Pirlo to mistrz świata z 2006 roku i wicemistrz Europy z 2012. Dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów z Milanem w 2003 i 2007. W tych samych latach wspólnie z drużyną sięgał po klubowe mistrzostwo świata. Dwa razy wybierano go do drużyny turnieju po sukcesach Włochów na mundialu w Niemczech i na polsko-ukraińskim Euro.
Jak wspomniał w jednym z wywiadów, niewiele zabrakło, a jego kariera mogła się całkowicie inaczej potoczyć. - Praktycznie byłem już zawodnikiem Chelsea, ale po interwencji Silvio Berlusconiego podpisałem kontrakt z Interem. W 2006 roku byłem bardzo blisko trafienia do Realu, gdzie rządził Fabio Capello. Następnie, w 2011 roku, Guardiola przekonywał mnie do Barcelony, ale ponownie do akcji wkroczył Berlusconi - wspomina Pirlo.
- Po finale Ligi Mistrzów w 2005 roku, gdy do przerwy prowadziliśmy z Liverpoolem 3-0, by ostatecznie przegrać po karnych, długo nie mogłem dojść do siebie. Niby każda porażka czegoś nas uczy, ale po tamtym spotkaniu autentycznie chciałem zakończyć karierę - tłumaczył Pirlo.
Na szczęście jednak odłożył na bok decyzję o przejściu na przedwczesną emeryturę. Rok później poprowadził Włochów do czwartego mistrzostwa świata. Sam trzy razy był wybierany na MVP spotkania, a w ostatecznym rozrachunku trafił do drużyny turnieju. Czy w Brazylii będzie podobnie?