Mundial 2018. Michał Pazdan najlepszy z najgorszych. Na przeciwnym biegunie Błaszczykowski, Lewandowski, Zieliński i Milik

Michał Pazdan to na razie najlepszy z Polaków na mundialu. Na przeciwnym biegunie są ci, którzy mieli być liderami: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski czy Piotr Zieliński.
Michał Pazdan podczas meczu rundy grupowej Polska - Kolumbia Michał Pazdan podczas meczu rundy grupowej Polska - Kolumbia Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Już w czwartek zakończą się wyjątkowo nieudane dla reprezentacji Polski mistrzostwa świata w Rosji. Po dwóch fatalnych meczach i dwóch porażkach jedynym piłkarzem, który jako tako może mieć czyste sumienie jest Michał Pazdan. Na przeciwnym biegunie są ci, którzy mieli być liderami: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik.

Asystent, który został szefem

Jeszcze niedawno Michał Pazdan uznawany był za piłkarza, który szczyt swoich możliwości osiąga tylko wtedy, gdy partneruje mu najlepszy dziś polski defensor Kamil Glik. To stoper AS Monaco był szefem obrony, a Pazdan pełnił rolę jego asystenta. I z roli tej wywiązywał się kapitalnie, tak jak na Euro 2016, gdy przez kibiców doceniony został Pazdanomanią, która zapanowała na ulicach polskich miast. Ludzie śpiewali o Pazdanie i obcinali się na Pazdana.

Gdy jednak dwa lata później Glik w Arłamowie pechowo upadł na bark, kibice zamarli. Kto miał przejąć jego rolę? Przecież Pazdan potrzebował obok siebie ostoi. W buty Glika nie wszedł ani Thiago Cionek, który z Senegalem zagrał fatalnie, ani Jan Bednarek, którego atuty przegrały z brakiem doświadczenia. Buławę wyciągnął więc z plecaka Pazdan. I nie zawiódł.

Polacy przegrali dwa pierwsze mecze mundialu w Rosji Polacy przegrali dwa pierwsze mecze mundialu w Rosji SERGEI GRITS/AP

Biało-czerwony duch

Klasy Glika i Pazdana nie można porównać. Pierwszy to półfinalista Ligi Mistrzów, mistrz i wicemistrz Francji, uwielbiany w Torino kapitan drużyny. Pazdan od trzech lat próbuje natomiast bezskutecznie wyjechać do ligi zagranicznej. Raz był blisko Besiktasu Stambuł, innym razem chciał go Real Betis, albo Ingolstadt, ale za każdym razem czegoś brakowało. Mimo to kiedy stoper Legii Warszawa zakłada biało-czerwoną koszulkę wstępuje w niego nowy duch. I nie ma wtedy znaczenia czy obok niego jest gwiazda Monaco, legenda Borussii Dortmund czy najdroższy piłkarz Ekstraklasy grający w nieosiągalnej dla Pazdana Anglii. Michał po prostu włącza tryb: pewność siebie, skupienie, determinacja. Tak zrobił w Rosji.

Pazdan się troił, ale to za mało

Już w meczu z Senegalem 30-latek kilkukrotnie uratował sytuację naprawiając błędy Thiago Cionka, a nawet Łukasza Piszczka. Gdyby nie on, spotkanie mogło być przesądzone już do przerwy. To on zresztą doskoczył jako jedyny do strzelającego na polską bramkę Idrissa Gu?ye, który szczęśliwie trafił w Cionka i dał Senegalowi prowadzenie. Z Kolumbijczykami Pazdan także dwoił się i troił, ale co z tego? Najpierw Bednarek nie przypilnował Yerry'ego Minę, a później Radamel Falcao uciekł Bednarkowi i Grzegorzowi Krychowiakowi. Pazdan zamieszany był za to w utratę trzeciej bramki, gdy nie dogonił Juana Cuadrado. I choć pięć straconych bramek w dwóch meczach nie wystawiają stoperowi najlepszej laurki, to należy pamiętać, że bez kilku jego interwencji straconych bramek mogłoby być więcej. Inną kwestią jest jego całkowita bezproduktywność w ofensywie. Ale to temat na oddzielną dyskusję.

