El. MŚ 2014. Czego dowiedzieliśmy się z meczu z San Marino

Reprezentacja Polski wygrała w Warszawie z San Marino 5:0. Czego dowiedzieliśmy się z tego spotkania? A może po tym meczu więcej jest niewiadomych?

Wychodzisz z domu, a startują Polacy? Śledź relacje w telefonie dzięki aplikacji Sport.pl Live

Składnych akcji wciąż brak

Prezes PZPN Zbigniew Boniek narzekał, że z Ukrainą w polskiej drużynie panował bałagan, a piłkarze nie mieli pomysłu na grę. Choć wydawało się to niemal niemożliwe, we wtorek znów wybiegli na boisko, nie wiedząc, w jaki sposób chcą strzelać gole San Marino. Często grali długimi podaniami, brakowało zagrań z pierwszej piłki i akcji zbudowanej z kilku podań, chociażby takiej, po której w piątek gola strzelił Łukasz Piszczek. Oczywistym sposobem na pokonanie bramkarza najgorszej drużyny na świecie były stałe fragmenty gry, zwłaszcza że goście nawet w niegroźnych sytuacjach kopali piłkę za linię końcową. Ale tego atutu...

Fornalik drużynę pozbawił...

...sadzając na ławce Ludovica Obraniaka. Zastępujący pomocnika Bordeaux Adrian Mierzejewski nie wiedział, w jaki sposób ma dośrodkowywać z rzutów rożnych i wolnych, bardzo często nic z nich nie wynikało, gdyby rywal był ciut lepszy, po niektórych próbach pomocnika Trabzonsporu wyprowadziłby kontrę. Lepiej od niego bił je w piątek Radosław Majewski, o Obraniaku nawet nie wspominając - po jego wrzutkach Polska strzeliła w eliminacjach dwa gole.

Mimo dobrych statystyk 28-letni pomocnik oba marcowe mecze zaczął na ławce. W piątek selekcjoner uznał, że jest gorszy od Radosława Majewskiego (w środku) i Macieja Rybusa (na lewym skrzydle). Pierwszy grał z Ukrainą słabo, drugi był jednym z najgorszych na boisku. We wtorek zamiast Obraniaka zagrali przeciętny Mierzejewski i słabiutki Arkadiusz Milik. Wydaje się, że dopóki Fornalik będzie selekcjonerem, pomocnik Bordeaux kariery w reprezentacji nie zrobi.

Zobacz wideo

Lewandowskiego wciąż nie ma

Napastnik Borussii Dortmund strzelił San Marino dwa gole, to jego pierwsze trafienia w kadrze od inaugurującego Euro 2012 meczu z Grecją. Obie bramki padły po uderzeniach z rzutów karnych. Tak, najlepszy strzelec Bundesligi, jeden z najlepszych napastników Ligi Mistrzów z gry nie trafił w reprezentacji od 902 minut, nie udało mu się ani z Estonią, ani z Mołdawią, ani nawet z San Marino. Choć Fornalik pracuje już dziewięć miesięcy, wciąż nie wymyślił taktyki, dzięki której jego as będzie błyszczał w reprezentacji tak jak w klubie. Ba, nie udało mu się sprawić, by Lewandowski błysnął w meczu z San Marino.

Zobacz wideo

Czy ta drużyna jeszcze powstanie?

W XXI w. Polacy trzykrotnie przedarli się przez eliminacje wielkiego turnieju, za każdym razem drużyna, która wywalczyła awans, rodziła się na początku eliminacji, w meczu trudnym, zakończonym niespodziewanym zwycięstwem. Zespół Jerzego Engela (mundial 2002) wyrósł na triumfie w Kijowie 3:1, Pawła Janasa (mundial 2006) - wyjazdowym dwumeczu z Austrią (3:1) i Walią (3:2), Leo Beenhakkera (Euro 2008) - pokonaniu Portugalii 2:1. Drużynę Waldemara Fornalika mogły stworzyć: zwycięstwo w Podgoricy albo - dopiero drugi w historii - triumf z Anglią. Biało-czerwoni tych szans nie wykorzystali, pokonaniem Mołdawii (czerwiec), San Marino albo nawet Czarnogóry (wrzesień) zespołu zbudować się nie da. A mecze w Kijowie i Londynie będą kończyć eliminacje.

Kilka rzeczy, których się nie dowiedzieliśmy

Nie wiemy, czy Polacy potrafią pod presją rywali rozegrać piłkę, nie wiemy też, czy są w stanie uniemożliwić im rozpoczęcie akcji. To był klucz do zwycięstwa Ukrainy, piłkarze Mychajło Fomenki dopadali do Polaków, ci nie mieli czasu i miejsca, by dokładnie podać. San Marino tylko w jednym momencie pierwszej połowy próbowało ustawić pressing.

Nie da się też ani ocenić czy Artur Boruc rozwiązuje problem pierwszego bramkarza reprezentacji, bo rywale oddali wczoraj tylko dwa strzały (jeden celny).

Zobacz wideo

Ta ostatnia statystyka wiele natomiast mówi o grze defensywnej Polaków. W poprzednich pięciu meczach o punkty San Marino tylko raz oddało w meczu więcej niż jeden strzał - na bramkę mołdawską uderzało aż trzy razy. We wtorek mogło nawet strzelić gola, ale świetnie zachował się Boruc.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.