Mistrzostwa świata 2018. Polska - Kolumbia. Lewandowski znowu zawiódł. Wszyscy oczekiwali bramek, ale zabrakło nawet podstaw

Robert Lewandowski znów zawiódł w ważnych meczach. Polski napastnik ma spory problem z grą pod presją, co pokazują ostatnie mecze w jego wykonaniu. Lewandowski na mundialu zagrał dokładnie tak, jak w meczach Bayernu z Realem Madryt, a wtedy nikt nie bronił napastnika mówiąc o braku wsparcia.
Robert Lewandowski podczas meczu rundy grupowej Polska - Kolumbia Robert Lewandowski podczas meczu rundy grupowej Polska - Kolumbia Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Robert Lewandowski miał być liderem reprezentacji Polski na mundialu w Rosji. Napastnik miał grać tak, jak w Bayernie - i grał, tyle, że dokładnie tak jak w meczach z Realem Madryt w półfinale Ligi Mistrzów, za które na głowę Polaka spadła lawina krytyki. Na wstępie należy jednak zauważyć, że cała nasza reprezentacja zagrała fatalny mundial i każdy piłkarz i także selekcjoner mają wiele na sumieniu.

Po Robercie Lewandowskim każdy spodziewał się dużo więcej. Dużo, nie znaczy, że każdy oczekiwał po snajperze strzelania trzech bramek, ale chodziło przede wszystkim o pomoc w rozegraniu piłki, przyjęcie futbolówki pod presją rywala i odegranie do partnerów. 

Tak Lewandowski grał na Euro 2016, gdy był w słabej formie fizycznej i totalnie wykończony sezonem 2015/2016. Robert też był wtedy pilnowany przez obrońców, ale umiał przytrzymać piłkę, czym wiązał kilku rywali i robił miejsce swoim partnerom. Niestety, na mistrzostwach świata wyglądało to znacznie gorzej. Lewandowski bardzo często tracił piłkę, co pokazują statystyki. 

W dwóch meczach Lewandowski stoczył aż 41 pojedynków z obrońcami, z których udało mu się wygrać zaledwie 16. (5 z Senegalem i 11 z Kolumbią). Niestety, jak na napastnika tej klasy to zdecydowanie za mało. 

MŚ 2018. Polska - Kolumbia. Robert Lewandowski i Maciej Rybus MŚ 2018. Polska - Kolumbia. Robert Lewandowski i Maciej Rybus Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Niemieckie media od razu zauważyły pewną zależność, bo Lewandowski grał dokładnie tak samo w prestiżowych meczach z Realem Madryt. O ile tam Polaka świetnie upilnowali Ramos czy Varane, to teraz Polak został zdominowany przez Sane czy Minę.

W przypadku meczów Ligi Mistrzów z Realem Madryt, czy nawet z Sevillą, w których Lewandowski grał słabo, nikt nie bronił go słowami o słabych partnerach. Cała uwaga światowych mediów skupiła się tylko na zawodniku, który aspiruje do grona trzech najlepszych na świecie. 

Można pytać, dlaczego Kamil Grosicki nie zaliczył żadnego rajdu, a Grzegorz Krychowiak był piłkarzem zdecydowanie gorszym niż na Euro 2016 czy dlaczego blask Piotra Zielińskiego tli się niemrawo od dobrych sześciu lat. To wszystko prawda, oni też bardzo zawiedli, ale nie możemy oczekiwać tego, że przykładowy Zieliński, który w Napoli jest wchodzącym rezerwowym, będzie dawał tyle samo, co jeden z najlepszych piłkarzy świata. 

MŚ 2018. Polska - Kolumbia 0:3 MŚ 2018. Polska - Kolumbia 0:3 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

O ile w pierwszym meczu z Senegalem Lewandowski był totalnie rozbity, co pokazują statystyki, to w meczu z Kolumbią podjął walkę. Niestety, niewiele z niej wychodziło, a niemal każdy pojedynek kończył długim siedzeniem na murawie i poprawianiem getrów. 

Najlepiej pokazują to indywidualne statystyki meczu z Kolumbią:

Strzały 5 (2 celne)

Dryblingi: 5 (2 udane)

Pojedynki: 24 (11 wygrane)

Celne podania: 24 (70% skuteczności)

Kontakty w polu karnym: 3

Faule: 3

Faulowany: 3

Robert Lewandowski z Kolumbia zaliczył swój dziesiąty mecz na wielkich turniejach. Polak zadebiutował na nich w 2012 i meczem z Grecją rozpoczął strzelanie bramek. Niestety, później udało mu się zaliczyć jeszcze tylko jednego gola (w meczu z Portugalią).

W meczu z Kolumbią Lewandowski mógł strzelić właściwie tylko jednego gola, ale nie wykorzystał świetnej okazji i strzelił wprost w Ospinę. Niestety, na więcej nie było szans, bo napastnik w czasie meczu zaliczył tylko trzy kontakty z piłka w polu karnym.  

Bardzo dziwią zatem pomeczowe słowa Roberta Lewandowskiego, który przyznał, że robił wszystko, ale bez odpowiedniego wsparcia nie można było wiele zrobić. - Nie wyczaruje czegoś z niczego - mówił. Wydaje się, że takie słowa nie przystoją kapitanowi reprezentacji, który powinien wziąć odpowiedzialność za całą drużynę. 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.