Polska-Senegal, Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Rosja 2018 Polska-Senegal, Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Rosja 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Ostatni dzwonek na transfer

Niezły występ na tle wyjątkowo słabych partnerów może pomóc Pazdanowi w znalezieniu w końcu klubu na zachodzie lub wschodzie Europy. Szczególnie, że do transferu dąży także Legia, która kilka tygodni temu wysłała wiadomość e-mail do jednego z menadżerów z listą zawodników na sprzedaż (na której jest także Pazdan). Wiadomo już, że niemal na pewno w życie nie wejdzie wynosząca 2,5 mln euro klauzula w umowie 30-latka, która odstraszyła już kilka zainteresowanych nim klubów. Mistrzowie kraju będą zadowoleni, jeżeli za swojego jedynego podstawowego reprezentanta Polski otrzymają 1,5 mln euro, czyli ok. 6 mln zł.

Mecz Polska - Senegal Mecz Polska - Senegal Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Ofensywne gwiazdy w defensywie

Na przeciwnym biegunie są piłkarze ofensywni, którzy mieli poprowadzić reprezentację do triumfów. Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Piotr Zieliński czy Arkadiusz Milik mają za sobą dwa beznadziejne mecze. Zawiódł szczególnie kapitan, który nie umiał wziąć na swoje barki ciężaru słabo grającej drużyny. Zasadne jest oczywiście jego tłumaczenie, że żyje z podań, a tych brakowało, ale Lewandowski nie dał zespołowi czegoś ekstra. A to umiał choćby Cristiano Ronaldo, który przeciętnie momentami grającą Portugalię potrafił pociągnąć samotnie. Polak tego nie umiał oddając w całym turnieju zaledwie dwa groźne strzały.

Dodatkowo napastnik Bayernu Monachium nie dał kolegom żadnego impulsu, że można grać inaczej, lepiej, szybciej. Dostosował się za to do poziomu drużyny i tak jak ona - był nijaki.

Gwiazdy Neapolu za milion

Równie beznadziejnie zaprezentował się neapolitański duet Piotr Zieliński-Arkadiusz Milik. Ten pierwszy, uznawany za piłkarskiego czarodzieja, jedyną magię zaprezentował znikając na początku obu spotkań na pełne 90 minut. Później pojawiał się po ostatnim gwizdku sędziego, aby ze spuszczoną głową opuścić murawę. Zieliński wyglądał w Rosji, jak Zieliński w meczu z Ukrainą na Euro 2016. Czyli fatalnie. Nie zrobił przewagi nawet przez sekundę, a swoje umiejętności, którymi czaruje w Serie A, schował w najgłębszej szufladzie hotelowej szafy.

Tak samo źle pokazał się na mundialu Arkadiusz Milik po którym widać było trudy przebytej rehabilitacji. Ulubieniec Adama Nawałki nie umiał współpracować z Lewandowskim, miał też olbrzymie kłopoty, aby dokładnie dogrywać do kolegów. Wartość obu gwiazd Napoli to łącznie ponad 50 mln euro. Na mistrzostwach świata było widać maksymalnie milion. Rubli.

Łukasz Piszczek podczas meczu Polska - Kolumbia w 2018 r. Łukasz Piszczek podczas meczu Polska - Kolumbia w 2018 r. Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Przyjaciele na równym poziomie

Zawiódł także inny duet: Jakub Błaszczykowski-Łukasz Piszczek. Dwaj przyjaciele z boiska zagrali tak samo słabo. Dodatkowo Kuba już po pierwszej połowie meczu w Moskwie musiał opuścić murawę z powodu kontuzji kostki. Do końca pozostał na nim Piszczek, który rozegrał jedno z najsłabszych spotkań w reprezentacyjnej koszulce. Niewiele lepiej pokazał się w Kazaniu przeciwko fantastycznie dysponowanym Kolumbijczykom. W tym meczu Kuba nie zagrał nawet minuty. Tak zdecydował selekcjoner, który na jednej z konferencji prasowych potwierdził, że Kuba jest zdrowy, ale nie gotowy do gry. To wielki cios dla piłkarza, który drugi raz z rzędy chciał przygotować się do startu w wielkim turnieju mimo fatalnej sytuacji w klubie. W 2016 roku, kiedy grał we Fiorentinie, to mu się udało. Dwa lata później - już nie.

Wiele na to wskazuje, że nie tylko Piszczek, który niemal na pewno zakończy reprezentacyjną karierę, ale także Błaszczykowski, okazji do zatarcia złego wrażenia już mieć nie będą.

Lubisz ciekawostki sportowe i niebanalne teksty. Wypróbuj nasz nowy newsletter

Mundial. Terminarz mistrzostw świata

Drabinka finałowa i terminarz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.