MŚ 2014. Mistrzów trzeba kochać i szanować

Vicente del Bosque to dobry trener na czas prosperity, czy będzie równie efektywny w okresie zmierzchu? Hiszpania musiałaby przełamać kolejne bariery, by obronić tytuł. Relacja na żywo z meczu Hiszpania - Holandia od godz. 21.00 w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE na telefony.

- W tej szatni jest tylko jeden piłkarz, w którego oczach widzę głód sukcesu - powiedział del Bosque, nie podnosząc głosu.

W połowie listopada 2013 roku mistrzowie świata polecieli na mecz towarzyski do RPA, by po drodze zatrzymać się na spotkanie z Gwineą Równikową. Gracze "La Roja" byli zirytowani. W czasie morderczego sezonu Primera Division federacja zafundowała im spotkanie ze słabą, ale grającą brutalnie reprezentacją kraju rządzonego przez reżim. Selekcjoner też nie był tym zachwycony, ale uznał, że skoro już poleciało się aż do Malabo, to po to, by grać, a nie grymasić.

Jedynym piłkarzem palącym się do walki był Koke, 22-letni pomocnik Atlético Madryt, który zaledwie trzy miesiące wcześniej debiutował w drużynie narodowej. Selekcjoner Hiszpanów, z natury człowiek jowialny, potrafił jednak trafnie ocenić stan ducha piłkarzy. W Malabo w starciu z rywalem z drugiej setki rankingu FIFA mistrzowie świata wygrali 2:1, ale mecz zapamiętano ze względu na uraz ledwo co wyleczonego pomocnika Realu Xabiego Alonso. Trzy dni później przyszła porażka 0:1 z RPA. Kontuzji stawu skokowego doznał wówczas bramkarz Barcelony Victor Valdés. Prasa hiszpańska zarzucała selekcjonerowi, że zgodził się na uciążliwą wyprawę do Afryki z góry pozbawioną wszelkiego sportowego sensu.

Del Bosque nie wdawał się w polemiki. To nie w jego stylu. Dwa tygodnie przed mundialem w Brazylii w okolicznościowym wywiadzie dla strony FIFA.com powtórzył jednak publicznie, że w oczach swoich piłkarzy nie dostrzega już głodu sukcesu, jaki widział na początku wspólnej pracy w 2008 roku.

Rozmawiający z nim Jürgen Klinsmann, trener reprezentacji USA, zażartował: - Niech pan trochę zwolni, niech pan zostawi coś dla innych.

Niemiec miał oczywiście na myśli lata hiszpańskiej dominacji opisane triumfami na Euro 2008, mundialu 2010 i Euro 2012. Kiedy w Kijowie, w finale tej ostatniej imprezy, Hiszpanie rozbijali Włochów 4:0, Iker Casillas poprosił sędziego, by z szacunku dla rywali nie doliczał minut do czasu podstawowego.

"Dobra robota, czekamy na was w Brazylii" - napisał wtedy Neymar do Andrésa Iniesty, uznanego za najlepszego gracza Euro 2012. Rok później obaj już jako piłkarze Barcelony zmierzyli się w finale Pucharu Konfederacji na Maracanie. Brazylijczycy wygrali gładko 3:0, uświadamiając obrońcom tytułu, że na mundialu u siebie w domu będą faworytem nr 1. Żadna drużyna z Europy nie wygrała dotąd mistrzostw organizowanych w Ameryce. Hiszpania musiałaby pokonać tę barierę. Pierwszy krok zrobiła w RPA - jako pierwszy zespół ze Starego Kontynentu wywalczyła mistrzostwo świata poza nim.

Nie ulega wątpliwości, że "La Roja" doczekała się złotego pokolenia, którego symbolami są Xavi Hernández i Iker Casillas. W ostatnich sześciu latach wygrywali oni trzy razy Ligę Mistrzów (dwa razy Barça, raz Real) i trzy wielkie turnieje z drużyną narodową. Del Bosque wierzy w nich ślepo. Ikera wstawiał do reprezentacyjnej bramki z uporem maniaka nawet wtedy, gdy stracił on miejsce w podstawowym składzie "Królewskich". 34-letni Katalończyk ma zaś za sobą słabiutki sezon w Barcelonie, a w kadrze na mundial wciąż będzie pełnił funkcję dyrygenta.

Być może selekcjoner Hiszpanów uznał, że skoro ta drużyna przez tyle lat wygrywała razem, musi trwać niezmieniona, dopóki w końcu razem nie przegra. Że nie usunie z kadry nikogo fundamentalnego, dopóki nie okaże się to niezbędne. W 2008 roku, gdy del Bosque zajmował miejsce Luisa Aragonésa, powiedział, że dostaje zespół gotowy, o który trzeba dbać, w którym niczego nie trzeba zmieniać.

Jest wierny postanowieniu. Większość zmian wymusiły kontuzje. Przez sześć lat z podstawowego składu zniknęli tylko piłkarze po trzydziestce. Marcos Senna, Carlos Marchena, Joan Capdevila, Carles Puyol razem mają dziś prawie 150 lat. Przed mundialem w Brazylii selekcjoner nie zrezygnował nawet z weteranów Davida Villi i Fernando Torresa, choć obaj najskuteczniejsi piłkarze w historii "La Roja" byli ostatnio bardzo daleko od szczytu formy. W sumie del Bosque zabrał do Brazylii 16 mistrzów z 2010 roku.

Nową siłą drużyny mają być gracze Atlético Madryt Diego Costa, Koke i Juanfran. Ich charakter wojowników powinien oddziaływać na resztę. - Miejsca się zmieniają, ale chęć zwyciężania pozostaje u nas wciąż taka sama - zapewnia Andrés Iniesta. Mniej więcej to samo mówił jednak przed ostatnim sezonem Barcelony zakończonym porażkami na wszystkich frontach.

Po złym sezonie Barçy prasa światowa ogłosiła koniec ery tiki-taki. Czy del Bosque potrafi ją przedłużyć? Misja jest szalenie trudna. Sam selekcjoner czuje, że drużyna jest bliska wypalenia, przestrzega piłkarzy, ale radykalnych kroków się wystrzega. Kluczem może się okazać pierwszy mecz z Holendrami, powtórka finału sprzed czterech lat. Grupę B trzeba wygrać, by uniknąć starcia z Brazylią już w 1/8 finału. Kto zajmie drugie miejsce, będzie na to skazany.

Cztery lata temu w RPA Hiszpanie rozpoczęli turniej od porażki ze Szwajcarami, której skutki udało się potem zminimalizować. Tym razem jakiekolwiek potknięcie byłoby bardzo trudne do naprawienia.

Kadra na mundial 2014 - kliknij, aby powiększyć

Vlogerzy Sport.pl o meczu Hiszpania - Holandia

 
Więcej o: