Meza "Ojitos" zachwyca się młodszym Valencią: - Jest bardzo zwinny i szybki, mocno uderza piłkę. Nadzwyczajny piłkarz.
25-letni Enner nie miałby raczej szans wygryźć z podstawowego składu Christiana "Chucho" Ben~teza, etatowego napastnika reprezentacji, ale w lipcu zeszłego roku doszło do nieszczęścia. "Chucho" zmarł w wyniku powikłań po nagłym zatrzymaniu krążenia. - Trudno zastąpić takiego piłkarza, ale musimy szukać rozwiązań. Daliśmy szansę młodemu Ennerowi - opowiada Reinaldo Rueda, kolumbijski selekcjoner Ekwadoru, który na poprzednim mundialu prowadził Honduras.
W marcu tego roku Enner Valencia wziął udział w niezwykłym meczu. Ekwador do przerwy przegrywał z Australią, innym finalistą brazylijskiego mundialu, aż 0:3, a mimo to zdołał wygrać 4:3! Enner strzelił wyrównującego gola, a przedtem przyczynił się do wyrzucenia z boiska australijskiego bramkarza. Mitchell Langerak próbował wybić piłkę szarżującemu Ekwadorczykowi, ale w nią nie trafił i kopnął Valencię w brzuch.
