Mistrzostwa świata 2018. Brazylia - Belgia. 5 wniosków o reprezentacji Belgii po wygranej z Brazylią

Potrzebny był ćwierćfinał, by poznać prawdziwą siłę Belgów. Mecze z Panamą, Tunezją i rezerwowymi piłkarzami z Anglii nie były właściwym testem. Pokonana w ostatnich minutach Japonia również nie rozwiała wątpliwości, które towarzyszyły drużynie Roberto Martineza. Po wygranej z Brazylią wiemy o tym zespole znacznie więcej. "Czerwone Diabły" pożegnały się "Canarinhos" mówiąc im "Adeus!". To pięć głównych wniosków po meczu:

Ustawienie Lukaku było kluczowe

Panie Martinez, kłaniamy się. Przesunięcie ze środka ataku do prawej strony Romelu Lukaku było w tym meczu kluczowe. Selekcjoner Belgów widział w Marcelo najsłabszy punkt defensywy Brazylii i doskonale zaplanował grę swojej drużyny. Wykorzystał tę słabość najlepiej, jak się dało.

W pierwszej połowie Lukaku był nie do zatrzymania. Już w meczu z Japonią okazał się kluczowy w przeprowadzeniu kontry, po której padła zwycięska bramka. Wtedy piłki właściwie nie dotykał - najważniejsze było to, co robił z przeciwnikami swoim ustawieniem. Przeciwko Brazylii jego udział przy golu De Bruyne nie mógł już pozostać niezauważony.

Siła, technika (szczególnie robiąca wrażenie wobec jego warunków fizycznych) i szybkość - tymi cechami zaimponował w tej akcji. Przyjął piłkę na własnej połowie, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów, minął rywala i asystował przy golu De Bruyne. Na przestrzeni całego meczu swoim ustawieniem stwarzał przestrzeń dla rozgrywającego Manchesteru City. Alan Shearer, w angielskiej telewizji, określił występ Lukaku jako absolutnie perfekcyjny.

Kontry i grający fair Hazard

Szybkość z jaką wychodzili z atakami Belgowie przyprawiała o zawrót głowy. Nie tylko kibiców - Brazylijczyków też. W pierwszej połowie w tym aspekcie najbardziej imponował Lukaku, w drugiej - pałeczkę przejął Eden Hazard. Skrzydłowy reprezentacji Belgii do końca spotkania wyglądał, jakby czas zatrzymał się dla niego w około 10 minucie. Piłkarze Tite najczęściej zatrzymywali go faulami. Skoro krytykujemy za niesportową postawę i udawanie Neymara i Mbappe, to warto zauważyć, że Hazard tego nie robi. Mimo, że jest kopany czy ciągnięty za koszulkę, po upadku nie leży godzinami na murawie. Wstaje, gra dalej i znów ucieka obrońcom. I tak do ostatniego gwizdka sędziego.

Inny, lepszy De Bruyne

Kevin De Bruyne wyszedł na mecz z obstawą. Za jego plecami biegali Fellaini i Witsel. Na ławce usiał Dries Mertens, a De Bruyne mógł skupić się na kreowaniu gry Belgów. Statystycy wyliczyli, że podczas mundialu średnio grał o 25 metrów bliżej własnej bramki niż w Manchesterze City. Jego potencjał był hamowały obowiązki w defensywie. Przeciwko Brazylii wreszcie poczuł się wolny i był ustawiony podobnie jak podczas meczów w Premier League. Widział więcej od innych piłkarzy i strzelił gola z dystansu - robił to, co potrafi najlepiej.

Zestawianie środka pola z Witselem i Fellainim pozwoliło też ograniczyć ofensywne możliwości Brazylijczyków, którzy tą strefą boiska zaczęli przedzierać się dopiero w końcówce spotkania. Wcześniej większość strzałów Coutinho, Marcelo czy Neymara była blokowana przez defensywnych pomocników.

Courtois z kluczowymi interwencjami

Czasem, by pokonać tak dobry zespół jakim podczas tego turnieju była Brazylia, musi współgrać kilka elementów. Dobrze dobrana taktyka - była. Szczęście w kluczowych sytuacjach - było. Liderzy zespołu grający na swoim wysokim poziomie - byli. Do tej wyliczanki dołączył też Thibaut Courtois w najwyższej formie.

Bramkarz Chelsea grający na takim poziomie musi być wymieniany w gronie najlepszych bramkarzy na świecie. Przeciwko Brazylii wychodziło mu niemal wszystko. Jak na skrzydłach poleciał do strzałów Coutinho czy Neymara w samej końcówce. Zachwycał też refleksem, gdy przyszło mu bronić przypadkowy strzał swojego obrońcy.

Wielka Belgia

I to dosłownie. Zawodnicy, którzy pojawili się w polu karnym Brazylijczyków przy rzutach rożnych, to wielkoludy. Tak właśnie padła pierwszy gol. Piłkę do swojej bramki skierował Fernandinho, ale nie popełniłby tego błędu, gdyby nie zbiegnięcie na krótki słupek Vincenta Kompanego, którzy przedłużył tor lotu piłki. Właśnie Kompany (193 cm), Vertonghen (189 cm), Lukaku (191 cm) i Fellaini (194 cm) - to cztery powody, dla których grając z Belgami należy unikać wybijania piłki na rzut rożny. Jeśli dołożymy do nich dośrodkowującego z laserową precyzję De Bruyne, otrzymamy prosty sposób na zadanie ciosu rywalowi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.