Mistrzostwa Świata w Rosji, a właściwie występ na nich polskiej drużyny, nie przebiegły tak jakby chciał tego Kamil Grosicki oraz jego klub. Dla "Grosika" miały one być one okazją do przypomnienia się władzom klubów z Premier League. Dla działaczy Hull szansą na poważne oferty i kwoty, które mogli by otrzymać za ewentualną sprzedaż swojego gracza.
Po powrocie z tygodniowego urlopu, na którym Polak właśnie się znajduje, rzeczywistość w jego klubie, może nie być taka dobra. Jak pisze Philip Buckingham z "Hull Daily Mail" trener drużyny Nigel Adkins "chociaż nie powie tego głośno, to w swoich długoterminowych planach nie widzi Grosickiego".
Dodatkowo jak sugeruje lokalna gazeta, zarobki Polaka na poziomie 20 tysięcy funtów tygodniowo, chętnie zostałyby spożytkowane na dwa nowe kontrakty. Klub i tak musi rozsądnie gospodarować środkami w obliczu transferów, które go czekają. Po kiepskim dla biało-czerwonych mundialu małe są, też szanse by odzyskać wydane na Grosickiego 7 mln funtów. "Hull będzie musiało obniżyć cenę wywoławczą jeśli będzie chciało Polaka sprzedać tego lata i pogodzić się z gorszą kartą przetargową w negocjacjach" - odnotowuje gazeta.
Przypomina też, że dużego zainteresowania Grosickim ostatnio nie było. Zimą jedyną konkretną ofertę Hull dostało od Derby County. W lato poprzedniego roku zainteresowane usługami zawodnika były m.in. West Brom, Crystal Palace, Fiorentina, Betis czy Newcastle.
Menadżerowie Polaka, na razie spraw związanych z jego przyszłością nie chcą komentować zaznaczając, że Kamil skupia się na wypoczynku, a piłką zacznie zajmować się po tygodniowym urlopie. 8 lipca ma wylecieć razem z Hull do Portugalii na obóz przygotowawczy do nowego sezonu. Już dwa dni później jego drużyna ma w planie mecz kontrolny z C.S. Maritimo, potem zagra też m.in. z Bragą. Grosicki w ostatnim sezonie zdobył dla Hull 9 bramek i zaliczył 6 asyst.
Tymczasem po zakończeniu mundialu w obszernym wywiadzie dla "Ouest-France" Grosicki bardzo dobrze, wręcz z sentymentem, wypowiedział się o swoim niedawnym pracodawcy.
- Stade Rennais będzie zawsze w moim sercu. Zawsze będę im kibicował. Bardzo cieszę się z miejsca jakie osiągnęli w tym sezonie - powiedział Polak w rozmowie dotyczącej właściwie tylko tego klubu.
- Za moich czasów w Rennes do tych pucharów zawsze czegoś brakowało. Teraz jest tam silniejsza ekipa. Jest nowy trener, było sporo dobrych transferów gra tu wielu młodych zawodników. Stade Rennais zawsze było znane z dobrego szkolenia i tego, że czerpało piłkarzy ze swych młodzieżowych drużyn. To, że teraz gra tu 80 proc. zawodników do 23 roku życia też jest symptomatyczne - stwierdził Grosicki. Po trzech latach gry we Francji przyznał, że czasem zdarza mu się wymieniać wiadomości z byłymi kolegami z Rennes i że brakuje mu tego miasta.
- Miałem tu dobry kontakt z kibicami, na meczach oni mnie wspierali. Razem z moją żoną czujemy, że brakuje nam Rennes, samego miasta, atmosfery, fanów. Życzę im sukcesów w nowym sezonie i mam nadzieję, że w przyszłości się jeszcze zobaczymy - zakończył Grosik.
W rozmowie nie padło pytanie dotyczące ewentualnej chęci powrotu zawodnika do Francji, gdyby nadarzyła się taka okazja.