El. MŚ 2014. Boniek: Trenera nie zmienię

Waldek Fornalik może spokojnie jechać na urlop. Dopóki jest szansa awansu na MŚ, nie będzie zwolniony - mówi prezes PZPN Zbigniew Boniek

W piątek w siedzibie związku Zbigniew Boniek rozmawiał z Fornalikiem. Po marcowej porażce z Ukrainą w Warszawie i czerwcowym remisie z Mołdawią w Kiszyniowie szanse na awans do przyszłorocznego mundialu w Brazylii są minimalne. W sześciu meczach Polska zdobyła dziewięć punktów, o pięć mniej od prowadzącej Czarnogóry, która rozegrała siedem spotkań. Anglia ma 12 punktów, Ukraina 11. - Ile punktów więcej mogliśmy zdobyć? - pyta prezes. I wylicza: - Wyjazdowy remis z Czarnogórą i 1:1 u siebie z Anglią każdy wziąłby w ciemno. Powinniśmy zremisować z Ukrainą i wygrać w Mołdawii. Straciliśmy więc trzy punkty. Trener zapewnia, że czuje się na siłach prowadzić drużynę dalej i ma pomysł, jak je odrobić.

Zadanie będzie miał ciężkie - we wrześniu rywalem kadry Fornalika będzie na Stadionie Narodowym w Warszawie Czarnogóra, cztery dni później Polacy zagrają w San Marino. W październiku pojadą na Ukrainę i do Anglii. Nim zagrają o punkty, w sierpniowym sparingu na PGE Arena w Gdańsku zmierzą się z Duńczykami, którzy kilka dni temu w Kopenhadze przegrali mecz eliminacji MŚ z Armenią 0:4.

- Nie ma i nie było tematu zwolnienia selekcjonera - mówi prezes Boniek. - Mógłbym postąpić populistycznie, media miałyby temat na artykuły, rozpoczęłaby się giełda nazwisk, ale ja tego nie chcę. Za dużo mówimy o winie samego selekcjonera, za mało analizujemy błędy piłkarzy i ich niewykorzystane sytuacje. Pytam głośno: ile w tym winy Waldka, że w Kiszyniowie Rybus nie trafił w sytuacji sam na sam, a Polanski nie potrafił zagrać prostej piłki do Lewandowskiego? Uważam, że wartość dobrej ekipy piłkarskiej dzieli się tak: 80 procent stanowią zawodnicy, 20 procent trener.

Zaraz po remisie ze 134. drużyną rankingu FIFA Boniek dał wsparcie krytykowanemu Fornalikowi, ale później zastanawiał się nad zmianą trenera. Były trener Ruchu Chorzów to jedna z niewielu osób na kluczowym stanowisku, której nie mianował po wygranych wyborach na prezesa. Wyrzucenie Fornalika doradzali Bońkowi najbliżsi współpracownicy, ale samodzielnie podjął decyzję, że selekcjoner pracuje dalej. - Nie chcę krzywdzić ludzi i zmieniać ich dla samej zmiany. Nie boję się odpowiedzialności za jakąkolwiek decyzję w sprawie selekcjonera - stwierdził prezes w wywiadzie na pzpn.pl. - Remis z Mołdawią zabolał, ale przecież, jakby to nie brzmiało naiwnie, ciągle jesteśmy w grze. Nie wiem, co dałaby zmiana selekcjonera. Trener odgrywa wielką rolę, ale jego bezpośredni wpływ na zwycięstwo lub porażkę jest znikomy. To piłkarze są głównymi aktorami. Muszą udźwignąć odpowiedzialność. Zwycięstwa i sławę trzeba wyszarpać, wywalczyć i wypocić.

Zwolnienie wiązałoby się z wypłatą prawie miliona złotych odszkodowania - Fornalik ma kontrakt do końca roku z opcją automatycznego przedłużenia w wypadku awansu na MŚ. Zarabia miesięcznie 150 tys. zł (więcej niż poprzednik Franciszek Smuda). Poprzedni prezes PZPN Grzegorz Lato i jego świta ogłosili Fornalika selekcjonerem, zanim uzgodnili z nim warunki kontraktu. Dlatego Lato musiał się zgodzić na taką pensję.

Jeśli związek zrezygnowałby z Fornalika, który słabe wyniki tłumaczy zmianą pokoleniową w reprezentacji i wprowadzaniem młodych zawodników, musiałby szybko znaleźć następcę. Po marcowej porażce z Ukrainą Boniek sugerował, że ewentualnego następcy Fornalika szukałby za granicą. Teraz mówi: - Wyobraźmy sobie tego nowego, zagranicznego selekcjonera. Przychodzi i zaczyna pracę, znając trójkę z Dortmundu, dwóch bramkarzy z Premiership i może jeszcze kogoś z zagranicznej ligi. Trudno byłoby od takiego szkoleniowca wymagać odpowiedzialności za wynik np. w meczach z Ukrainą i Anglią. I co, zmienimy go po kolejnych trzech miesiącach? Leo Beenhakker, poprzedni zagraniczny selekcjoner kadry, dwa pierwsze mecze przegrał, trzeci zremisował (czyli miał gorszy bilans niż Fornalik w swoich pierwszych meczach z reprezentacją). Jako prezes PZPN nie mogę poddać się emocjom i naciskom, zwłaszcza medialnym.

- Droga do Brazylii jest daleka, trudna, może na koniec nie osiągniemy celu. Ale nikt na razie nam jej nie zamknął. Sport uczy pokory, ale też walki do ostatniego gwizdka. Zamiast płakać i narzekać, chciałbym, żeby w kolejnych meczach reprezentacja pokazała lepszą i skuteczniejszą grę. Trener Fornalik ma kontrakt do końca grudnia i niech spokojnie myśli, jak wygrywać następne spotkania. Jako prezes PZPN respektuję umowy. Jeśli projekt,,Brazylia 2016" się nie powiedzie, będzie czas i miejsce na podjęcie stosownych decyzji - zakończył prezes Boniek. Następne eliminacje - do mistrzostw Europy 2016 we Francji - rozpoczynają się jesienią 2014 r.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.