Ukraina nie wierzy w selekcjonera Fomenkę

Reprezentacja Ukrainy, najbliższy rywal Polaków w eliminacjach do mistrzostw świata, po raz pierwszy zagra dziś pod kierunkiem Myhajła Fomenki. Piłkarskie nastroje w kraju są ponure.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Ostatnim sprawdzianem Ukraińców przed spotkaniem z Polską - i pierwszym dla 65-letniego Fomenki - będzie mecz z Norwegią w Sewilli. Selekcjoner ma arcytrudne zadanie. Po trzech meczach drużyna ma tylko dwa punkty za remisy z Anglią i Mołdawią. Na dodatek szkoleniowiec ma przeciwko sobie większość kibiców i fachowców. Jedni i drudzy krytykują jego nominację, zarzucając mu brak osiągnięć i charyzmy. Od jedynego sukcesu - mistrzostwa kraju z Dynamem Kijów - minęło już bowiem 20 lat.

Fomenko wcześniej był zatrudniony w związku jako szef wszystkich reprezentacji. Nowy kontrakt podpisał do końca eliminacji do mistrzostw świata. Jeśli uda mu się awansować, dostanie 2 mln dol. premii. - Rozstrzygający będzie mecz w Polsce. Niepowodzenie zmniejszy nasze szanse do minimum - uważa trener.

Już po pierwszych powołaniach został skrytykowany przez innych trenerów za niektóre powołania. Najbardziej dostało mu się za pomocnika Denisa Olijnika i napastnika Romana Zozulję (obaj z Dnipra Dniepropietrowsk), którzy powszechnie uważani są za słabeuszy. Jedynym debiutantem w kadrze jest pomocnik Dynama Kijów Andrij Bogdanow. Innych zaskoczeń nie było, bo jak zauważył poprzednik Fomenki Oleg Błochin, główne role w ukraińskich klubach odgrywają obcokrajowcy, a rodzimi gracze z reguły są rezerwowymi. Tuż przed wylotem do Hiszpanii kontuzji doznał Jarosław Rakicki, obrońca Szachtara Donieck. Nie przeszkodziło mu to jednak zagrać w sobotę przeciwko Widzewowi w finale turnieju Copa del Sol w Hiszpanii. "Rakicki zachowuje się jak słaby uczeń w szkole. Zawsze przed klasówką jest chory" - wypominają media. Ale na brak środkowych obrońców Ukraińcy chyba nie narzekają, skoro na mecz nie został powołany choćby Dmytro Czyhrynski, były gracz Barcelony.

Największe problemy selekcjoner ma w ataku. Przez ostatnie kilka lat, aż do Euro 2012, gra Ukrainy opierała się na dwóch napastnikach - Andriju Szewczence i Andriju Woroninie. Pierwszy zakończył karierę zaraz po zakończeniu mistrzostw, zaś drugi kilka tygodni temu. Następcy to już nie ta klasa - Olijnik, Zozulja i Marko Dević z Szachtara Donieck w tym sezonie strzelili w lidze dziesięć goli.

Zamieszanie ze znalezieniem następcy Błochina (w październiku ubiegłego roku niespodziewanie przeniósł się do Dynama) sprawiło, że przed spotkaniem z Polską drużyna Fomenki będzie mieć tylko jeden sprawdzian - właśnie z Norwegią. Selekcjoner nie mógł pozwolić sobie na organizację meczu w krajowym składzie, tak jak Waldemar Fornalik z Rumunią. Czołowe kluby - Szachtar, Metalist Charków, Dynamo Kijów i Dnipro - niechętnie patrzyły na zwolnienie graczy poza terminem FIFA, bowiem przygotowują się do europejskich pucharów. Dlatego szkoleniowiec reprezentacji zrobił tournée po klubowych zgrupowaniach, na których przygotowują się do sezonu kadrowicze.

Dziennikarze zastanawiają się, czy Fomenko poradzi sobie z młodymi gwiazdami kadry. Dla większości jest bowiem postacią anonimową. "Brak sukcesów, długa przerwa w pracy czy wątpliwości z jego wyborem mają wpływ nie tylko na kibiców czy dziennikarzy, ale i na zawodników" - martwi się felietonista ukraińskiego "Sport Expressu".

Ci, którzy pamiętają Fomenkę z pracy w klubach, obawiają się, że będzie preferował swoją ulubioną defensywną taktykę. Zwłaszcza że na niedawnej konferencji prasowej stwierdził, że w jego wieku nie zmienia się już spojrzenia na futbol. A wtedy atuty ofensywne takich zawodników jak Jewhen Konopljanka czy Andrij Jarmolenko, którzy tak dobrze zagrali na Euro 2012, nie zostaną wykorzystane.

- Jednego schematu nie będzie, pod każdego przeciwnika będziemy stosować inny - stwierdził trener. Zapowiedział jednak, że Ukraina będzie grała trzema obrońcami. Prawdopodobnie z powodu presji klubów zdecydował się skrócić zgrupowanie w Hiszpanii. - Nie dziwcie się więc, że nie mam czasu na eksperymenty - zaznaczył. Do meczu Polska - Ukraina zostało 41 dni.

Więcej o:
Copyright © Agora SA