Sebastian Staszewski: Po przegranym w rzutach karnych meczu z Chorwacją w Rosji trwa żałoba czy wręcz przeciwnie - święto, bo ćwierćfinał mundialu to wielki sukces?
Roman Oreszczuk: Nie jest miło, bo szansa na półfinał była ogromna. Podobnej możliwości Rosja może nie mieć przez wiele lat. Dlatego w naszej duszy jest mała cząstka żalu, trudno aby było inaczej. Ale jest też olbrzymia radość, że mamy taką drużynę i takiego trenera. Ponad 25 lat czekaliśmy na ćwierćfinał mistrzostw i udało się! Po drodze odpadli Niemcy, Argentyńczycy, Portugalczycy, a Rosja grała dalej. Przegraliśmy dopiero w rzutach karnych, a one zawsze są loteria. Nikt nie ma pretensji do piłkarzy. Loteria im po prostu nie poszła.
>>> Chorwacja w półfinale. Modrić w drodze po mistrzostwo i Złotą Piłkę
Czy w Rosji był ktokolwiek, kto wierzył w to, że drużyna prowadzona przez Stanisława Czerczesowa może zajść tak daleko? Bo jeśli kibice o coś się modlili, to o awans z grupy.
Większość ludzi śmiała się ze Staśka. Przed mistrzostwami trener był pod wielką presją, bo kibice nie wierzyli w naszą drużynę. Ja napisałem kilku moim kolegom-biznesmenom i byłym piłkarzom, że uda nam się awansować do ćwierćfinału. Ale myślałem, że wcześniej ogramy Portugalię w rzutach karnych. To był żart, a jednak się sprawdził. Trzeba powiedzieć, że ściany naprawdę pomagają gospodarzom. Ale wcale nie chodzi o sędziów czy kombinacje, ale o ludzi, którzy wspaniałym dopingiem byli w stanie ponieść reprezentację bardzo daleko.
Co odmieniło grę Sbornej? Na zgrupowaniu w Austrii, jeszcze przed mundialem, Rosja przegrała z tamtejszą reprezentacją 0:1, grając źle w obronie i jeszcze gorzej w ataku. A niedługo później chłopcy Czerczesowa strzelili Arabii i Egiptowi aż osiem bramek.
Przed turniejem powtarzałem, że nic się nie dzieje. To były tylko przygotowania. Kto oglądał mecze, mógł dostrzec, że zawodnicy są zmęczeni. Czerczesow ma świetny sztab szkoleniowy, ma także znakomity sztab medyczny i wiedział, co robi. Ważnym momentem był Puchar Konfederacji przed którym Stasiek nieco przesadził, piłkarze nie mieli siły biegać. To była dla niego lekcja z której wyciągnął dobre wnioski. I zobacz jak przygotował Sborną fizycznie.
Rosjanie biegali jak szaleni.
I to wszyscy! Nie było jednego źle przygotowanego piłkarza! Byli zmęczeni, ale dawali z siebie maksimum, a nawet więcej. To świadczy także o świetnym przygotowaniu mentalnym. Wszystko przyszykowali na odpowiedni moment. Stanisław zrobił to, z czego jest znany.
Kto jest największym rosyjskim odkryciem mistrzostw? Bramkarz Igor Akinfiejew? Strzelec czterech bramek Denis Czeryszew? A może nowy lider Artiom Dziuba?
Dla mnie jednym jest Mário Fernandes, a drugim - Siergiej Ignaszewicz. Ten pierwszy zagrał świetny turniej. Nie ma znaczenia to, że nie wykorzystał rzutu karnego. Gdyby nie był dziś reprezentantem Rosji to nie mam wątpliwości, że grałby regularnie w drużynie Brazylii. A Ignaszewicz za kilka dni skończy 39 lat, a mimo to wytrzymał pięć meczów i dwie dogrywki. To coś niesamowitego! Ignaszewicz był kluczowym elementem układanki Czerczesowa.
Jak Rosjanie oceniają pracę Czerczesowa?
To bohater narodowy.
Od zera do bohatera?
Dokładnie. Przed turniejem większość kibiców go nienawidziła, a teraz wszyscy go kochają.
Co dalej z Czerczesowem?
Kontrakt z Rosyjskim Związkiem Piłki Nożnej się kończy. Ale wiem, że federacja chciałaby przedłużyć z nim umowę, już to ogłosili. Jeżeli dostanie dobrą propozycję to pewnie się nad nią zastanowi. Moim zdaniem jego pozostanie na stanowisku jest bardzo realne. Ale Stasiek nie wie, co będzie robił. Jedno jest pewne - kłopotu ze znalezieniem pracy mieć nie będzie.
Na jego powrót czekają wciąż kibice Legii Warszawa, pojawiły się też plotki jakoby o Czerczesowie w kontekście reprezentacji Polski myślał Zbigniew Boniek. To realne?
Nie, w tej chwili to nierealne. Gdyby mu nie poszło, gdyby nie wyszedł z grupy, to pewnie rozpatrywałby powrót do Legii. Ale w tej chwili jest poza zasięgiem Legii, a nawet PZPN.
A może wymarzona Bundesliga?
Na pewno, chociaż nie wiem czy już teraz. Problem jest taki, że wszystkie kluby mają trenerów, bo sezon się za chwilę zaczyna. Ale jestem przekonany, że Stasiek w końcu tam trafi. Zna język, kraj, jego też tam znają. Nie ma opcji, aby kiedyś nie pracował w Niemczech.